Globalnie i Lokalnie
Like

Europejska równowaga gospodarcza

11/10/2013
695 Wyświetlenia
1 Komentarze
13 minut czytania
Europejska równowaga gospodarcza

Podstawowym celem, dla którego realizacji została powołana Unia Europejska było osiągnięcie równowagi gospodarczej wewnątrz całego układu. Od chwili włączenia do Unii w 2004 roku dziesiątki nowych krajów z Polską na czele minie za parę miesięcy 10 lat, Jest to okres dostatecznie długi ażeby można było pokusić się o ocenę, w jakim stopniu ten postulat został osiągnięty.

0


Oczywiście specjaliści od „wskaźnikowej ekonomii” przejętej przez UE z dorobku realnego socjalizmu ze Związkiem Sowieckim na czele wykażą bez trudu, jakie to dobrodziejstwa spłynęły na członków UE w tym okresie. Jak zwykle najgorliwszy GUS wyliczył nawet, że po zwaloryzowaniu osiągnęliśmy już PKB na poziomie przekraczającym 21 tys. USD rocznie na mieszkańca Polski, czyli niemal czterokrotnie więcej aniżeli w chwili przystąpienia. Darując sobie jednak tego rodzaju fantazje zastanówmy się raczej, dlaczego skoro jest tak dobrze, że jak niektórzy złośliwi mogą powiedzieć, że „dobrze nam tak”, jest ciągle nam źle.

Nie wiem jak dla kogo, ale dla mnie podstawowe są następujące kryteria:

– możliwość uzyskania godziwie wynagradzanej pracy,

– dostępność mieszkań,

– poziom emerytur i innych świadczeń rentowych,

– jakość usług publicznych ze służbą zdrowia na czele.

W każdej z wymienionych dziedzin notujemy nie tylko brak postępu, ale wprost możemy je wspólnie ocenić, jako stan katastrofalny.

I tak na przykład przed wejściem do UE notowaliśmy bezrobocie nie przekraczające 10 %, obecnie jest to 13 % i więcej, ale to nie wszystko, bowiem równocześnie wzrosła liczba zatrudnionych poza Polską z około pół miliona do 2 milionów osób.

Wprawdzie średnia płaca dla tych, którzy mają pracę w Polsce, a jest ich coraz mniej, znacznie wzrosła, ale przecież najważniejsze jest to czy dotyczy ona 10 czy 15 milionów zatrudnionych, a także, jaki jest rozkład tej średniej. Minimalna płaca w Polsce to 1100 zł. miesięcznie netto i obejmuje wg GUS 5 % zatrudnionych, mam uzasadnione obawy, że jest to znacznie więcej mając na względzie ilość zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasowym, lub na zlecenie nie mówiąc już o „samozatrudnionych”. Bardzo hojnie operuje się liczbą zatrudnionych w rolnictwie i na własny rachunek, jest to po prostu ukrywanie faktycznego bezrobocia. Ponadto GUS /Mały Rocznik Statystyczny 2013 r./ informuje, że na średnią płacę 3,5 tys. zł. mieś. brutto przypada aż 3, 3 tys. zł. w rolnictwie i leśnictwie, co chyba jest wspaniałym osiągnięciem urzędowego optymizmu, tylko że nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym, ale przecież: … „biada faktom”.

Praktyka ukrywania bezrobocia jest bez sensu, Hiszpania wykazuje bezrobocie znacznie wyższe aniżeli w Polsce, bo nie wykazuje zatrudnienia sezonowego związanego z turystyką, które musi wynosić przynajmniej 3 miliony osób obsługujących owe 50 milionów turystów odwiedzających szczególnie hiszpańskie wybrzeże morskie.

W Polsce na taką skalę sezonowego zatrudnienia nie ma co liczyć, trzeba szukać innych form zwiększając poziom aktywności zawodowej, który w tej chwili jest jednym z najniższych w Europie / zaledwie 44 % wg optymistycznego GUS’u/

Mamy, zatem problem z zatrudnieniem w ogóle, a nie tylko z „godziwym zarobkiem”, do którego trudno zaliczyć wymienioną minimalną płacę i niewiele od niej większą obejmującą przynajmniej jedną trzecią zatrudnionych.

