Przed piętnastą, Marszałkowska- ludzie idą grupkami, coraz więcej flag, przez Pałacem Kultury ludzie słuchają przemówień i pieśni. Idę na czoło, spokój, straż marszu obstawia Marszałkowska. Policja z napisem „Zespół antykonfliktowy”. Pękam ze śmiechu.
Marsz Niepodległości w moim obiektywie. To co mi się udało sfotografować w okolicach ul. Skorupki.
Mało ich, prawie nie widać. Parę minut po piętnastej marsz rusza, nie idziemy długo, nagle robi się zamieszanie, z różnych stron biegną chłopaki, nie wiem kim są, wszystko dzieje nieszybko, tłum spycha mnie stronę Skorupki, tam Straż Marszu tworzy kordon. Tłum szybko gęstnieje, słychać przekleństwa. Nagle od strony Skorupki jakaś grupa agresywnie przerywa kordon, robi się gorąco. Od strony maszerujących nadbiegają kolejne grupki młodych ludzi, niektórzy zamaskowani, od niejednego czuć alkohol. Nie wiadomo skąd lecą race i kamienie, jakby z góry. Zaczyna się przepychanka, za chwile po prostu mordobicie. U moich stóp laduje telefon kogoś, kto chciał zrobić zdjęcie zamaskowanym osobnikom. Ktoś do mnie krzyczy, „nie rób im zdjęć, nie fotografuj teraz!”. Ryzykuję parę razy ale nie bardzo to wychodzi, ktoś mnie ciągle popycha, końcu udaje się jedno czy drugie zdjęcie. Marsz idzie dalej, ale jest jakby porozrywany. To co się dzieje, dzieli maszerujących na dwie grupy, większość jest chwilowo zablokowana. Szczerze mówiąc wygląda to tak, jakby to zamieszanie miało podzielić ludzi. Dziwnym trafem po drugiej stronie kordonu przez moment widzę ludzi z kamerami. Nie mam pojęcia jak się tam znaleźli, to poza trasą marszu. Nigdzie nie widzę w tym momencie policji tylko jakieś grupki pchające się od strony Skorupki. Tak jakby stamtąd ktoś pchał się na Marszałkowską. Ponieważ robi się coraz bardzie niebezpiecznie, wycofuję się. Włażę w sobie tylko wiadome miejsce i przez chwile obserwuję wydarzenia z góry- u wylotu Skorupki już jest regularna bójka, wgłęb ulicy nie widzę. Powiem wprost, moim zdaniem to prowokacja połączona z działalnością zadymiarzy. Przyłączam się z powrotem do marszu, jestem z przodu, idę chodnikiem równolegle do kolumny, za mną idą jacyś, przepraszam za wyrażenie, gówniarze, ciekawa jest ich rozmowa. Jeden mówi, że w zeszłym roku było fajniej bo można było bardziej dać wpier… Dyskretnie ich obserwuję. Wyglądają mi na zwykłych zadymiarzy. Za Rondem Jazdy Polskiej widzę podobną grupkę. Nie mają więcej niż 16-18 lat. Marsz idzie spokojnie dalej. Schodzę z trasy, idę opłotkami. Znowu widzę coś dziwnego. Spora grupka rosłych ichmościów wybrała ten sam skrót co ja. Na zadymiarzy nie wyglądają, na spacerowiczów tym bardziej. Najwyraźniej podobnie jak ja, próbują wyprzedzić marsz. Po co? Może zbieg okoliczności, może nie. Zrobiłam się strasznie podejrzliwa. Cofam się do Ronda Jazdy Polskiej. Dopiero teraz widzę ogrom marszu. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Idę do Placu Politechniki i tam dopiero widzę około 200 policjantów pełnym rynsztunku, z butlami z gazem i samochód z armatką wodną. Robi mi się nieswojo. Z kilka minut informacja, że marsz… został rozwiązany. Dlaczego? Nie rozumiem- kilkudziesięciu, może w sumie ponad setka jakichś zadymiarzy, może prowokatorów i tysiące spokojnych ludzi. A może o to chodziło? Marsz idzie dalej…
Monarchistka, z lekka skręcająca ku katolickiemu tradycjonalizmowi, zawsze wierna Kościołowi i Polsce. Liberalizm w gospodarce, konserwatyzm w polityce i moralności.