Ekologia zawitała także do nas. Pewnego dnia, jeszcze w zeszłym roku, Bracia Strach, wywożący śmieci z mojego osiedla, postawili przed śmietnikiem trzy kontenerki – na szkło, na plastiki i na makulaturę. 1. Niby, że teraz jest nowocześnie i będziemy segregować śmieci. I faktycznie. Bywało, że przed śmietnikiem ustawiała się minikolejka – bo każdy chciał podejść i wrzucić swoje odpady do odpowiedniego kontenera. W końcu Bracia Strach doszli do wniosku, że wystawione kontenerki są zbyt małe. Szczególnie ten na szkło (butelki…). Ale większe nie mogły już stać przed osiedlowym śmietnikiem Musiały więc trafić do wewnątrz, pod dach zasłaniający je przed okiem sąsiadów. Obok kontenerów „zbiorczych”, pamiętających jeszcze zmierzch komuny. I oto nastąpiła metamorfoza. Lokatorzy, zamiast korzystać z jeszcze lepszych […]
Ekologia zawitała także do nas.
Pewnego dnia, jeszcze w zeszłym roku, Bracia Strach, wywożący śmieci z mojego osiedla, postawili przed śmietnikiem trzy kontenerki – na szkło, na plastiki i na makulaturę.
1.
Niby, że teraz jest nowocześnie i będziemy segregować śmieci.
I faktycznie.
Bywało, że przed śmietnikiem ustawiała się minikolejka – bo każdy chciał podejść i wrzucić swoje odpady do odpowiedniego kontenera.
W końcu Bracia Strach doszli do wniosku, że wystawione kontenerki są zbyt małe.
Szczególnie ten na szkło (butelki…).
Ale większe nie mogły już stać przed osiedlowym śmietnikiem
Musiały więc trafić do wewnątrz, pod dach zasłaniający je przed okiem sąsiadów.
Obok kontenerów „zbiorczych”, pamiętających jeszcze zmierzch komuny.
I oto nastąpiła metamorfoza.
Lokatorzy, zamiast korzystać z jeszcze lepszych warunków segregacji śmieci, zaczęli znów wrzucać odpady, jak popadnie.
2.
Powód jest banalnie prosty – kontenerki stały przed zadaszonym śmietnikiem.
Na widoku.
Każdy, kto wyrzucał śmieci, był widoczny dla innych lokatorów.
Umieszczenie kontenerów wewnątrz śmietnika spowodowało, że ludzie przestali być widoczni.
Skoro nikt nie widzi, to po co się starać?
3.
Taka sama prawidłowość obowiązuje w urzędach wszelkiego typu.
Jeśli urzędnik (sędzia, prokurator, referent, naczelnik itp.) wie, że każdy jego krok jest bacznie obserwowany przez społeczeństwo, musi zachować przynajmniej pozory przyzwoitości.
Jeśli zaś pozwolić mu działać całkowicie bez wiedzy społeczeństwa…
Znamy przykłady.
Choćby te, które ostatnio tutaj pokazałem – lokalna gnida okradająca firmę, w której jest prezesem (Kaziewicz), też przecież działa cichutko i w cieniu. Ba, zblatowanie z miejscowym prokuratorem pozwala na wytaczanie absurdalnych spraw tym, którzy ośmielają się wystąpić przeciw lokalnemu układowi.
Aby zamknąć usta.
Aby zastraszyć.
Również innych.
Cichosza działała także Terlecka i jej rodzina…
4.
Zdaję sobie sprawę, że Kaziewiczów i Terleckich jest mnóstwo.
Zapewne sporo jest także skorumpowanych urzędników, sędziów i prokuratorów broń Boże nie wyłączając.
5.
Co zrobić, by ludzie zaczęli z powrotem segregować śmieci??
Ano, znowu wystawić kontenerki na widoku.
Co zrobić, żeby urzędy zaczęły funkcjonować dla dobra społeczeństwa, a nie po to, by zaspokajać interesy urzędnika oraz wszystkich krewnych-i-znajomych takiego króliczka?
To samo.
Trzeba wytargać jednego z drugim na światło dzienne.
Na widok publiczny.
Niech wie, tak samo jak ten, który wyrzuca szkło i plastiki do osobnych kontenerów, że być może jest, a na pewno może być, obserwowany.
Nie może tak być, że teoretycznie jawne rozprawy nie interesują nikogo.
Na sali czasem nie ma nawet strony, której sprawa dotyczy.
6.
To jest na razie jedyna broń, jaką mamy w państwie demokratycznym – opinia społeczna.
Czasem niektórzy porównują ją do średniowiecznego pręgierza.
Bo przecież tryb skargowy, jaki został wprowadzony wraz z kodeksem postępowania administracyjnego wynaturzył się już za bardzo.
7.
Czy jednak nie jest za późno, bo lada dzień porządek zacznie robić ulica?
Tym bardziej zatem ujawniajmy, żeby w przyszłości wiedzieć ile, komu i za co?
18.05 2013
Jeden komentarz