Dlaczego ludzie kochają śmieciowe jedzenie? ponieważ jest smaczne i nie wymaga żadnego wysiłku. Siadasz, jesz smaczne, pachnące jedzenie i jesteś w pełnej gotowości do harówki za 1200 peelenów u biznesmena – liberała, narzekającego na socjalizm i koszty pracy. Mija pewien czas i stajesz się wrakiem; nadwaga, choroby, ciągłe niedomagania, bóle, choroby. Każda decyzja i wybór, ma także swoje konsekwencje.
Fast idea
Ludzie kochają nie tylko śmieciowe jedzenie, ale także śmieciowe mądrości, prawdy i idee. To wszystko jest tyle samo warte, co jedzenie z burger kinga bądź mc donalda, że z litości nie wspomnę o biednych, tuczonych sterydami kurczakach z kfc. Nawyk to nawyk – jeśli wprowadzasz śmieci do swojego ciała, przeważnie robisz to też z własnym umysłem. Rzekomo łatwe jedzenie, idee, znajomości, samorozwój którym zamiast obserwacji siebie, staje się kupowanie elektronicznych zabawek. Wszystko co wydaje się łatwym, w istocie takim nie jest. Bo jaka to łatwość śmieciowego jedzenia, jeśli za niedługi czas będzie się wrakiem ciężko łapiącym powietrze? każda pozorna łatwość ma olbrzymią cenę, i właśnie to jest przed nami ukrywane.
Obserwacja kluczem
Jeśli chcesz coś zrozumieć, obserwujesz to. Wszystko co wiemy zawdzięczamy obserwacji. Patrzymy, analizujemy, wyciągamy wnioski – w ten sposób budujemy wiedzę o przedmiocie naszego badawczego zainteresowania. Jeśli więc żyjesz w tym świecie, musisz poznać siebie. Jeśli nie znasz siebie, to inni Ci mówią kim jesteś – a po to masz rozum i wolność by sam się zdefiniować, określić. By tego dokonać, warto obserwować – swoje myśli, emocje, odczucia, ciało… najlepiej w ciszy, tak by żaden bodziec zewnętrzny Cię nie rozpraszał, nie niszczył Twojego skupienia. Świat jednak czyni wszystko, by Cię odciągnąć od obserwacji; w zamian oferuje Ci głośne rozrywki i migające światełka. Dlaczego oni wszyscy chcą byś nie spoglądał w siebie tylko na zewnątrz? może coś ukrywają? może masz w sobie coś znacznie fajniejszego niż to czym Cię kuszą? a może to stary numer, kiedy mającym wielkie bogactwa tubylcom dawało się w zamian za nie szklane paciorki i koraliki? gdyby wiedzieli co mają, nigdy nie tego nie oddali za paciorki. Ale nie wiedzieli – nie obserwowali tego co mają, czym dysponują, nie chcieli poznać swych granic, zalet i słabości. Korzystając z rozrywek świata coś tracisz. Moim zdaniem jesteś ordynarnie wykorzystywany.
Wiesz dlaczego tak myślę? dla rekinów biznesu jesteś tylko bydłem które się oszukuje (marketingiem) by pragnęli czegoś, co jest im przeważnie niepotrzebne. Dla władzy jesteś tępakiem, któremu się coś obieca a po wyborach można robić swoje. Nikt Ci nie da złamanego grosza, a tu proszę jak się o Ciebie troszczą, jak dbają byś patrzył w odpowiednim kierunku, myślał o tym co Ci do myślenia podsuną… robią tak z potrzeby serca? z całą pewnością nie. Zwyczajnie, po ludzku Cię oszukują. Zwracają Twoją uwagę na tylko z pozoru przyjemnostki, których cena będzie bardzo duża.
