Rozpatrywane są całkowicie bezpodstawne wnioski, przesłuchiwani zaprzyjaźnieni świadkowie.
Sprawa cywilna o zniesienie współwłasności, dotyczy nieruchomości zabudowanej, w której do dziś zamieszkuje jedna ze stron.
Sprawa powstała na skutek wniosku strony ( wnioskodawców) i została założona w maju 2010 roku.
Ponieważ od ponad 9 lat licząc do dziś dnia wciąż trwa głęboki konflikt na tle majątkowym, w którym uczestnicy tam zamieszkujący uzurpują sobie prawo do samoistnego władania całą posesją, złożono wniosek w takim trybie i formie jak w tytule o zniesienie współwłasności.
Konflikt rozpoczął się w 2002 roku po śmierci ich ojca. Najmłodsza z córek a obecna uczestniczka w tej sprawie podjęła radykalne działania w celu przejęcia na własność całej nieruchomości ze znęcaniem się nad własną matką włącznie. Od tej pory wszelkie próby wejścia na teren posesji kończyły się agresją ze strony uczestników, co skutkowało interwencją policji.
Po posesji swobodnie biegał duży groźny pies wcześniej zamykany za specjalnym ogrodzeniem.
Zamykano bramy, drzwi wejściowe, blokowano wejście własnym ciałem, żądano okazania dokumentów tożsamości oraz własności nieruchomości, nagrywano, fotografowano.
Próby wejścia sióstr zgłaszano, jako najście na rzekomą własność uczestników nie uznając przedstawianych policji aktów własności.
Wszczynano sprawy karne oparte na pomówieniach i fałszywych oskarżeniach.
Większość z prób wejścia na współwłasność musiała odbywać się przy udziale asysty policji a jeśli nie było to możliwe to przy udziale osób trzecich.
Nawet takie próby często kończyły się fiaskiem i powrotem do domów.
Trudno było też namówić kogokolwiek do wspólnych odwiedzin. Osoba taka stawała się później świadkiem w sprawach karnych powstałych za przyczyną lub bezpośrednio wytoczonych przez mieszkających tam uczestników a następnie była pomawiana o kłamstwa i czerpanie z tego korzyści materialnych.
Przez okres 9 lat wielokrotnie podejmowano próby zmierzające do przeprowadzenia wymaganych prac remontowych. Ponieważ wnioskodawczynie nie uzyskały swobodnego dostępu do posesji próbowano wynająć obcym osobom swoją część w zamian za wyremontowanie mieszkania. Zamieszkujący tam uczestnicy na tyle skutecznie utrudniali te poczynania, że znów nie udało się ani zamieszkać samemu, ani wynająć czy też w ostateczności sprzedać.
Wszystkie te lata poszły na marne a uczestnicy tak obrośli w piórka, że w swoim mniemaniu stali się jedynymi i wyłącznymi właścicielami.
Przez 9 lat nie można było przeprowadzić żadnych prac remontowych, co doprowadziło do zmniejszenia wartości ½ nieruchomości.
Do dziś dnia wnioskodawcy nie mogą korzystać z części współwłasności prawnie do nich należącej.
W związku z zaistniałą i wciąż trwającą sytuacją, w której brak jest, jakiegokolwiek porozumienia, wnioskowano o zniesienie współwłasności na jedynej możliwej zasadzie, jaką jest przyznanie całej nieruchomości uczestnikom ze stosownymi spłatami dla wnioskodawców, albo sprzedaży całości w drodze licytacji na wypadek, gdyby uczestnicy nie chcieli ich spłacić.
Wnioskodawczynie, aby szybciej zakończyć wieloletni spór i ułatwić spłatę uczestnikom ustaliły wartość całej nieruchomości na poziomie cen budynku do remontu i placu do zagospodarowania. Realna wartość do spłaty nie uwzględniała wyższej wartości ½ części zamieszkałej przez uczestników a więc samoczynnie koszty, jakie mogli ponieść uczestnicy już na wstępie zostały odliczone.
Sprawa, która powstała jest jednak prowadzona znów w sposób ukierunkowany przez zamieszkujących tam uczestników.
Przez okres 2 lat odbyło się kilka posiedzeń a przebieg ich jednoznacznie wskazuje na faworyzowanie strony uczestników, na co wnioskodawcy zwracali uwagę w stosownych pismach.
Sąsiadem uczestników jest Przewodniczący Wydziału Cywilnego tutejszego Sądu.
W początkowym etapie on miał prowadzić tą sprawę, lecz z niej zrezygnował ze względu na mogące zaistnieć zarzuty związane z łączącymi jego osobę oraz uczestników bliskimi kontaktami
Pomimo zmiany sędziego sprawa toczy się bardzo wolno i jednostronnie.
Dodatkowo sędzia nie prowadzi sprawy według wniosku na skutek którego ona powstała lecz zgodnie z sugestiami uczestników jakie przedstawiają oni w danej chwili, i tak:
Uczestnicy najpierw wyrazili chęć przejęcia nieruchomości ze spłatą wnioskodawczyń, później zmienili na podział fizyczny stwierdzając, że te 9 lat utracone przez siostry to kłamstwa i taki podział był i jest możliwy. W kolejnym etapie znów chcieli przejąć nieruchomość na własność tylko za o wiele mniejszą spłatą i dodatkowo zażądali zwrotu poniesionych przez rodziców i własnych kosztów, jakie ponieśli przez ten czas na swoje osobiste wygody.
