Zły początek roku dla rządu. Czy to koniec dobrej passy?
12/01/2012
424 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
To nie jest dobry początek dla rządu Donalda Tuska.
Widać to w badaniach opinii publicznej. Najpierw zaczął się horror receptowy, który uderzył w wielu ludzi. Bezradny Bartosz Arłukowicz dwoił się i troił, by jakoś zaklajstrować to, co popsuła Ewa Kopacz, a ludzie biegali do apteki do apteki. Wreszcie rząd ugiął się i wyraźnie wycofuje się rakiem z walki z silnym środowiskiem lekarskim. Dzisiaj z kolei przeczołgiwany był na komisji sejmowej Jarosław Gowin, po tym, jak prokurator wojskowy strzelił do siebie po konferencji prasowej. Całe zamieszanie z płk. Przybyłem (coraz bardziej niejasne) stawia pod znakiem zapytania standardowość naszej demokracji. Nota bene – jakbym chciał być bardzo podejrzliwy, to zadałbym sobie pytanie, dlaczego na pierwszy ogień poszli właśnie Arłukowicz i Gowin, ludzie którzy mogą walczyć o własną podmiotowość w PO i którzy w tej sytuacji zostali zupełnie bez słynnej już PR-owskiej ochrony medialnej rządu.
Na dodatek okazało się dziś rano, że pakt fiskalny (odtrąbiony jako sukces naszej prezydencji) pozycjonuje nasz kraj jako biernego obserwatora decyzji państw od nas silniejszych. Co więcej, nawet jak wpłacimy kolejne miliardy na ratowanie euro, to i tak nie będzie to oznaczać, że dane nam będzie siedzieć w sali, w której inni zadecydują o naszym losie – mamy być o tym jedynie ewentualnie informowani post factum. Reakcją premiera było słodkie przyznanie się, że nie zawsze się wygrywa.
Trudno nie zgodzić się z tą ostatnią, filozoficzną bez mała, konstatacją. Mam nadzieję, że następną okazją do jej wypowiedzenia, będzie konferencja lidera Platformy po przyszłych wyborach.