Dawno temu strona sygnowana jako „Blood & Honor” rozpoczęła akcję polegającą na zamieszczaniu fotografii homoseksualistów oraz ich danych – imion, nazwisk, adresów itd. Sprawa stała się głośna (tak się dowiedziałem o owej stronie i akcji), wkroczyła prokuratura i organa ścigania, stronę w końcu zamknięto.
Kilka lat później red. Tomasz Lis bohatersko walczył z „duszną atmosferą IV RP”. Przypomnijmy, że ową „duchotę” powodowała świadomość, że jak kto zrobił przekręt czy popełnił przestępstwo, to mógł się spodziewać aresztowania i sądu. Potem czasy się zmieniły, a Tomasz Lis oprócz prac najemnych stał się też pracodawcą zakładając własny portal. W dziale pt. „Projekt” portalu natemat.pl czytamy:
„NaTemat.pl nie powstaje, by forsować jakąś ideologię, by walczyć o agendę. Otwieramy stronę na różne poglądy, na różne sposoby myślenia. Nasz serwis nie będzie ani prawicowy, ani lewicowy, ani liberalny, ani konserwatywny. Będzie tolerancyjny. Może w nim zaistnieć każdy, niezależnie od swych poglądów, jeśli tylko będzie szanował prawo innych do własnych poglądów”. Jak miło, szczególnie ten akapit o szanowaniu „prawa innych do własnych poglądów”.
Wśród „liderów opinii”, publikujących na portalu, znajduje się również Janusz Palikot, poseł na Sejm RP. W jego wykonaniu poszanowanie prawa innych do własnych poglądów wygląda następująco: „Już niemal każdego dnia faszyści – narodowcy coś lub kogoś podpalą, pobiją, zagrożą, lub chociaż powydzierają gęby i poprzerywają spotkaniach, które ich zdaniem nie powinny się odbywać […] Sfotografujemy mordę za mordą. Opublikujemy dane. Wywiesimy plakaty w miastach, dzielnicach , na ulicach – wszędzie tam gdzie żyją. Tam ich powiesimy, aby każdy widział z imienia i nazwiska kto jest faszystą. Będziemy na nich pluć, wsadzać do więzienia, gnębić w miejscu pracy. Niech czują się słabi, niech się boją. Wyśmiejemy ich, ich znajomych, ich bliskich”.
Palikot nie podaje co prawda żadnych konkretnych przykładów podpaleń, pobić czy gróźb, za to przeszkadza mu „wydzieranie gęby” (kto wie, jaki to paragraf?). Przy tym przejawia wybitnie filozoficzny stosunek do wiedzy stawiając znak równości pomiędzy faszystami a narodowcami ignorując przy tym fakt, że faszyzm jako doktryna polityczna reguluje różne dziedziny życia – społeczne, gospodarcze, ekonomiczne, prawne, ustrojowe itp. Ze świecą szukać wskazania pokrewieństw pomiędzy doktryną faszystowską a programem narodowców polskich XXI wieku. Ważne, że teza słuszna.
Ciekawe, czy podobnie jak koncepcję międzywojennych narodowców numerus clasus zacznie teraz zwalczać parytet dla kobiet? Uzasadnienie dokładnie takie samo – odsetek w społeczeństwie = ustawowo reglamentowany dostęp. Nawet filozof zrozumie.
Nie przepadam za Tomaszem Lisem. Powodów mam nadto, podobnie jak powodów, dla których nie uważam go za kretyna. Zapewne doskonale orientuje się, że w „krainie miłości” faszystą nie jest ten, kto publicznie propaguje doktrynę Mussoliniego, kto próbuje wcielać ją w życie, ale ten, komu przypięta zostanie łatka faszyzmu. Nie chce mi się też snuć rozważań, że skoro działalność komunistycznych partii politycznych w Polsce jest legalna „dopóki odnoszą się do ideologii ustroju komunistycznego, z pominięciem totalitarnych metod i praktyk” (idiotyzm, w końcu wyznawana ideologia determinuje praktyki, np. eliminację wrogów ustroju), to tę samą metodologię można zastosować w odniesieniu do faszyzmu.
Jakby nie patrzeć, Janusz Palikot na „tolerancyjnym” portalu Tomasza Lisa wzywa do łamania ustawy o ochronie danych osobowych, nienawiści, szkalowania, dyskryminacji itp. na tle światopoglądu. Na razie UPR złożyła stosowne doniesienie do prokuratury. Media o sprawie milczą. Wpis Palikota na portalu Lisa wisi jak wisiał. Państwo znów staje na wysokości zadania?
3 komentarz