Polsat News przeprowadził nawet relację na żywo. W studio, w charakterze komentatorów, zasiedli Piotr Tym, prezes Związku Ukraińców w Polsce, Jarosław Prystasz, redaktor naczelnego „Naszego Słowa” – pisma mniejszości ukraińskiej w Polsce i Jan Piekł, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI. Otóż prezes ZUwP próbował mówić widzom Polsat News, że rekonstrukcja zbrodni wołyńskiej odbywa się na terenach, gdzie w czasie II wojny światowej Polacy mordowali Ukraińców. Panie Prezesie, gdzie i jacy Polacy?
Zapomniał Pan powiedzieć, albo zrobił to pan celowo, że to UPA spaliła Mołodycz. Podaję za Grzegorzem Motyką: „Nocą 27/28 marca 1945 roku, kureń „Zalizniaka” jednocześnie uderzył na prawie wszystkie posterunki MO w powiecie lubaczowskim. Zniszczono 18 placówek w następujących miejscowościach: Dzików Stary, Podemszczyzna, Horyniec, Zalesie, Basznia Dolna, Łówcza, Futory, Nowa Grobla, Brusno Nowe, Krowica, Puchacze, Chotylub, Wólka Horyniecka, Zapałów, Bichale, Łaszki, Płazów, Cewków. Poległo 30 funkcjonariuszy MO i 43 lub 72 osoby cywilne. W tym samym miesiącu UPA spaliła wsie Grobla, Mołodycz i Wola Mołodycka, a w Starym Siole zabiła 17 Polaków. 31 marca, w odwecie za zabicie Polaka, samoobrona z Wiązownicy, kierowana przez Michała Orzechowskiego, napadła na Ukraińców ukrywających się w okolicznych budynkach dworskich. Zabito dziesięć osób, głównie kobiety i dzieci. Mord ten wywołał odwet UPA. 17 kwietnia „Zalizniak” uderzył na Wiązownicę. Podczas akcji zginęło 65 Polaków, spłonęło 170 domów. Na pomoc zaatakowanym przyszła samoobrona z Piwody, oddział NZW „Radwana”, grupa AK „Podhalańskiego” oraz oddziały rządowe. Dzięki temu odbito zrabowane bydło i inwentarz. Przy okazji uderzono na ukraiński obóz, gdzie zabito pięć osób” ([1]).
Tak naprawdę to na Podkarpaciu jest zaledwie kilka miejscowości, gdzie dokonano akcji odwetowej: Pawłkoma, Piskorowice, Gorajec, Lubliniec Nowy. Jeśli idzie o Lubliniec i Gorajec to zderzenia potoczyły się następująco: 23 marca 1945 roku z Cieszanowa do Lublińca Nowego udało się pięciu milicjantów. Już w wiosce zostali oni napadnięci. W walce trzech zginęło, ale dwóch pozostałych uszło z życiem. Na wieść o tym wydarzeniu w Lubaczowie sformowano w ciągu kilku godzin grupę operacyjną w sile 60 ludzi z 2 Samodzielnego Batalionu Operacyjnego WW i MO. „Kiedy podeszliśmy pod samą wieś – wspomina milicjant Stanisław Ciećkiewicz, upowcy ostrzelali nas z kilku stron. Najsilniej bili z wieży cerkwi. (…) Kilkakrotnie próbowaliśmy atakować pozycje przeciwnika, ale bez rezultatu. Przybywało rannych. Całą akcją dowodził porucznik Wojska Polskiego, który po paru godzinach dał rozkaz odwrotu”. W walce zginęło jedenastu Polaków, dziewięciu zostało rannych. 25 marca wysłano do Lublińca kolejną ekspedycję karną. Podczas akcji zniszczono miejscowość w 70%, a zdobyty inwentarz zdano do starostwa (…) zabito 540 osób banderowców i przypadkowych świadków zajść. 6 kwietnia batalion WW w czasie operacji spalił wieś Gorajec i zabił w niej 400 osób. Spalono też Kaczory i folwark Hetyków. Wszystko wskazuje na to, że podawane przez żołnierzy WW straty ukraińskie w rzeczywistości były niższe. Najpewniej bowiem w Lublińcu zabito „tylko” ok. 100 osób, a w Gorajcu 155 ([2]).
Lubliniec Nowy i Gorajec to były wsie mateczniki UPA. Dobrze byłoby pokazać cały kontekst wydarzeń. Nie mają one niczego wspólnego z zamierzonym ludobójstwem, jakiego na ludności polskiej Wołynia i Galicji Wschodniej w 1943 roku i w 1944 roku dokonali nacjonaliści z OUN-UPA.To co działo się w na terenie dzisiejszej Polski południowo-wschodniej to wydarzenia doskonale opisane przez G. Motykę i wielu innych badaczy.
Apeluję do Pana Prezesa Piotra Tymy, aby mówił o faktach, a nie uprawiał propagandy politycznej.
