Istnieje takie esencjonalne określenie jak: „żydokomuna”. Nie bardzo wiadomo co z tym zrobić, bo z jednej strony opisuje idealnie pewien paradoks kulturowy, z drugiej takie strasznie niepoprawne politycznie, że ciarki przechodzą.
Istnieje takie esencjonalne określenie jak: „żydokomuna”. Nie bardzo wiadomo co z tym zrobić, bo z jednej strony opisuje idealnie pewien paradoks kulturowy, z drugiej takie strasznie niepoprawne politycznie, że ciarki przechodzą. Pręży się kręgosłup na hasło, które fatalnie się kojarzy, ale jak mawia Zbigniew Hołdys nikt nie ma prawa decydować o poglądach bliźniego. Korzystam z tej wolności pełnymi garściami, a pogląd mam taki, że można sobie wymyślać rozmaite eufemizmy i mimo wszystko precyzyjnego określenia nie da się zastąpić, ot tak sobie. Cała kwintesencja sformułowania zawiera się w postawie fanatycznej. Gdy nie mam pomysłu na tekst, odpalam niezawodny tabloid Gazeta Wyborcza. Kapelania inspiracji, niezawodne źródło, z którego czerpać można wiadrami. Odpaliłem i czytam, że w Lublinie dobrodziej namawiał do głosowania na PiS, co tak oburzyło wiernych, że część wyszła. I nad tą częścią chciałbym się zatrzymać. Nigdzie w artykule nie jest wspomniane o jaką część chodzi. Co to znaczy część? Powiedzmy, że staremu Mazurowi zachciało się nagle i wyszedł. On jest część? Być może jakaś rodzina posłanki Muchy odfrunęła w ramach protestu, przeciw kościołowi antyłagiewnickiemu. O jaką część chodzi?
Nie dowiemy się tego, można przelecieć szpaltę wzdłuż i wszerz, ale jednego słowa prawdy nie odnajdziemy. Tyle już napisałem, że można się domagać ode mnie stanowiska. Czy bronię agitacji w kościołach? Nic podobnego i nawet nic mi do tego, nie moje rewiry, ale skoro agitować może żydokomuna na łamach ogólnopolskich, wyciągając jakiś kościół w Lublinie, to dlaczego kościół w Lublinie nie miałby robić tego co duchowny Sowa, albo ksiądz Boniecki robi w popkulturowym przekazie? W Lublinie mniejsza skala i pełna spontaniczność, akcje wyżej wymienionych duchownych mają prawdziwy rozmach i jakoś oburzenie w obszarze rozdzielności państwa od kościoła w tabloidzie dostrzec się nie da. Cała specyfika działalności żydokomuny polega na tym, na czym polega dwuczłonowość sformułowania. Połączenie sprzecznych światopoglądów, bo kto jako tako zna kulturę i tradycję żydowską, ten wie, że to dziedzictwo jest absolutnym zaprzeczeniem ideologii komunistycznej. Z połączenia sprzeczności powstała taka właśnie karłowata narracja, oparta na hipokryzji. Żydokomuna to fanatyzm religijny udający świeckość. Tabloid GW prowadzi nieustanne krucjaty z pozycji fanatyków religijnych i mało ważne, że ta religia ateizm się nazywa.
Dla higieny ciała i umysłu przeanalizowałem doniesienia z innych tabloidów i portali, nigdzie jednego słowa na temat, co może zastanawiać. Jeśli doszło do jakiegoś skandalu w Lublinie, to dlaczego nie ma tego w mediach żyjących z reklam? Takie ostentacyjne opuszczanie świątyni, w której mieszka nie Chrystus Pan, ale Jarosław Kaczyński i cała ta „nienawiść zoologiczna”, powinna obsłużyć wszystkie czołówki. Nic podobnego się nie dzieje, tylko Al-Arabija z Czerskiej i lokalnego incydentu o niezidentyfikowanej sile, zrobiła wojnę religijną w popołudniowych newsach. Żydokomuna jest tym, co robi GW w swoich manifestach, czyli obłęd inspirowany fanatyzmem religijnym, który się nazywa wojujący ateizm, oraz szowinizmem, który należy definiować w kategoriach genetycznych, bo przecież nie można zostać redaktorem GW, tylko trzeba się nim urodzić po matce. Do wszystkiego zabawnego dochodzi jeszcze czujność. Świątek, piątek i niedziela, na froncie te same zadania i nawet na chwilę nie sposób złapać głębszy oddech, tylko cały czas w tej duchocie żydokomuny.
A ja za nic nie przepraszam, jestem Prawdziwy Polak i kocham przydrożne kapliczki: