Zgodnie z wynikami pewnego sondażu połowa Polaków nie ma pojęcia, co począć z Tuskiem. Nie widzą go na fotelu premiera w kolejnej kadencji i również nie widzą poza granicami kraju na innym, europejskim fotelu. Martwi nas, jak i innych problem zużytych polityków tym bardziej, że najczęściej odnajdują się w miejscach, w których dalej nic dobrego nie są w stanie zrobić. Cała nadzieja w tym, że poprzestają na braniu pensji i obnoszeniu się ze swoją przebrzmiałą ważnością.
Sytuacja Donalda, jak i całe medialne zamieszanie wokół obsady brukselskich stołków przypomina nam pewną zabawę, w której liczba krzeseł nie zgadza się z liczbą chętnych do ulokowania nań swoich tyłków. Nie zgadza się w dół, czyli za mało krzeseł, za dużo tyłków. W chwili, kiedy pada sygnał „siad!” czyjś tyłek ląduje na podłodze. Czyżby właśnie dotknęło to tyłka premiera? Dla wyjaśnienia. Ta podłoga znajduje się w Sopocie mieście o długim molo i mamy nadzieję jeszcze dłuższej pamięci.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję