Mamę Łukaszka zastanowił pewien fakt. Otóż podczas domowych dyskusji na tematy takie i owakie, jej syn odzywał się dość często. I nie były to takie bezsensowne wtręty, o nie. Bezsensowne wtręty to robiła siostra Łukaszka. Łukaszek natomiast dorzucał jakąś ciekawostkę związaną z tematem. Mówili o jakimś zagranicznym kraju, to dodał jakąś ciekawostkę. Mówili o gospodarce to poddał jakieś cyfry. Mówili o polityce krajowej to zaprzeczył cytując jakieś źródło. – Zaraz, moment, skąd on to wszystko wie?! – wystraszyła się mama Łukaszka. – Przecież ja o tym nie wiem! Nigdzie tego nie słyszałam w radio! Nigdzie tego nie widziałam w telewizji! Nigdzie tego nie czytałam w mojej gazecie! A w waszych coś takiego pisali? – Nie – przyznali Hiobowscy. – Może […]
Mamę Łukaszka zastanowił pewien fakt. Otóż podczas domowych dyskusji na tematy takie i owakie, jej syn odzywał się dość często. I nie były to takie bezsensowne wtręty, o nie. Bezsensowne wtręty to robiła siostra Łukaszka. Łukaszek natomiast dorzucał jakąś ciekawostkę związaną z tematem. Mówili o jakimś zagranicznym kraju, to dodał jakąś ciekawostkę. Mówili o gospodarce to poddał jakieś cyfry. Mówili o polityce krajowej to zaprzeczył cytując jakieś źródło.
– Zaraz, moment, skąd on to wszystko wie?! – wystraszyła się mama Łukaszka. – Przecież ja o tym nie wiem! Nigdzie tego nie słyszałam w radio! Nigdzie tego nie widziałam w telewizji! Nigdzie tego nie czytałam w mojej gazecie! A w waszych coś takiego pisali?
– Nie – przyznali Hiobowscy.
– Może uczą go o tym w szkole – stwierdziła siostra Łukaszka potwierdzając tym samym, że bardzo mało rozumie otaczający ją świat.
– Po pierwsze takich rzeczy nie ma w programie szkolnym – tłumaczył jej tata Łukaszka. – Po drugie, żaden nauczyciel nie będzie uczył dzieci czegoś ponadprogramowego. To już nie te czasy, ludziom się nie chce, no i jest to niebezpieczne. A po trzecie – gdyby nauczyciel mu to powiedział, to on by tego z przekory nie przyswoił. Nie, to nie jest ze szkoły.
– Trzeba sprawdzić – zaproponowała mama Łukaszka i razem z tatą zakradli się pod drzwi pokoju ich syna. Wpadli znienacka. Łukaszek siedział przy komputerze. To co ujrzeli na ekranie poraziło ich.
– Pornografia! – jęknęła mama Łukaszka chwytając się za tkankę tłuszczową okalającą serce.
– Ale gdzie tam! – obruszył się tata Łukaszka. – Żadnych gołych bab… I facetów dzięki Bogu też.
Mama skrzyczała tatę Łukaszka, że jest nietolerancyjny.
– Toleruj mnie takim jaki jestem – odparł tata Łukaszka ze spokojem.
– Nie zbaczajcie mnie na boczne tory! – pogroziła im palcem mama Łukaszka. – Łukasz! Widzę na, że oglądasz w internecie pornografię!
– To nie jest żadna pornografia… – rzekł tata Łukaszka przyglądając się uważnie. – To są jakieś teksty…
– To portal internetowy – odparł Łukaszek spokojnie. – Ludzie piszą. O wszystkim.
– Dziennikarze? – upewniała się mama Łukaszka.
– Nie, normalni ludzie.
– No właśnie! – krzyknęła mama Łukaszka. – Tak też mi się wydawało! Co ja widzę za nagłówek na tym portalu! "Best bloggers"! A więc to nie ludzie piszą tylko blogerzy! To miałam na myśli mówić pornografia! "Wiodący Tytuł Prasowy" określił to mianem pornografii umysłowej!
– Spokojnie, to tylko jakiś tekst… – tata próbował uspokoić mamę.
– Czy ty nie rozumiesz, że on nie czyta odpowiednich informacji! Przecież widzisz, że to piszą blogerzy! Przecież oni mogą napisać wszystko! Tak nie może być! Nasz syn będzie mieć potem spaczony obraz tego kraju! Łukasz! Chodź! Od tej pory będziesz z nami oglądał wiadomości! Zaczynamy od zaraz!
