Czym jest niepodległość…?
Ostatnio czytałem artykuł na temat mniej więcej taki: "Czy Polska jest obecnie niepodległa, czy istnieje w ogóle coś takiego jak częściowa suwerenność". Niedługo później miałem przyjemność uczestniczenia w krótkiej dyskusji na ten sam temat…
Jedna z głównych myśli to dość oczywista rzecz, że nie istnieje coś takiego jak "częściowa niepodległość" czy "niepełna suwerenność". I mój rozmówca tutaj nie zgłaszał żadnych wątpliwości… Tyle tylko, że według niego nie ma obecnie na świecie żadnego kraju w pełni suwerennego, bo ponoć wszyscy od wszystkich w jakiś sposób zależą. No, niby tak… Taka pewnie obecnie jest tzw. mądrość etapu… Tylko ja sobie tak pomyślałem, że jeszcze kilka lat temu niektórzy ludzie za wyrażanie wątpliwości co do tego, czy integracja z Unią Uniopejską jest na pewno korzystna na dłuższą metę, czy nie spowoduje to problemów z podejmowaniem różnych decyzji (czyli: czy decyzje, które nas dotyczą będą podejmowane przez nas, czy może raczej inni będą podejmować je za nas?), czy wreszcie nie spowoduje utraty niepodległości…? Za samo rozważanie takich kwestii, za samo stawianie tego typu pytań można było zostać tzw. "oszołomem" (ciekawe swoją drogą, że słowo to coraz częściej oznacza człowieka myślącego samodzielnie…).
A dziś to, że już niepodległości nie ma jest niby oczywiste… Przypomniała mi się pewna myśl Mikołaja G. Davila, która brzmiała mniej więcej tak: "Nikogo nie interesuje nigdy to, co mówi reakcjonista. Ani wtedy, kiedy to mówi, bo wówczas wydaje się to absurdalne – ani po kilku latach, bo wówczas wydaje się to oczywiste."
OJCZYZNĘ WOLNĄ RACZ NAM WRÓCIĆ, PANIE!
Chrzescijanin, antysemita (wedlug niektórych definicji, bo sam sie za takowego nie uwazam, zycze zarówno Zydom jak i zydom jak najlepiej, czyli przede wszystkim nawrócenia), homofob, patriota, czlowiek szczesliwy