Atrakcyjność i jej cena
Smaczne jedzenie, atrakcyjne kobiety, fajni kolesie z którymi świetnie czujesz się na dysce… atrakcyjne odczucia po koksie, fajna euforia po alkoholowym upiciu, poczucie wyluzowania po papierosku… to wszystko jest atrakcyjne i smaczne, tylko jakie są tego efekty? powiem Ci, bo reklamy i stado nie chce o tym mówić. Smaczne, szybkie jedzenie niszczy Twoje ciało, podobnie jak cała reszta używek. Atrakcyjna kobieta zabierze Ci zgodnie z prawem większość majątku, na który harowali Twoi rodzice. Będziesz płakał z rozpaczy w poduszkę, bo nie możesz zobaczyć swoich własnych dzieci. Jak nie płacisz alimentów, trafisz do więzienia. A przecież była taka atrakcyjna!Papieros zmieni Twoje naturalnie ładne, mocne zęby w brązowe, ohydne pieńki, ale i tak na coś trzeba przecież umrzeć, prawda? jasne, ale można dwadzieścia lat później i nie leżąc w szpitalu gdzie wrzeszczysz z bólu. Ale tego Ci nie pokazują, prawda? faceta czy kobietę wyjącego z bólu odgradza się od reszty baranów, by nadal w szaleńczym pędzie gonili za chwilową atrakcyjnością. „A mój wujek, dziadek, stryjek – palili, walili, pili – żyli sto lat w świetnym zdrowiu, więc sam widzisz że nie każdemu to szkodzi” – uwielbiam tę „argumentację”.
W lotka ciągle ktoś wygrywa, ale nigdy Ty. Skąd więc wiara że to właśnie Ty jesteś tym szczęściarzem, który zachowa zdrowie w zalewie trucizn którymi się zalewasz? spójrz na księgę rekordów Guinnesa, zobacz co ludzie tam wyprawiają – zrobisz coś z tego co oni robią? na pewno nie… a ktoś Ci mówi „skoczył z trzydziestu metrów i nic mu się nie stało, więc i mi się nic nie stanie”. Żałosna retoryka, prawda? powiesz że miał farta, trening, zdolności, umiejętności i niewiarygodnie sprawne ciało – a Ty tego nie masz. Nie uda Ci się ta sztuka, bo wiesz że to się udaje tylko jednostkom. Ale gdy sam mówisz jeszcze lepsze bajki, mocno w nie wierzysz, ba! oburzasz się że inni Ci nie wierzą. Życie w zdrowiu mimo trucizn jest możliwe, zdarza się – ale znacznie rzadziej niż wygrana w totka. Idź, zagraj… na pewno nie wygrasz. I gdy grasz latami nie wygrywając, licz że uda Ci się znacznie rzadszy numer – nie doznać choroby i utraty zdrowia przez używki. Ciało ma swoją wytrzymałość; jedne większą drugie mniejszą. Zależy jak trafiłeś. Karma, genowa loteria… jak zwał tak zwał.
Bądź mądry
Bądź prawdziwym, mądrym facetem. Trwaj w nałogach, ale nie uzasadniaj ich w durny sposób, nie oszukuj sam siebie. Po prostu nie umiesz tego rzucić, ponieważ nałóg coś Ci daje – i z tego nie umiesz zrezygnować. To nic złego, każdy ma jakiś nałóg, także i ja. Ale nie ściemniaj bo każdy inteligentny, wrażliwy człowiek od Ciebie się odwróci – to proste, rżniesz w wała siebie, zrobisz to z kimś innym. Zostaniesz w towarzystwie podobnych sobie oszustów, którzy ignorują kaszel, fatalne uzębienie, choroby, bóle, nadwagę, nerwicę i silne stany lękowe. Chcesz być z takimi ludźmi? bo ja nie. Gdy nie oddadzą Ci pieniędzy nie bulwersuj się – oni umieją się idealnie oszukać. Dla kogoś kto żre olbrzymie ilości jedzenia i waży tyle co słoń, i umie to sobie wytłumaczyć genami i tarczycą, co za problemem jest udać że tej kasy od Ciebie nie pożyczył? to mistrz oszustwa, doszedł w tym przez lata treningu do perfekcji. Kilka kilo jedzenia dziennie, ale winne są geny i tarczyca. Żeby w to uwierzyć, trzeba umieć kłamać lepiej niż polityk.
