122 lata temu przyszedł na świat Wiktor Zysman, w historii literatury polskiej znany jako Bruno Jasieński. 1. Studiował filozofię, studiował prawo… Znał osobiście Włodzimierza Majakowskiego (starsze pokolenie pamięta jego słynne „schodkowe” wersy i stwierdzenie, że „Partia to stos pacierzowy klasy robotniczej”), pod koniec I wojny światowej doskonale zapowiadającego się poety („Obłok w spodniach”). W pewnym momencie oddał, co miał najlepszego Stalinowi. Zastrzelony w 1937 roku, był jednym z prekursorów socrealizmu. I choć zrehabilitowany w 1956 roku jego twórczość poetycka jakoś dziwnie omijała peerelowskich czytelników. Podobnie jak proza. Może dlatego, że jego „dzieła”, sławiące socjalizm, nawet za komuny zbyt bardzo ocierały się o groteskę? A wiersze, napisane jeszcze w okresie polskim, zbyt mocno kłóciły się z zasadami realnego socjalizmu? […]
122 lata temu przyszedł na świat Wiktor Zysman, w historii literatury polskiej znany jako Bruno Jasieński.
1.
Studiował filozofię, studiował prawo…
Znał osobiście Włodzimierza Majakowskiego (starsze pokolenie pamięta jego słynne „schodkowe” wersy i stwierdzenie, że „Partia to stos pacierzowy klasy robotniczej”), pod koniec I wojny światowej doskonale zapowiadającego się poety („Obłok w spodniach”).
W pewnym momencie oddał, co miał najlepszego Stalinowi.
Zastrzelony w 1937 roku, był jednym z prekursorów socrealizmu.
I choć zrehabilitowany w 1956 roku jego twórczość poetycka jakoś dziwnie omijała peerelowskich czytelników. Podobnie jak proza.
Może dlatego, że jego „dzieła”, sławiące socjalizm, nawet za komuny zbyt bardzo ocierały się o groteskę?
A wiersze, napisane jeszcze w okresie polskim, zbyt mocno kłóciły się z zasadami realnego socjalizmu?
2.
Oto wiersz, który w latach 1970-tych kursował pośród tych, którzy świadomie odmawiali służby wojskowej.
Tra-ta-ta-ta-tam. Tra-ta-ta-ta-tam.
Tutaj. I tu. I tu. I tam.
Jeden. Siedm. Czterysta-cztery.
Panie. Na głowach. Mają. Rajery.
Damy. Damy. Tyle tych. Dam.
Tam. Ta. To tu. To tu. To tam.
W willi. Nad morzem. Płacze. Skriabin.
Obcas. Karabin. Obcas. Karabin.
Ludzie. Ludzie. Ludzie. Do bram.
Tra-ta-ta-ta-tam. Tra-ta-ta-ta-tam.
Tam. Tam. Dalej. Za kantem.
Pani. Biała. Z pękiem. Chryzantem.
Pani. Biała. Czekała. W oknie.
Kwiat. Spadł. Kapnie. Na stopnie.
Szli. Szli. Rzędem. Po rzędzie.
Tam. I tam. I dalej. I wszędzie.
Młodzi. Zdrowi. Silni. Jak byki.
Wozy. Wiozły. W kozły. Koszyki.
W tłumie. Dziewczyna. Uliczna. Stała.
Szybko. Podbiegła. Pocałowała.
Ach! Krzyk. Tylko. To jedno.
Kwiaty. W pęku. Na ręku. Więdną.
Wolno. Cicho. Padają. Płatki.
W dół. Na bruk. Na konfederatki.
Eh! Pani. Pani. Biała.
Kurwa. Prosta. Przelicytowała!
Nam. Nam. Dajcie. I nam!
Tra-ta-ta-ta-tam. Tra-ta-ta-ta-tam.
Panie. Panny. Panowie. Konie.
Jedzie. Dzwoni. Auto. W melonie.
Praczki. Szwaczki. Okrzyki. Kwiatki.
— Chodźmy. Panna. Do. Seperatki. —
Panna. Płacze: — Idą. Na wojnę.
Takie. Młode. Takie. Przystojne. —
Rzędem. Za rzędem. Z rzędem. Rząd.
Wszyscy. Wszyscy. Wszyscy. Na, front.
Eh by. Było. Młodych. Mam!
Tra-ta-ta-ta-tam. Tra-ta-ta-ta-tam.
Ktoś się. Rozpłakał. Ktoś. Bez czapki.
Liście. Kapią. Jak gęsie. Łapki.
W parku. Żółknie. Gliniany. Heros.
Chłopak. Z redakcji. Pali. Papieros.
Ktoś. Ktoś. Upadł. Nagły. Krwotok.
Ludzie. Ludzie. Skłębienie. Potok.
Co?… Co?… Leży… Krew…
Łapią… Kapią. Liście. Z drzew.
— Puśćcie! Puśćcie! Puśćcie! Ja nieechcę!
Kurz. Kłębem. W zębach. Łechce.
Krzyk. Popłoch. Włosy. Drżą.
Krew… W krwi… Pachnie. Krwią…
Tam. Tam. Poszli. Pobiegły.
Duszno. Pusto. Usta. O cegły.
Tu. I tu. I na rękach. Krew.
Bydło! Dranie! Ścierwy! Psia krew!
Eh tam! Gdzie już. Nam!
Tra-ta-ta-ta-tam. Tra-ta-ta-ta-tam.
Poszli. Przeszli. Ile tu. Kobiet.
Panie. Idą. Gotować. Obiad.
Ktoś. W żałobie. Nie wie. Gdzie. Iść.
Stanął. Stoi. Ogląda. Liść.
Podniósł. Z drogi. Pomięty. Kwiatek.
Tyle. Panien. Tyle. Mężatek.
Tyle. Przeszło. Tyle ich. Szło…
Słońce. Świeci. Żółto. I mdło.
Zaraz… Zaraz… Zaraz wam… Zagram…
Panie. W kawiarni. Piją. Mazagran.
Wieczorem. W domach. U św. Samki.
Przed. Matką Boską. Paliły się. Lampki.
(Marsz, 1921)
3.
Kto i kiedy odkryje, co działo się z młodymi poetami w Związku Sowieckim Józefa Stalina?
Bruno Jasieński – zastrzelony z wyroku sądu.
Włodzimierz Majakowski – samobójstwo.
Osip Mandelsztam – zakończył życie w Gułag-u.
Jesienin – samobójstwo popełnił jako pierwszy.
Inni (np. Anna Achmatowa), skazani na niebyt.
4.
Romans literatury z realnym socjalizmem był tylko romansem w rozumieniu literatów.
Druga strona nie żartowała.
Osip Mandelsztam napisał w 1933 roku:
Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.
Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.
Za każdą zwrotkę poeta dostał dwa lata łagru.
Tylko chwilę odetchnął i został powtórnie aresztowany.
Zmarł w konwoju.
5.
A czym podpadł towarzysz Bruno Jasieński?
Jak dziś możemy przypuszczać padł ofiarą tzw. Wielkiej Czystki jedynie dlatego, że był związany towarzysko z szefem NKWD Henrykiem Jagodą, który sam padł ofiarą czystki [Herszel Jehuda (ros. Генрих Григорьевич Ягода), (1891–1938) – wysoki funkcjonariusz policji politycznej i służb bezpieczeństwa Związku Radzieckiego. Po reorganizacji organów bezpieczeństwa szef NKWD w latach 1934–1936 – wikipedia].
6.
Oto, jak B Jasieński pisał w okresie sowieckim:
Wbiłeś sobie w głowę, że „nie wydamy!” i „nie wydamy!” i myślisz, że to robotnicza solidarność? Z kim się solidaryzujesz? Z wrogiem klasowym, kułakiem. Oto z kim! Myślisz, że mało zbiegłych kułaków przedostało się do nas na budowę? (…) Oczy wam mydlimy, powiadasz? A Pticyn to nie z twojej brygady? Czystej krwi proletariusz, co? Czy ty wiesz, że ten twój Pticyn, kiedy go rozkułaczono pod Tamborem, podpalił całe zboże kołchozowe? Kołchoz z jego powodu się rozpadł, a ludzie poszli z torbami. Przyszedł do mnie rano chłopak i opowiedział. Może się mylę, mówi, ale bardzo jakoś podobny.
(Człowiek zmienia skórę – 1934/35)
7.
Z jednej strony – trudno żałować kogoś, kto dobrowolnie wszedł do paszczy lwa, którego z daleka przedstawiał jako baranka.
I czynnie wychwalał największego zbrodniarza, jaki istniał w dotychczasowej historii ludzkości.
Z drugiej strony jednak – Jasieński poetą był.
A że rękopisy nie płoną, jest nadal.
17.07 2013