– Ale ja teraz… – rzekł Łukaszek i urwał. Mama wyłączyła mu nogą listwę zasilającą komputer i chwyciwszy za ucho zaprowadziła do dużego pokoju.
– Co zmalował? – zainteresowała się babcia Łukaszka.
– Czytał te miejsca w internecie, gdzie każdy może pisać co chce – poinformowała ją mama.
– Pff – rzekła z pogardą babcia. – Każdy pisać! Nie każdy może i nie każdy powinien!
– Lenin twierdził, ze kucharka może rządzić państwem – przypomniał dziadek Łukaszka i babcia wyrzuciła go za drzwi.
– Rządzenie państwem a pisanie to coś innego! – stwierdziła babcia. – Trzeba wiedzieć co się pisze! Trzeba wiedzieć jak oceniać! Bo można wprowadzić zamęt! A najlepiej jakby była tylko jedna gazeta!
– Brawo! – zawołała rozanielona mama Łukaszka.
– I oczywiście byłby to, jak kiedyś, "Międzynarodowy Horyzont", pismo przodującego proletariatu! – zawołała radośnie babcia. Mama zmarszczyła się nagle i wyrzuciła babcię za drzwi.
– A już myślałam, że mówi rozsądnie! – wołała.
– Oczywiście zostać mógłby jedynie "Wiodący Tytuł Prasowy" – rzekł z przekąsem tata.
– Też tak uważasz?
– Nie – odparł tata i nie dał się wyrzucić z pokoju.
– Zaraz obejrzymy wiadomości w telewizji – zapewniała mama Łukaszka manipulując gorączkowo pilotem. Na ekranie telewizora pojawił się znany artysta płci męskiej, który mając lat pięćdziesiąt napisał już aż dwie książki.
– Dla mnie to był szok – mówił znany artysta. – Gdy mój chłopak okazał się gejem…
– To mają być te wiadomości? – zapytał uprzejmie Łukaszek. – U mnie w internecie napisali, że znowu likwidują gimnazja. A wy mi coś o gejach…
– Bo… Bo… Bo wiadomości już się skończyły… – stwierdziła żałośnie mama Łukaszka patrząc na zegar.
– Za chwilę będą następne – poinformował tata Łukaszka.
– Ale te w zaprzyjaźnionej stacji są najlepsze i najbardziej wiarygodne – oświadczyła mama Łukaszka.
– Myślałem, że wiadomości są wszędzie takie same – wtrącił się uprzejmie Łukaszek. – Co, pokażą, że gimnazja zostają?
Mama Łukaszka zaczęła tłumaczyć synowi takie pojęcia jak narracja, optyka i rozłożenie akcentów. Właściwe rozłożenie akcentów.
– Obejrzyjmy te wiadomości, które teraz pokażą – zaproponował tata Łukaszka.
– Ale te są takie… – skrzywiła się mama Łukaszka.
– W internecie napisali, że bardzo im spadła oglądalność – zauważył Łukaszek.
– To kłamstwo! – oburzyła się mama Łukaszka. – Wcale im nie spadła! Zresztą my zaraz zaczniemy oglądać, o!
I przełączyła kanał.
– Za chwilę wiadomości – zapowiedział spiker. – Ponieważ spada nam oglądalność… E… Ponieważ nam rośnie inaczej oglądalność zdecydowaliśmy odświeżyć formułę wiadomości. To dziś! Już za chwilę!! Wiadomości w nowej formie!!!
Zabrzmiały fanfary, poleciała czołówka i kamery pokazały główną prowadzącą wiadomości siedzącą w studiu. Wszystko było tak samo jak przedtem, z dwoma wyjątkami. Zamiast studia w tle widać było olbrzymie zdjęcie skoczka narciarskiego Madama-Ałysza. A główna prowadząca jadła czekoladę.
– Ja chyba śnię – wyjąkał tata Łukaszka.
– Dźbry – powiedziała niewyraźnie główna prowadząca i przełknęła czekoladę. – Witamy w nowych wiadomościach. Według sondaży Polacy najbardziej lubią czekoladę i Madama-Ałysza. W związku z tym liczymy, że nawet jeśli nasze wiadomości się państwu nie spodobają to zostanie z nami przez wzgląd na czekoladę i skoczka. A teraz przechodzimy do wiadomości z zagranicy.
Na ekranie pojawiła się para elegancko ubranych ludzi, którzy pląsali do latynoskich rytmów. Zatrzymali się na momencik.
– Witamy w "Tańcu z wiadomościami"! – zawołał prezenter. – Dziś, w rytmie salsy przedstawimy państwu informacje z zagranicy. Prezydent USA powiedział to i tamto!
