Robienie patronki lesbijek z kobiety, która urodziła swemu mężowi ośmioro dzieci, to pomysł, mówiąc najdelikatniej, nader ekstrawagancki – pisze Rafał Ziemkiewicz na interia.pl.
Chyba, że chodzi o to, żeby za jednym zamachem uczynić poczciwą Marię Konopnicką "twarzą" rządowej kampanii na rzecz zapłodnienia in vitro.
Cóż, są ludzie, dla których własna odmienność seksualna jest tak dużą traumą, że nie mogą sobie z nią psychicznie poradzić. Miotają się więc po skrajnościach, odreagowują swe urazy furią nienawiści wobec religii i tradycji, które postrzegają jako źródło swych wewnętrznych boleści, albo wsadzają sobie w zadki różowe pióra i kręcą nam tymi zadkami przed nosem, domagając się agresywnie zachwytów. Akurat dorabianie sobie na siłę sławnych antenatów, czy to wśród postaci historycznych, czy bohaterów literackich, jest i tak najmniej irytującym ze wszystkich przejawów tego zjawiska.
Nawiedzeni perwersi usiłowali już ogłosić swymi patronami Sherlocka Holmesa i doktora Watsona, Bolka i Lolka czy króla Władysława Warneńczyka (choć, ciekawa rzecz, że Władysława Hermana i jego palatyna Sieciecha, pary mrocznej ale bodaj jedynej w naszej historii, wobec której są realne podstawy takiego domniemania, akurat na patronów nie chcą). Widziałem nawet kuriozalne wystawienie "Hamleta", gdzie reżyser, orientacji jak to większość naszych reżyserów teatralnych, usiłował odczytać dramat Szekspira właśnie jako opowieść o seksualnej odmienności młodzieńca, choć w tekście żadnego uzasadnienia dla takiej interpretacji znaleźć nie sposób. Tylko patrzeć, jak Pan Samochodzik z racji zabierania na swe wakacyjne przygody trzech młodych harcerzy ogłoszony zostanie patronem pederastii.
Polonistyki nie uprawiam czynnie od wielu lat, i możliwe, że coś tam w badaniach nad literaturą wieku XIX nowego odkryto, ale, poważnie mówiąc – nie sądzę. W bardzo obfitej twórczości autorki "Naszej Szkapy" i "Sierotki Marysi" nie ma ani jednej sceny, która pozwalałaby podejrzewać ją o pociąg do własnej płci. Nie zachował się żaden wskazujący na to list, żadna zanotowana przez pamiętnikarzy wypowiedź czy bodajże współczesna jej plotka. Niejaki Tomasik, "naukowiec" z "Krytyki Politycznej", który wysmażył swego czasu cały lustratorski tom "Homobiografii" (też ciekawa sprawa, że gdyby podobną pracę opublikowano po prawej stronie, gęganiu oburzonych salonów nie byłoby końca) oparł się wyłącznie na jednej przesłance – na jej przyjaźni z Marią Dulębianką.
Więcej:
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/homosierotka-homokrasnoludki-i-ogolny-homodebilizm,1865555,7688
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."