Kiedy kilka dni temu pojawiły się doniesienia o tym, że prezydent Niemiec, Christian Wulff, znalazł się w tarapatach, to przeszły one bez większego echa.
Demontaż polityka wymaga zbiegu czasu, potrzeby i woli. Zdaje się, że wszystkie te trzy elementy są widoczne w aferze Wulffa. Bo przecieżkażdy bez wyjątku niemiecki polityk ma takie (a nawet większe) grzeszki na sumieniu. Afera powstaje wtedy, jak to się komuś opłaca. A zatem
pytanie
brzmi: komu opłaca się ustąpienie Wulffa? Czy podstawienie nogi Jego Ekscelencji nie jest pośrednio policzkiem w kanclerz Merkel, która tym razem poza nic nie znaczącą formułką numer sześć (pan prezydent cieszy się naszym zaufaniem) nie wychyla się zbytnio w obronie kolegi z
CDU
o którym tak naprawdę niczego nie wie. Do afery pożyczkowej dochodzi teraz urlopowa. A skoro Der Spiegel zamieszcza na tytułowej stronie konterfekt prezydenta Christiana Wulffa, opatrując go niedwuznacznym tytułem:Fałszywy prezydent, to pytanie brzmi: kto będzie prawdziwym?
GW creator:
Post scriptum:w Niemczech media obalają polityków. W Polsce kreują. I na tym (jeszcze) polega różnica.