Atrakcyjność w naturze to kamuflaż drapieżnika. Małe kotki są przecudowne, można wpatrywać się w nie godzinami; a później udawać że nie słyszy się pełnego rozpaczy pisku mordowanych zwierząt. Dodajmy jako ciekawostkę, że nasze mruczki zabijają nie dla jedzenia, a dla zabawy torturują godzinami piszczące z bólu zwierzę. Niestety byłem wielokrotnie tego świadkiem. Zielona Jazzy – w dzień słodziak tulący się do człowieka, wieczorami orgia krwi i wiewiórczych flaków. Po wszystkim chce dostać jeść – mówię – idź na miasto, zjedz świeżynę. Ale nie słucha mnie, domaga się parówek z biedronki. Siła chemii jest niezwykła, jeśli kot woli ją od świeżego, własnołapnie upolowanego mięsa.
Chemiczna sytość
To że zamrożone truchło i kilka warzywnych ochłapów tak Ci smakuje, jest zasługą chemii. Ona oszukuje Twoje zmysły, tworząc wrażenie atrakcyjności, rozkosznej sytości. Smaczne, nie trzeba wielkiej pracy, po zjedzeniu ogarnia Cię uczucie satysfakcji – ludzie uznają że jest to dobre, ponieważ odczuwają przyjemność. Tak właśnie myśli zdecydowana większość ludzi, tak nam wepchano do łba tę śmieciową prawdę. To co atrakcyjne, traktowane jest jako dobre i fajne. Tymczasem natura wszystko robi w jakimś celu – jeśli komuś dała atrakcyjność, to jest prawie na pewno drapieżnikiem.
Skąd u kobiety atrakcyjność? dlaczego Panie tak bardzo o nią dbają? przecież zgodnie twierdzą że liczy się to co w środku, a nie „opakowanie”. Jakim więc cudem Panie żyją pedicurami, modą, ciuchami, suplementami na odchudzanie i pomarańczową skórkę? skąd bytność na rynku damskich pism, które zamieszczają głównie zdjęcia ciuchów, odżywek do włosów i szminek? faceci tego nie kupują, tylko kobiety – to są fakty, a nie zasłona dymna dla naiwnych.
Szklanka wody na starość
To bardzo proste – im kobieta jest atrakcyjniejsza, tym większe pożądanie wzbudzane u Panów. Jeśli Pani jest brzydka, mamy w wypadku szczęśliwego zbiegu okoliczności jednego amanta; ślepy, chromy, kulawy – ale jest, nawet dycha jeszcze. Pani nie ma wyboru, bierze co jest „niechby bił, byle był” bo za chwilę przeminą z jesiennym powiewem i te ochłapy atrakcyjności, zabierając nie tylko pożołkłe liście, ale i ostatnią szansę na zamążpójście i poczęcie. A kochająca rodzina i znajomi tylko czekają, by udając litość z zadowolenem szydzić, drażnić, wbijać szpilę; „jaka ta Marta nieszczęśliwa, nie umiała biedulka znaleźć sobie faceta, nawet dzieci nie ma, kto jej na starość poda szklankę wody?”.
Kobiety są bezlitosne i okrutne wobec siebie. Pal licho jeśli przykładowa Marta jest otyła (oczywiście wina genów i tarczycy) i płacze po nocach bo nie spełniła marzeń z dzieciństwa – biały welon, chłop, kościelniak i trzysta osób na weselu, gdzie wujki i stryjki po wódce okładają się sztachetami. Takiej kobiecie dowala się niemalże w sposób miły, rodzinny; i owszem, poprawia się samopoczucie porównując z biedną Martunią, ale nikt nie będzie jej brutalnie kopał; ot, trochę się podszczypie, troszkę polepszy humor jej nieudacznictwem, brakiem chłopa. Nasza Marta to taki rodzinny nieudacznik, ktoś do kogo można się przyrównać i od razu wraca dobry humor. Nawet najgorszy nieudacznik, chlejus i nicpoń czuje się znacznie lepiej, wspominając zapłakaną Martę która podpierała ścianę na weselu wujka Alojzego. Ciocie i babunie załamują ręce, dają na mszę by wymodlić dobrego męża z hektarami, żeby nie pił i nie bił za dużo.
