W Polsce wolno w praktyce promować działaczy, którzy ideowo wspierali jeden z najbardziej barbarzyńskich systemów, komunizm. Chociaż prawo tego zabrania, wolno gloryfikować głoszenie nienawiści wobec Polski.
W zeszłym tygodniu Polskę obiegła informacja o wystawie, ktorą na warszawskiej Pradze zorganizowało stowarzyszenie "Warszawa w Europie". Współorganizatorem i fundatorem była niemiecka organizacja Fundacja im. Róży Luxemburg.
Warto przypomnieć kilka myśli z twórczości tej komunistki. Walcząc bowiem o "dobro ludzkości" nie przywidywała ona w nowym, wspaniałym świecie miejsca dla Polski:
"Niezależna Polska zbawić was nie może. Dążcie do zaprowadzenia socjalizmu i nie dajcie odwieść się z drogi"
"Niech nam dadzą spokój z niepodległą Polską"
"Niepodleglość Polski jest reakcyjną utopią, nie dającą się pogodzić z ekonomicznym wcieleniem Polski do państwa rosyjskiego"
(za GPC, 14.09.2011)
Warto również wspomnieć, że w Polsce propagowanie systemów totalitarnych jest prawnie zakazane. Jak to jest więc możliwe, że w przestrzeni publicznej gloryfikuje się ideologa komunizmu, w którego doktrynie nie było miejsca dla "małych" państw, takich jak Polska? W domyśle, tych co jednak chcieliby niepodległości, należałoby wywieść do łagrów, jak zaczęto to już czynić w latach 30.
Dodajmy, że Fundacja Róży Luxemburg jest związana z niemiecką partią Die Linke, a ta z kolei jest pośrednim spadkobiercą komunistycznej partii NRD (SED, potem 1989, PDS), która była związana z oprawcami tamtych czasów. Mają więc świetny, totalitarny background – podawała to w ostatnim numerze GP, Bettina Roehl (28.09, 2011).
Pomimo ludobójstwa, niszczenia polskiego panstwa i kultury przez totalitaryzmy XX. wieku, problem dyskryminacji, oczerniania, zlych stereotypów na temat Polaków nie zostal w zinstytucjonalizowany sposób podjety. Problem ma nazwe: antypolonizm.