Po PRL odziedziczyliśmy deficyt mieszkaniowy wynoszący według, jak zwykle, optymistycznej oceny GUS 1,5 mln mieszkań / przy 13 mln gospodarstw domowych mieszkań było 11,5 mln./, a według badań instytutu gospodarki mieszkaniowej ten deficyt sięgał nawet 2 mln mieszkań. W czasie minionego okresu „III Rzeczpospolitej” wybudowano nie więcej niż około 2,5 mln. mieszkań i tyleż samo musiało ulec likwidacji z przyczyn technicznych, pozostajemy zatem z tym samym deficytem, ale jeżeli średni koszt 1 m2 mieszkania wynosi obecnie równowartość dwóch przeciętnych miesięcznych zarobków to, kogo stać na ten wydatek, szczególnie wśród młodych ludzi podejmujących dopiero pracę / jeżeli w ogóle ją dostaną gdyż bezrobocie wśród podejmujących pierwszą pracę sięga już blisko 30 %/.

Jest to najważniejsza przyczyna obok trudności w zatrudnieniu, katastrofalnej sytuacji demograficznej, jak się eufemistycznie określa proces wymierania narodu.

Rząd warszawski utyskuje, że za wcześnie udajemy się na emerytury i za dużo mamy rencistów i w związku z tym ponosimy nadmierne wydatki na emerytury i renty.

Tymczasem odsetek emerytów i rencistów w Polsce nie odbiega od średniej europejskiej i wynosi jedną czwartą populacji. Polska rzeczywiście potrzebuje większego zaangażowania społeczeństwa w twórczej pracy, ale nie kosztem emerytów a przede wszystkim zmniejszenia faktycznego bezrobocia i likwidacji wybujałej biurokracji. Natomiast poziom wypłacanych rent i emerytur w zestawieniu z przeciętną unijną jest żenujący i przedstawia się jeszcze gorzej niż zestawienie płac.

A przecież zapowiada się nieuchronne pogorszenie położenia polskich emerytów. Po PRL odziedziczyliśmy stan katastrofalny gdyż ówczesne władze przejmowały składki emerytalne i wypłacały biednym emerytom tyle ile chciały, a chciały jak najmniej wyznaczając podstawowy wymiar emerytury w wysokości 50% zarobków, oczywiście wyłączając z tego uprzywilejowanych przedstawicieli reżimu. Ten sposób podejścia do obliczania emerytur został przejęty przez „III Rzeczpospolitą” będącą nie tylko w tym względzie wierną kontynuatorką PRL i utrzymując system przywilejów dla peerelowskich i swoich własnych prominentów i pretorian.

„Kuroniowska” ustawa emerytalna łamie konstytucyjne prawa nabyte normalnych pracowników ograniczając do 2,5 – krotności podstawy poziom przyznawanej emerytury, a także obcinając wysokość należnych rent, przy równoczesnym utrzymywaniu pełnego wymiaru emerytur dla służb ubeckich i siłowych, przy niczym nie usprawiedliwionym skróceniu czasu pracy nawet do 15 lat.

Krótko mówiąc system emerytalny w Polsce jest typową kontynuacją bolszewii i skazuje na nędzną wegetację miliony ludzi ciężko pracujących przez czterdzieści i więcej lat. Dąży się zatem wzorem z PRL do realizacji hasła emerytów z tamtych czasów „popierajmy partię czynem, umierajmy przed terminem”.

Jakość służb publicznych kojarzy się przede wszystkim ze służbą zdrowia, której ocenę możemy sobie darować, gdyż każdy, kto nawet miał to szczęście, że rzadko musiał korzystać z jej usług, wie nazbyt dobrze jak ona funkcjonuje.  Ludzie powszechnie narzekają na błędy w organizacji polskiej służby zdrowia, ale odnoszę wrażenie, że to nie błędy a celowe utrudnianie z możliwości korzystania z jej usług, co ma w efekcie przynieść określone oszczędności w wydatkach na leczenie i lekarstwa. Jak zwykle w takich przypadkach tego rodzaju zamierzenia są nieosiągalne gdyż zła służba zdrowia nie kosztuje wcale taniej aniżeli dobra, podobnie jak i w wielu innych przedsięwzięciach rządowych.

