Żyd i pedał.
20/06/2012
529 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Żyd pedałuje przez pustynię… i-i-i-i… zaniemówiłem. Żyd pedałuje przez pustynię i nie widzi, że od wielu stuleci pedałuje w bagnie. To mowa nienawiści. Fuj, na tym blogu rozmawiamy zwyczajnie o wartościach i o miłości.
A teraz, uwaga! Zmienimy orientację na nierasistowską, nieksenofobiczną i promowaną przez salon.
Polak pedałuje przez pustynię i nie widzi, że od wielu stuleci tkwi w bagnie. Tak mógłby zacząć się kolejny kawał z cyklu o Ruskim, Lachu i Niemcu.
Prostą drogą zmierzam do prostej prawdy: Ludzkość, prawie każdy człowiek pedałuje przez pustynię cywilizacji śmierci i od wielu stuleci nie widzi, że po uszy tkwi już w bagnie antywartości. Gdy coś jest antywartością, niszczy życie i sieje śmierć, rujnuje naturalne prawo i zasiewa zło. Żniwa będą straszne.
Tak, tkwimy po uszy w bagnie. Nic nie pojawi się w trzewiach tego bagna – żadna ziemia obiecana, ani żadne zbawienie. Ino konwulsja śmierci cywilizacji, która wyczerpała własną witalność. Bagno bowiem pochłania swych animatorów i całą resztę owieczek – i – dusi nadzieję, wiarę i miłość. W bagnie: piękno staje się brzydkie, dobro butwieje, zaś prawda zostaje usidlona przez kłamstwo.
Sodomici wieszają sztuczną tęczę nad przepaścią kultury i nakazują nam wiarę, że ziemia będzie im poddanym rajem. A ty, lemingu, gnasz nad przepaść sodomii – nawet nie mrugniesz powieką w oporze – z buntu, obrzydzenia i niezadowolenia. Los Sodomy i Gomory został kiedyś przypieczętowany. Anioły mówią do mnie, że historia i tym razem się powtórzy.
Szoah przeniósł się z obozów koncentracyjnych, z gułagów i z Hiroszimy-Nagasaki do brzucha niewiast, do klinik, gdzie oprawcy w białych kitlach promują eutanazję. Do laboratoriów karteli farmaceutycznych, biotechnologicznych i rozmaitych korporacji tworzących labirynty dla szczurów. Lemingu, czy nie jesteś aby tresowany w jednym z takich zakładów pod kukułczym gniazdem. Oj, nie… ty po prostu nie masz dokąd zwiać, więc godzisz się na reguły gry ustalane przez psychiatrów i kapłanów nowego porządku świata.
Dokąd zmierza nasz świat, gdy godzimy się z narracją, że polityk może kłamać, o ile jest skuteczny w swej sztuce rządzenia. Przecież logika takiej sztuki jest iście piekielna. Ten będzie skuteczniejszy, kto lepiej nauczy się łgać. I, jakby to oczywiste w takim amoralnym systemie, że owoce ludzkiej pracy i twórczości nigdy nie dojrzeją, bo pogniją w bagnach nieprawości.
Dokąd zmierza nasz świat, gdy godzimy się z narracją, że mamona musi być najwyższym ciałem boga, że mamona, kreowana z niczego dla potęgi garstki niewolników złotego cielca, ma prawo rządzić każdym innym prawem stanowionym przez człowieka, a także – tym wiecznym, naturalnym i boskim?
Ja zapytałem, a Ty nadal obserwuj sztuczne tęcze nowego porządku świata. Ja zapytałem, a Ty błądź. W końcu to takie ludzkie. Takie humanitarne.
A jeśli się w końcu obudzisz bez powietrza do życia, bo nie da się zbyt długo tkwić po uszy w bagnie, to nie proś o pomoc i zlitowanie prawdziwego Boga. Nie proś. Umrzesz jako niewolnik i będzie stanowczo za późno, by marzyć o odzyskaniu wolności.