Miałam zamiar nie wyśmiewać ks. Lemańskiego bo sprawa zabawna nie jest a sam ksiądz to nieszczęśnik, który wyraźnie nie daje sobie z sobą samym rady ale ks. jakby sam się prosił. Mnie tam do śmiechu nie jest bo sprawa szkodzi i samemu księdzu i jego parafianom i Kościołowi ale to co on wyprawia przekroczyło granice absurdu.
Księdzu zostało udowodnione dokumentami mijane się z prawdą, kiedy mówił o przebiegu sporu z biskupem. Wydawało się, że to go ochłodzi i skłoni do większej roztropności. Ale nie, on musi brnąć dalej,. Co prawda nie da się udowodnić, kto mówi prawdę o tym czy ksiądz był pytany o obrzezanie czy nie – tu mamy akurat jego słowo przeciwko słowu biskupa (sam problem uważam w ogóle za śmieszny), ale skoro duchowny minął się z prawdą w innych sprawach, to dlaczego mamy mu wierzyć akurat w tej? A on dalej swoje – i dorabia ciąg dalszy- teraz powiedział, że otrzymuje wiele listów od księży, którzy tez byli pytani przez biskupów czy przypadkiem zostali obrzezani. Proszę mi wybaczyć, ale ryczę ze śmiechu – już wiszę te worki dźwigane przez listonoszy i zapchaną skrzynkę mailową. Ciekawe czy korespondencja dotyczy tylko obrzezania, czy równiez leczenia stulejki i innych schorzeń wymagających usunięcia napletka i specjalne komisje będą badać o co chodzi z brakiem tego szczegółu anatomicznego bo może i to ksiądz zaraz wymyśli. Braci Żydów proszę o wybaczenie, uważam, że to co wyprawia ksiądz uderza również w nich, ale te skojarzenia są silniejsze ode mnie.
Ksiądz nadal nie widzi, że swoim pleceniem andronów krzywdzi kolejne grupy osób – parafian, Żydów… Ale nie, wszystko dobre, żeby dowalić swojemu biskupowi. Nie wierzę w porzekadło mówiące, że Pan Bóg chcąc kogoś ukarać najpierw odbiera mu rozum, więc jestem zdania, że rozum ks. Lemański utracił przez kogoś zupełnie innego i to na własne życzenie ulegając gniewowi i nienawiści oraz przemożnej chęci sławy.
Dziś już żałośnie brzmią słowa księdza o przywiązaniu i miłości do Kościoła. To tak, jakby mąż uważał, że udowadnia żonie miłość podbijając jej oko. Chyba, że ksiądz pała miłością do jakiegoś innego Kościoła niż katolicki? Z jego wypowiedzi wynika, że musiałby to być kościół lemańskokatolicki.
Zresztą przy tych deklaracjach miłości też się mija z prawdą bo mówi, że nie da się wyrzucić z Kościoła. Nie słyszałam, żeby biskup chciał go wyrzucać, wręcz przeciwnie, zapewnił wikt i opierunek a nawet dał możliwość dogadania się z jakimś proboszczem co do rezydentury. Nie próbował odebrać mu prawa do sprawowania posługi ani nic takiego. Tak więc o jakie wyrzucanie chodzi? Może o parafię? Fakt, stamtąd wyleciał, ale, o ile wiem, zgodnie z zasadami KPK a od decyzji miał prawo się odwołać co też zrobił. Nie słyszałam żeby również w tej kwestii ktoś robił mu trudności.
Tak sobie myślę, że ksiądz przestał panować nad tym co gada albo ma bardzo, bardzo złych doradców. I to złych w sensie, że jemu samemu źle życzą…
Monarchistka, z lekka skręcająca ku katolickiemu tradycjonalizmowi, zawsze wierna Kościołowi i Polsce. Liberalizm w gospodarce, konserwatyzm w polityce i moralności.