Ruszyli znów w taniec. I tak kilkanaście razy, tańczyli, zatrzymywali się, prezenter informował po czym znów tańczyli.
– A teraz czas na wiadomości kraju – zapowiedziała główna prowadząca.
Zapluskał strumyk, ekran wypełniła toń rozlanej wody. Na brzegu siedziały dwie kobiety, starsza i młodsza. Młodszą Hiobowscy znali. Była prezenterką wiadomości.
– Och mamo, twoje konfitury są pyszne – powiedziała prowadząca i oparła głowę na ramieniu starszej kobiety. – Może uleczą moje serce.
– Nie mów tak, Zdzisław na pewno do ciebie wróci – kobieta uścisnęła jej dłoń. – A Polacy lubią miłość, wieś i rozlewiska, więc teraz czas na wiadomości z kraju.
– Politycy rządzącej opozycji nadal zieją jadem nienawiści – powiedziała do niej młoda prezenterka. – Och mamo, a co więcej, koło Olsztyna…
I tak snuła swą opowieść o tym co w kraju, przetykając wrzutkami o jej życiu rodzinnym.
– Co to jest?!! – pytał bezradnie tata Łukaszka. – Wiadomości czy serial?
– Gotujcie się na gospodarkę! – oznajmił dziarsko kolejny prowadzący ubrany w biały fartuch i kucharską czapkę. – Podam państwu składniki na meksykański garnek!
I podał, a potem przeszedł do informacji o podatkach.
– VAT znów wzrósł w tym roku – rzekł prowadzący. – Pomidory kroimy w cząstki i zalewamy je sokiem. Podatki muszą wzrosnąć, tak twierdzą eksperci…
– A teraz czas na sport – zapowiedziała główna prowadząca. I stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Kolory zrobiły się czarnobiałe, zagrał znany motyw muzyczny i do pokoju zajrzała babcia Łukaszka.
– Klossa znowu dają? – zapytała.
– Nie, serwis sportowy – odpowiedział Łukaszek.
– Nie żartuj sobie ze starszych ludzi, szczeniaku!
– Ale naprawdę… – poparł Łukaszka jego tata, ale babcia się obraziła i poszła sobie. A w telewizorze Kloss rozmawiał z Brunnerem.
– Nie ze mną te numery Brunner. Ludzie bardzo lubią nasz serial, więc jak będziemy podawać wyniki sportowe, to na pewno nie obejrzą konkurencyjnych serwisów…
– Rączki, rączki Hans… Co tam masz?
– Wyniki Premiership. Chelsea wygrała…
– I na zakończenie prognoza pogody – oznajmiła główna prowadząca.
Z odbiornika dobiegła nastrojowa muzyka. Na łóżku zaczęła tarzać się roznegliżowana pogodynka a jakiś model całował ją po brzuchu.
– Co tu ukrywać, Polacy jak wszyscy lubią erotykę. Mogę zdradzić… Mogę wam zdradzić, że jutro na Dolnym Śląsku będzie padać… Och tak… Gryź mnie, ty zwierzaku…
Tata Łukaszka wyłączył telewizor i patrzył na mamę Łukaszka osłupiałym wzrokiem.
– Cie… Ciekawe te wiadomości, prawda? – powiedziała mama Łukaszka w stronę taty, wskazując kciukiem Łukaszka.
– Podobały ci się? – tata zignorował znaki mamy i spytał wprost. – Zapamiętałeś coś?
– Pamiętam przepis na meksykański garnek…
– No i widzisz! Jak tak można! Nic nie zapamiętałeś co było ważne! – krzyczała mama.
– A ty pamiętasz coś o tych podatkach? – strzelił pytaniem Łukaszek.
– M… No…
– Poza tym nie powiedzieli najważniejszego – ciągnął dalej Łukaszek. – Że chcą ułożyć rurociąg z Kalingradu do eksterrierowej niemieckiej składnicy na Helu!
– Eksterytorialnej – poprawił go tata Łukaszka. – Tej, co ją sprzedali dwa lata temu, żeby dopiąć budżet. A w ogóle jacy oni?
– No Niemcy i Rosjanie!
– Co za bzdury! Skąd ty to wiesz?! – irytowała się mama.
– Z internetu! Jeden facet z Gdyni napisał, że już nic im nie przypłynie do portu…
– Niby czemu nic już nie mogłoby przypłynąć do Gdyni?
– Bo oni chcą tą rurę położyć na powierzchni wody… I wiecie co? Podobno polskie władze już się zgodziły!
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!