Nie trzeba było długo czekać, aby Prezes Piotr Tyma stał się autorytetem. Otóż w niedzielny poranek w TVP Info obejrzałem poranny program, w którym o rekonstrukcji zbrodni wołyńskiej „Wołyń 1943 nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary” z historykiem dr Tomaszem Bohunem rozmawiał red. Jarosław Kulczycki (zbieżność nazwisk z autorem tekstu). Przykro mi było, że Pan Doktor poległ w rozmowie z redaktorem Jarosławem Kulczyckim.
Wyszło na Tymy, którego nie było w studio. A dziennikarz też stronniczy. Powtórzył półprawdy Prezesa ZUwP, że rekonstrukcja zbrodni wołyńskiej odbywa się na terenach, gdzie w czasie II wojny światowej Polacy mordowali Ukraińców. Przecież w tym rejonie (Lubaczów, Jarosław, Radymno) grasowała banda „Zalizniaka” i terroryzowała polskie wsie. Wojsko Polskie i MO pojawiły się w tym rejonie dopiero 1944 roku. Widać, że Prezes Tyma jest autorytetem dla red. J. Kulczyckiego. Typowa metoda Gebelsa.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski na swoim blogu napisał: „Jeszcze dwa czy trzy lata temu, gdyby Adam Michnik zmarszczył brew a Piotr Tyma tupnął nogą, to takie wydarzenie jak rekonstrukcja napadu UPA w Radymnie zostałoby przez usłużnych urzędników rozpędzone na cztery wiatry. Dzisiaj jednak na szczęście jest już inaczej. Pomimo wiader pomyj wylewanych przez „Gazetę Wybiórczą”, wspieraną przez prasą niemiecką (bo przecież nad Renem i Łabą żyją najlepsi „specjaliści” od wszelkich ludobójstw) , i pomimo histerycznych apeli Związku Ukraińców, wspieranych przez media neobanderowskie znad Dniestru, urzędnicy i samorządowcy z Podkarpacia nie ulegli naciskom. Przede wszystkim dlatego, że w Polsce o sprawach lokalnych decyduje coraz bardziej samorząd a nie zarozumiała i zadufana w sobie „warszawka”. Również dlatego, że polskie społeczeństwo ma już dość połajanek i pouczeń ze strony tzw. autorytetów moralnych, sztucznie zresztą stworzonych. Ma także dość deptania pamięci o polskich patriotach, w tym zwłaszcza o powstańcach styczniowych z 1863 r., powstańcach warszawskich z 1944 r., oraz „żołnierzach wyklętych”, których na śmierć skazywali Stefan Michnik i i inni polscy i niepolscy sługusi Stalina i Bieruta. Zmieniło się także podejście do barbarzyńskiego, wciąż przemilczanego, ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. przez renegatów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien i innych organizacji na żołdzie Adolfa Hitlera i Heinrich Himmlera. Tegoroczna eksplozja najróżniejszych inicjatyw społecznych, upamiętniających bezbronne ofiary banderowskiego ludobójstwa, jest tego najlepszym przykładem. Polscy obywatele, a zwłaszcza ci z młodego pokolenia nie chcą już kłamstw i pół-prawd, w stylu żenujących ostatnich uchwał Sejmu i Senatu RP. Nie chcą też wtrącania się obcych w nasze wewnętrzne sprawy. Od dziś Radymno jest symbolem zwycięstwa polskich patriotów i blamażu tych, których boją się prawdy o dziejach Rzeczypospolitej Polskiej. Wielominutowe brawa na stojąco pięciotysięcznego tłumu widzów dla kilkuset odważnych rekonstruktorów z Polski, Czech i Slowacji powinny zostać usłyszane w całym kraju. W luksusowej centrali na ul. Czerskiej w nic one prawdopodobnie nie zmienią, ale w wielu polskich sercach zmienią bardzo wiele” (http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8244).
Poniżej linki do relacji i audycji poświęconych rekonstrukcji zbrodni wołyńskiej „Wołyń 1943 nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”:
https://3obieg.pl/nie-o-zemste-lecz-o-pamiec-wolaja-ofiary
http://www.rmf24.pl/wideo/polska/video,vId,1169085
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=iAfcMWa_vwI#t=16s
[1] Grzegorz Motyka, Tak było w Bieszczadach. Walki polsko – ukraińskie 1943 – 1948, Warszawa 1999.
[2] Tamże. Zob. także M. Dobrzański, Gehenna Polaków na Rzeszowszczyźnie w latach 1939-1948, Wrocław 2002, s. 125-155.
Doktor socjologii, dziennikarz, niezależny publicysta. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Zainteresowania: polityka wschodnia (Ukraina, Rosja, Białoruś), Francja, Polonia świata, poezja, problematyka społeczna, współczesna rodzina, problematyka regionalna