Tupot małych stópek
Gorzej jeśli przykładowa Marta jest zgrabna, ładna i ma dobre pieniądze; i nie daj Panie Boże miłosierny żeby miała fajnych facetów do seksu, czyli modnie nazywanych faker frendów. Wtedy nie ma litości. Bogobojne mężatki nigdy nie wybaczą szczęśliwego, radosnego życia pięknej, bogatej singielce. Będą wściekłe tyrady o egoiźmie, zapatrzeniu we własne ja, samotnym życiu, nieszczęśliwej starości i strasznej śmierci. Oto bogata singielka umrze we własnym guano, a obok otoczona tupotem małych stópek prawnuków umiera prawdziwa kobieta – słychać śmiech, wszędzie są szklanki wody, pełna rodzina i wielkie szczęście. Za swoje poświęcenie dobra małżonka, matka, babka i prababka idzie prosto do nieba, a występna, podła singielka wprost do piekła, gdzie przez wieczność będzie cierpiała niewyobrażalne męki. Bogobojne mężatki żyjące „jak trzeba, normalnie” są tak pewne swego, że dyktują Bogu co zrobić ze zgrabną, znienawidzoną singielką. Ma ją palić po wieki w piekle – i prostytutki wszystkie też, bo chłopa kuszą i pieniądze wyciągają zamiast dać na dzieci.
Nienawiść stadnych baranów
Nienawiść wobec kobiety idącej w życiu jak sama tego chce, a nie jak chce stado, bierze się głównie stąd iż powyższa fantazja prawie nigdy się nie spełnia. Często jest tak, że singielka z racji posiadania pieniędzy umiera w pełnym kwiatów pokoju, uśmiechnięta od buzującej w niej morfiny. Tymczasem bogobojna matrona kona w ohydnym, brudnym szpitalnym korytarzu – dzieci i wnuków nie ma, bo wszyscy czekają aż będzie można skoczyć sobie do oczu o mieszkanie. Jest także ból, ponieważ zadeklarowanę morfinę wyniosły pielęgniarki – szklanka wody także się znajdzie, ale oczywiście nie będzie chciało się pić. A co po śmierci? tak naprawdę nic nie wiemy. Ludzie stworzyli sobie bajki o tym mówiące; jedni je opowiadają, a drudzy w nie wierzą i utrzymują opowiadaczy w dobrym, wygodnym życiu swoją ciężką pracą. Obie kobiety postąpiły egoistycznie, robiąc to co chciały. Mężatka chciała mieć dzieci (by mieć spełnienie macierzyńskie, szacunek otoczenia, obrączkę na palcu) a singielka chciała wygodnego życia, nie prania zakompleksionemu nieudacznikowi brudnych gaci – i poszła tą drogą. Obie zrobiły jak chciały, więc tu na pewno nie można powiedzieć że ktoś postąpił dobrze – a ktoś inny źle. Osąd zostawmy Bogu, jeśli takowy w ogóle istnieje. Nie mówię tak, nie mówię nie – po prostu nie wiem, a rozum mam po to by nie polegać na jednej z tysiąca jedynie słusznych wiar.
Dojrzały emocjonalnie gangster
Atrakcyjność to większy wybór samców, można wybrać takiego który spełnia kobiece założenia. Chcesz rodzinę, wygodne życie w trochę wyższej sferze? proszę bardzo, atrakcyjność Ci to zapewni. Poznasz wpływowego lekarza, prawnika, gangstera… mężczyzna chce atrakcyjnej kobiety, i jest gotów za to zapłacić ślubem – czyli wiążącą prawnie umową która automatycznie pozbywa go co najmniej połowy dorobku życia. Kobieta wystarczy że jest piękna. Nie musi być mądra. Taka kobieta staje się dla mężczyzny okazaniem statutu społecznego. Im piękniejsza, tym wyższy status, poza tym ładniejsi rodzice dają przeważnie ładne dzieci.
