Panie Opara, czy godzi się używać takich tanich prymitywnych chwytów, polegających na wywodzeniu racji z fałszu? Aby wzbudzić powszechną odrazę do nazwy „socjalizm”,
równie dobrze mógłby Pan stwierdzić, że socjalista to taki osobnik, co wysysa po nocy krew pannom, tyle, że również rozminął by się Pan z prawdą.
Chciałbym przede wszystkim Panu uświadomić, że w pańskiej opowiastce
(http://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/65377,polska-socjalizm-teraz-i-jutro)
profesor oblał klasę z zemsty, tak, z zemsty, i to z powodu przekonań politycznych. Skrycie lansuje więc Pan prześladowanie za przekonania polityczne, na co od dawna w żadnym cywilizowanym kraju nikt się nie ważył.
Po drugie, w akcie zemsty Pan profesor wcale nie ukarał uczniów socjalizmem. Najwyraźniej, mimo że był „znanym ekonomistą” (wiemy, co mamy sądzić o polskich znanych ekonomistach), nie miał pojęcia, co to jest socjalizm. Otóż Panie Opara, socjalizm to jest system liberalny (nie do uwierzenia, prawda), który nie pozwala eliminować z życia systemowo słabszych ludzi (biorąc pod uwagę obecnych wykluczonych, to na pewno obecnie w Polsce nie mamy socjalizmu), proponując wszystkim „dobrowolcom” co najmniej minimum egzystencji, lub w przypadku większej zamożności systemu, minimum socjalne. Jeśliby wrócić do pańskiego przykładu ze stopniami w klasie, to wszyscy, którzy podjęli wysiłek rozwiązania testu, nieudany wysiłek, dostawaliby 3. Ci, co test rozwiązali, w zależności od jakości rozwiązania dostawaliby 4 i 5, a 2 dostawaliby tylko Ci, co oddali puste kartki, lub odpowiedzi nie na temat. A jak wyglądałby w tej klasie kapitalizm? W skrajnej absurdalnej postaci, do jakiej obecnie zmierza globalizm, ten co pierwszy oddałby rozwiązany test, dostałby 5, a wszyscy pozostali 2. A potem już kolejne testy byłyby zbędne, bo 5-ka byłaby zastrzeżona dla 5-kowicza z poprzedniej klasówki, a reszta znowu 2-ki.
Nie będę tutaj snuć, tak jak pański znany ekonomista, rozważań do czego doprowadziłyby powyższe sposoby oceniania. Dla mnie wyśmiewany przez Pana socjalizm przypomina Boskie miłosierdzie, dzięki któremu wszyscy mają prawo do życia. Pan lansuje zgoła inny system, w którym cwani mają prawo strzyc słabszych, analogicznie jak w ubiegłych wiekach mogli robić to silni i przebiegli zbóje, kiedy fizyczna siła była cnotą.
Twierdzi Pan, że „Nikt nie może podjąć takiej uchwały (nawet sejm, czy Prezydent/Mąż Stanu) aby zamienić ludzi biednych – nagle na bogatych, tylko poprzez zabranie dóbr bogatym.”. Oczywiście, ów fragment „nagle na bogatych” to drugi grzyb w barszczu. W istocie chodzi Panu o zabieranie bogatym, na rzecz biednych, a nie o to, że owi biedni mają dostać aż tyle, żeby stać się bogaczami.
Zastanówmy się, z czego bierze się bogactwo tych, którym owo „socjalistyczne” państwo zabiera. Na przykład z dochodów z własności ziemi, na której muszą pracować ci, co jej nie mają. Każda własność ziemi pochodzi z rabunku, a w Pana ulubionym kraju, tj. Australii, z rabunku połączonego z eksterminacją poprzednich właścicieli. Posiadanie ziemi to w zasadzie posiadanie monopolu. Czy są możliwe inne. Oczywiście, co prawda zakazane, ale wszelkie trusty, kliki, mafie, inne zmowy, wprowadzają pewne preferencje dla bogacących się ludzi, bogacących się w istocie kosztem tych, co do mafii nie należą, np. z powodu przekonań moralnych lub religijnych. Czy naprawdę jest Pan za całkowitą ochroną majątku ludzi, których dochody pochodzą z wątpliwych moralnie źródeł? A może chodzi Panu o tych, co to się wzbogacili na produktach własnego umysłu ? Pobiegł taki jako pierwszy do urzędu patentowego i zastrzegł, że jak swędzi ucho, to można się podrapać. Wybulił kasę na cyrograf i ma prawo strzyżenia wszystkich tych frajerów, którym podrapanie się po uchu wydawało się zupełnie naturalne i możliwe bez uiszczania opłat licencyjnych.
Przyznaje się Pan, że w PRL ukończył Pan studia medyczne, po części ufundowane przez tych obecnie zbędnych byłych pracowników PGRów. Czy jak już „ większość swojego dorosłego życia, spędziłem w Australii/USA. Tam uczyłem się życia, zdobyłem doświadczenie w medycynie, interesach.” pomyślał Pan o tym, że może wypadałoby zwrócić tym biedakom to, co wyłożyli na pańskie studia ? Zresztą wyłożyli w poczuciu lojalności, licząc na wdzięczność, że będzie Pan ich leczył, a nie Australijczyków. A Pan po prostu zdradził, opuszczając ich wtedy, gdy mógł Pan coś w zamian dać. To trochę tak, jakby uciec przed świadczeniem na rzecz rodziców, którzy odmawiając sobie różnych przyjemności, Pana wychowali, a potem z racji starości przestali być samowystarczalni.
„Zmienić Rzeczywistość to wielka sprawa – ale czy jest z kim, dla kogo i po co???”,to Pan nie wie ? Jeśli nie ma Pan wizji urządzenia świata, to po co ta mowa ? Jeśli nie ma Pan już innych pomysłów, to może stworzyć przedsiębiorstwo, które zatrudni tych wszystkich bezrobotnych, których obecna władza chce wywłaszczyć z mieszkań, na które zapracowali w czasie tej obrzydliwej komuny. Podobno na interesach to się Pan zna. A żyjemy w czasach gorszych niż za Drzymały.