„Zabroniona jest więc np. dyskryminacja obywatela polskiego przy ubieganiu się o świadczenia emerytalne w Wielkiej Brytanii, Francji, czy Szwecji.”
Tako rzecze ZUS w swoim poradniku. Nie ukrywam, że po ostatniej publikacji otrzymałem kilka postów, i to z pretensjami. Bo niby dlaczego obarczać próbuję odpowiedzialnością za dyskryminację naszych rodaków brytyjską instytucję? Albo polską?
Wszak Anglia przygarnęła tyle setek tysięcy Polaków, którym najwidoczniej jest tam lepiej, niż w Ojczyźnie.
Zgoda. Jest.
Bo TUTAJ na razie nie ma do czego wracać.
Ale to wcale nie oznacza, że Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii są traktowani tak samo, jak Brytyjczycy.
Czy też emigranci zarobkowi z innych rejonów świata.
Oto fragment decyzji z dnia 21 grudnia 2015 r. nr UBS/836/2015 (ZUS Oddział w Tarnowie):
.
.
Powyższą decyzją organ rażąco naruszył art. 16 u. 3 ROZPORZĄDZENIA PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY (WE) NR 987/2009 z dnia 16 września 2009 r. dotyczące wykonywania rozporządzenia (WE) nr 883/2004 w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego.
Przepis ten jednoznacznie stwierdza:
Tymczasowe określenie mającego zastosowanie ustawodawstwa, przewidziane w ust. 2, staje się ostateczne w terminie dwóch miesięcy od momentu poinformowania o nim instytucji wyznaczonych przez właściwe władze zainteresowanych państw członkowskich, zgodnie z ust. 2, o ile ustawodawstwo nie zostało już ostatecznie określone na podstawie ust. 4, lub przynajmniej jedna z zainteresowanych instytucji informuje instytucję wyznaczoną przez właściwą władzę państwa członkowskiego miejsca zamieszkania przed upływem tego dwumiesięcznego terminu o niemożności zaakceptowania określenia mającego zastosowanie ustawodawstwa lub o swojej odmiennej opinii w tej kwestii.
Jak przyznaje organ rentowy w zaskarżonej decyzji, pismo ustalające tymczasowo ustawodawstwo brytyjskie dla odwołującego zostało wysłane do brytyjskiego organu dnia 17 czerwca 2013r. roku, natomiast dopiero 11 lipca 2015 r. roku HMRC nie zgodziło się z tak ustalonym ustawodawstwem.
Nie ulega zatem wątpliwości, że nastąpiło to po upływie 2 miesięcy (konkretnie zaś po… 25!) przewidzianych w art. 16 u. 3 rozporządzenia 987/2009, a więc ustawodawstwo brytyjskie stało się ostateczne.
Takie rażące naruszenie obowiązujących terminów nie robi jednak wrażenia na urzędnikach ZUS, nauczonych przez lata lekceważenia przepisów postępowania.
Poza tym na podstawie informacji otrzymanych z brytyjskiego HMRC polski organ przyjął, że firmy, w których pracował pan M. budziły wątpliwości brytyjskiego urzędu co do faktu prowadzenia działalności.
Tymczasem w piśmie kierowanym mniej więcej w tym samym czasie do właściciela SIMON BRIDGE Ltd organ brytyjski pisze:
„To nie są wątpliwości dotyczące wiarygodności SIMON BRIDGE, wszystkie nasze zapisy potwierdzają, że firma jest poprawnie zarejestrowana i i nie mamy wątpliwości, że firma istnieje.”
/
Poza tym brytyjski organ stwierdza, że nie może wydać druków żądanych przez ZUS, albowiem występujący o nie pracownicy nie spełniają podstawowego kryterium, jakim jest oddelegowanie.
Ani jeden z pracowników występujących o druk A-1 nie był bowiem oddelegowany do pracy w Polsce.
Jak jednak pogodzić twarde twierdzenie ZUS, że istnienie firmy SIMON BRIDGE budzi wątpliwości z konstatacją brytyjskiego organu?
W którym miejscu dochodzi do przekłamania informacji?
/
Okazuje się, że częściowo winę za stan rzeczy może ponosić…. nieznajomość języka!
W podobnej sprawie, ale dotyczącej pracy wykonywanej na Słowacji, tłumaczenia dokumentu słowackiego na język polski dokonał… tłumacz Google’a!
Za darmo „zatrudniony” w oddziale ZUS.
Na tej podstawie została wydana decyzja, uchylona prawdopodobnie z obawy przed wstydem, jakim byłoby niewątpliwe nagłośnienie tego faktu. Od momentu uchylenia tej konkretnej decyzji mijają już dwa lata.
ZUS jednak ciągle milczy.
c.d.n.
24/25 01.2016
Jeden komentarz