Atrakcyjność jest nie tylko wizualna, ale także energetyczna, czego nie domyślają się fani szybkiego jedzenia. Poszperaj w pamięci, a znajdziesz tam na pewno wiele dziwnych, niewytłumaczalnych sytuacji – oto ktoś brzydki, w sumie nikt ciekawy, ale każdy jego gest, każde jego słowo przyciąga w magiczny sposób uwagę. Wiesz dlaczego tak jest? pewnie że nie, bo umysł się w tym kompletnie gubi. Ani ładny, ani umięśniony, ani bogaty czy wpływowy – a miło jest koło niego stać, słuchać i patrzeć – ki diabeł? ano właśnie…
Naiwniaku…
Atrakcyjność jest po to, byś uznał że to coś dobrego. Przykro mi, ale to nieprawda. Tak, dokładnie tak – zrobili nas w konia. Jeśli myślisz że masz do czynienia z czymś dobrym, otwierasz się. Twierdza nie do zdobycia ma jeden słaby punkt – strażnik może otworzyć drzwi mając silne poczucie że miła, krucha dziewczynka przecież nie zrobi mu krzywdy. No cóż, mylił się. Po to jest właśnie atrakcyjność – ma ją kobieta by zrównoważyć brak siły i masy ciała. Brutal zdobywa twierdzę taranem, kobieta sprawia że drzwi same się otwierają. Atrakcyjność nie jest wyrazem dobra – a najczęściej znakiem rozpoznawczym drapieżnika. W ludzkiej dżungli jest kilka ich rodzajów – są łowcy skór, spadków, pieniędzy – ale także osoby nazywane przez psychiatrów (a chociażby Bernstein) wampirami emocjonalnymi. Są niesamowicie atrakcyjni, i doprowadzili do perfekcji rzucanie haczyka w wodzie pełnej naiwniaków, wierzących że świat jest miejscem pełnym miłości i dobra – gdy złapiesz haczyk i wbije się on w Twoje usta (nie możesz go wyrwać) zobaczysz prawdziwą twarz wampira. I nie spodoba Ci się ona. Wtedy być może zrozumiesz (nie zawsze, często myślisz że to Twoja wina, że za mało lizałeś rów) co oznacza słowo MASKA. Nakłada się ją by kogoś oszukać. Zostałeś oszukany, złapany na haczyk z którego nie możesz (bądź nie chcesz) się wyrwać. Wciąż masz nadzieję że pod wpływem Twej pokory i uległości, wampir nagle Cię pokocha i zmieni. Naiwniaku…
Istnieje atrakcyjność i piękno. Alkohol jest atrakcyjny, ponieważ daje euforię, wytłumia lęki, umożliwia zabawę poprzez wycofanie wstydu, daje możliwość zaaklimatyzowania się w pewnym środowisku – ale są i koszta; powolna degeneracja zdrowia ciała i psychiki, a także oczywiście potężny kac wraz z towarzyszącymi mu wymiotami, biegunką i dreszczami. Chwila przyjemności byś do niej dążył, i coraz dłużej trwające katusze później. To jest atrakcyjność – piękna blondynka przy której wpadasz w euforyczny trans zakochania, a później całe życie wyjesz bez dzieci, mieszkania, z poczuciem oszukania i zdradzenia. Atrakcyjność to haczyk (przyjemność) i późniejsze patroszenie kończące się na patelni.
Czysta rozkosz; bez kaca
Piękno nie daje tak wielkiej euforii – jest delikatne. Piękno wschodzącego bądź zachodzącego słońca, deszcz, tęcza, rozgwieżdżone niebo, piękna muzyka tworząca w Tobie poczucie harmonii, zwierzę patrzące na Ciebie… jest piękno, ale nie ma kaca, wymiotów, moralniaka… piękno po swoim doświadczeniu Cię wzmacnia, upiększa, sprawia że życie staje lżejsze, przyjemniejsze. Atrakcyjność daje silna euforię, by później wtrącić Cię do piekła. Życie fanów smaku i atrakcyjności łamie się około czterdziestki. Już wtedy pojawia się cukrzyca i szereg innych chorób. Później nie można jeść już smacznych rzeczy (groźba zgonu), tylko łykać tabletki. I tak do osiemdziesiątki, z igłami w żyłach, rurkami w nosie, penisie i odbycie. Pozostanie czekanie na śmierć i wspomnienia szalonych imprez, z jeszcze bardziej szalonymi kacami spędzonymi na kolanach w toalecie. Świetny biznes, nie ma co. Poszalałeś chłopaku!
———-
Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.