Uwierzcie człowiekowi doświadczonemu, mówić prawdę jest czasami najtrudniej
Podobno ludzie spotykają się z niedowierzaniem gdy powołują się na różne, niekoniecznie prawdziwe znajomości lub opisują, niekoniecznie ściśle, różne wydarzenia.
Ja choć staram się trzymać prawdy też się z niedowierzaniem spotykam.
Tylko naiwni twierdzą, że najprościej jest mówić prawdę.
Uwierzcie człowiekowi doświadczonemu, mówić prawdę jest czasami najtrudniej.
Wiele lat temu przez dłuższy czas nie odbierałam płaszcza z pralni. Trafił do magazynu. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że o nim zapomniałam. „ Pani oszalała, chyba pani chce za ten płaszcz zapłacić więcej niż jest wart”- wykrzyknęła miła ekspedientka i wpisała mi na kwicie jako usprawiedliwienie pobyt w szpitalu.
Dwa lata temu weszłam wprost z ulicy, z zakupami, na prestiżowy panel dziennikarski. Liczni komentatorzy zabierali głos w sprawie, o której nie mieli bladego pojęcia. Zniecierpliwiona zgłosiłam się do wypowiedzi. Przede mną występowali dziennikarze ze znanych redakcji, niektórzy podawali po kilka tytułów gazet, z którymi współpracują, kilku przedstawiało się jako freelancer.
Przedstawiłam się: „baba z siatą”.
Sala zawyła ze śmiechu. Kilka osób wyszło potem za mną do szatni chwaląc mój dowcip.
„ To nie dowcip, to ponura prawda” – powiedziałam, co ponownie ich rozśmieszyło. Nie wiem dlaczego, gdyż dźwigałam siatę, a reszta też się zgadzała.
Rok temu podczas spotkania Stowarzyszenia „Twórcy dla Rzeczpospolitej” w Serocku zostałam, z przyczyn czysto formalnych, zapytana dlaczego używam czasem podwójnego nazwiska, choć w dowodzie mam jedno, panieńskie.
„Nie wiem jak to najprościej wyrazić, powiedzmy, że ze względów marketingowych” – odparłam.
Kilka osób gratulowało mi potem wyrafinowanego poczucia humoru. W tym co powiedziałam nie widzę nic śmiesznego, ani tym bardziej wyrafinowanego. Starałam się po prostu odpowiedzieć uczciwie.
Miałam swego czasu kilkanaście audycji w Radiu Maryja. Wiele osób prosiło mnie – w dobrych intencjach- o interwencję u Ojca Rydzyka. Chcieli mu posunąć jakieś tematy, albo zaproponować audycję. Kiedy tłumaczyłam, że na ogół go nie widuję i nie mam możliwości ani prawa mu niczego sugerować i narzucać, odnosili się do tego z niedowierzaniem i prawdziwą urazą.
Podczas audycji liczni słuchacze zwracali się do mnie per „ pani profesor”. Gdy gorąco prosiłam, żeby rozmówca nie używał nie przysługujących mi tytułów, grzecznie odpowiadał: „ ależ oczywiście pani profesor”.
Ostatnio dzwonią do mnie znajomi mówiąc: „ Powiedz temu swemu Kaczyńskiemu to i to i tamto… „
Gdy odpowiadam, zgodnie z prawdą, że choć głosowałam na P i S nie znam pana Jarosława Kaczyńskiego, a widywałam go „ na żywo” zawsze z odległości nie mniejszej niż 20m, traktują mnie jak zarozumiałą małpę( na szczęście nie chodzę w czerwonym).
Gdybym znała pana Jarosława Kaczyńskiego, chętnie przekazałabym mu oczywiście kilka niezwykle ważnych (moim zdaniem) koncepcji.
Ale go nie znam i dlatego będę musiała napisać to, co mam do powiedzenia.
CDN