Cały sektor służb publicznych nie istnieje dla spełniania nominalnych zadań, ale dla służenia biurokracji, stwarza bowiem możliwość obsadzania swoimi pretorianami niezliczonej ilości wysoko płatnych eksponowanych stanowisk, w odróżnieniu od bezpośrednich wykonawców przeważnie nisko opłacanych.

Ten niezbyt zachęcający obrazek współczesnej Polski nie może być oderwany od blisko dziesięcioletniego naszego tkwienia w UE, której potwornie rozdęty i pozornie bezsensowny aparat biurokracji stanowi wzór dla rządzenia Polską.

Używam rozmyślnie pojęcia „pozornej bezsensowności” gdyż celem całego tego systemu rządzenia jest wprowadzenie stanu bezmyślnej karności rodem z pruskiego drylu.

UE po dzień dzisiejszy nie ma żadnego planu zmniejszenia różnic w poziomie życia swych członków, rozpiętość między dochodami najbiedniejszych krajów unijnych w stosunku do najbogatszych jest niemal siedmiokrotna, a wobec braku perspektyw na poprawę powoduje stałą ucieczkę najlepiej przygotowanych do krajów bogatych pogłębiając stan kryzysu.

Proces koncentracji niesie za sobą niebezpieczeństwo zaburzeń demograficznych i społecznych grożących nie tylko stabilizacji, ale wprost dalszej egzystencji europejskich narodów. Władcy współczesnej Europy zapatrzeni we własne doraźne korzyści nie chcą przyjąć do wiadomości obecny, niebezpieczny stan UE.

Różnice w poziomie życia poszczególnych krajów istnieją na całym świecie, ale jeżeli gdzie indziej obserwuje się wysiłki w kierunku ich zmniejszenia i stworzenia harmonijnych układów współdziałania, jak choćby w Ameryce płn. czy wsch. Azji o tyle w Europie, która z racji swojej kultury i dziejów powinna w tym względzie przodować, nic takiego nie dzieje się.

Punktem wyjścia dla oceny tego stanu nie jest nawet poziom wytwórczości, ale raczej poziom wymiany towarów i usług. Obserwujemy w tej dziedzinie stan absolutnej nierównowagi i dominującą rolę Niemiec, których eksport jest mniej więcej trzy razy większy od następnej grupy czołowych krajów europejskich, czyli Francji, Wk. Brytanii, Włoch, Holandii i Belgii /około 1,5 biliona dolarów do przeciętnie 0,5 biliona/, pozostałe kraje to już tylko drobne odsetki.

Ponadto Niemcy wykazują ponad 200 mld. dolarów nadwyżki eksportowej, podczas gdy pozostałe, poza Holandia, przeważnie deficyt.

Nawet przed wojną, kiedy nie było żadnej europejskiej organizacji współpracy gospodarczej różnice były mniejsze. W najlepszym roku europejskiej gospodarki 1929 na pierwszym miejscu w eksporcie była Anglia z 31 mld. zł, za nią Niemcy z 28 mld. i Francja z 17 mld. zł.

Wprowadzony przez UE sztuczny system aprecjacji euro, a także dotacji i limitów wytwórczych powoduje utrzymywanie niemieckiej przewagi i niemożność zwiększenia udziału innych krajów, a szczególnie nowoprzyjętych, we wzajemnej wymianie i ogranicza wzrost eksportu na zewnątrz Unii.

Obecny głęboki kryzys UE wynika przede wszystkim z przyczyn strukturalnych tej ledwo powstałej, ale już zmurszałej instytucji, jedynym wyjściem z tego kryzysu jest jej likwidacja i zastąpienie rzeczywistym europejskim porozumieniem gospodarczym suwerennych państw na wzór niegdysiejszej wspólnoty węgla i stali.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758