Wliczyli w to nawet koszt osobistego sedesu i budy dla psa.
W tym celu, jako dowody złożyli kserokopie paragonów i rachunków, mające nawet ponad 20 lat, z których żaden nie potwierdza poniesionych nakładów nawet na ich osobistą własność.
Tu trzeba zaznaczyć, że pan sędzia odrzuca dowody wnioskodawczyń i przyjmuje tylko oryginały dokumentów odrzucając nawet potwierdzone kopie.
W ten sposób sprawa najpierw prowadzona była pod kontem zmniejszenia wartości spornej nieruchomości, następnie pod kontem możliwości podziału fizycznego i dalej pod kątem uwiarygodnienia poniesionych przez uczestników nakładów.
Rozpatrywane są całkowicie bezpodstawne wnioski, przesłuchiwani zaprzyjaźnieni świadkowie, powołuje się biegłego geodetę itp.
Każdy kolejny wniosek uczestników przeczy poprzedniemu!
Tu nawet sędzia dopuścił się przesłuchania wieloletniego przyjaciela strony uczestników będącego pod dobrze widocznym wpływem alkoholu a dodatkowo poniżył wnioskodawczynię ostentacyjnie przepraszając pijaczka za to, że musi być tak traktowany z winy tej wnioskodawczyni.
Zgłosiła ona sędziemu, że świadek jest pijany i zwracając dwukrotnie uwagę na złamanie prawa według art.49 Prawo o ustroju sądów powszechnych, zażądała przebadania świadka alkomatem.
Pan sędzia zwrócił się do wnioskodawczyni i zasugerował, że jeśli ktoś powinien być przebadany to na pewno nie ten świadek..
Jako świadek ma zostać również przesłuchana matka uczestnika, która wiedzie dość znaczący prym w próbach bezprawnego uzyskania przez jej syna całości współwłasności i która występowała, jako ich świadek we wszystkich wcześniejszych sprawach toczącymi się w tutejszym sądzie pomiędzy tymi stronami.
Pilotowała jednego ze świadków przed składaniem przez niego zeznań przed budynkiem Sądu a we wcześniejszych sprawach czynnie pomagała synowi składając fałszywe zeznania i pomagając w ucieczce przed policją z posesji.
Wnioskodawczynie do dziś nie mogą korzystać ze swojej części prawnie im zapisanej przez matkę. Ten fakt wykorzystują uczestnicy domagając się uzyskania całkowitej własności powołując się ostatnio na samoistne zasiedzenie.
Perfidne kłamstwo, które zauważy każdy człowiek za wyjątkiem pana sędziego.
Ta sprawa cofnęła teraz wnioskodawczynie do lat siedemdziesiątych gdyż w jednym z ostatnich pism zamieszkująca tam uczestniczka celowo przedstawiła, że od 1979 roku była w posiadaniu całej nieruchomości.
Miała ona wtedy 11 lat, była dzieckiem, dom został zamieszkany dopiero od października1982roku gdzie wspólnie z rodzicami mieszkała do 2002 roku i wszelkie rachunku pokrywali rodzice.
To przecież chyba każdy znający fakty może policzyć w pamięci.
Sama też nigdy nie była samoistnym właścicielem gdyż o wszystkim decydowali rodzice, z którymi wspólnie mieszkała. Dopiero po roku 2002 po śmierci ojca i pozbyciu się matki zmuszeni zostali do utrzymywania się z własnych środków.
Pomimo że działając na szkodę rodziny uniemożliwili siostrom użytkowanie swojej części przez okres 9 lat, to nie władali całością i doprowadzili do znacznego samoistnego zniszczenia własności należącej do sióstr, które nie mogły wykonać niezbędnych prac remontowych.
Uczestnicy pragnący od wielu lat okraść rodzinę i przejąć cały majątek na własność gdzie dopuścili się nawet w tym celu znęcania nad matką, mogą kłamać, fabrykować dowody i powoływać się na art.172 § kc, art.176 § 1kc w oparciu, o § 2, lecz sędziemu nie wolno do tego przykładać ręki.
A tak się dzieje i sędzia, według oficjalnych informacji prowadzi sprawę w kierunku zasiedzenia.
Wszystkie odpowiedzi Sądu Rejonowego w Starachowicach oraz Sądu Okręgowego w Kielcach stwierdzają prawidłowość prowadzonej sprawy oraz fakt, że wnioski i dowody strony wnioskodawczyń nie są rozpatrywane, ponieważ zgodnie z obowiązującą procedurą tego typu dowody Sąd rozpatruje dopiero przed wydaniem końcowego rozstrzygnięcia.
W ten to oto prawidłowy sposób sędzia stosując wszelkie nawet nieobowiązujące przepisy prawa dostosowuje je do oczywistych kłamstw i fałszerstw strony uczestników przez dwa lata jawnie działając na szkodę wnioskodawczyń a Sąd Okręgowy w Kielcach pomaga swojemu koledze tuszując prawdę.
Sędzia Wojciech K. z prostej rodzinnej sprawy stworzył sagę rodzinną, w której odgrywa pierwszoplanową rolę.
Sprawa wciąż trwa a jej wynik prawdopodobnie będzie scenariuszem przyszłego programu
„ Sprawa dla reportera”.
Pozdrawiam
Jestem zwyklym czlowiekiem który zdobyl wszechstronne doswiadczenia przezyl troche lat i umie wyciagac wnioski