Babcia Łukaszka szła sobie swobodnym przez korytarz, gdy nagle usłyszała głos wnuka. Dochodził zza niedomkniętych drzwi łukaszkowego pokoju.
Babcia Łukaszka szła sobie swobodnym przez korytarz, gdy nagle usłyszała głos wnuka. Dochodził zza niedomkniętych drzwi łukaszkowego pokoju.
– …i mówię ci, stary, co tam się działo! Na szczęście ziemianie ruszyli na wroga w obronie ludzi i wkrótce…
– Przepraszam bardzo – babcia wkroczyła do pokoju wnuka. Zauważyła, że oprócz Łukaszka jest tam jeszcze jego kolega, Gruby Maciek. – Co tu się dzieje?
– Opowiadam Maćkowi film – wyjaśnił uprzejmie Łukaszek.
– Bardzo głupi musiał być ten film! – zirytowała się babcia. – Wy tych czasów nie pamiętacie, ale wiedzcie, że ziemianie nie walczyli w obronie ludzi!
– Nie? – zdziwił się Łukaszek.
– Oczywiście, że nie! Jeśli już walczyli, to wyłącznie w obronie swoich posiadłości, swoich dóbr, swoich klasowych interesów! Trudno to zresztą nazwać walką. Ot, poszedł jeden z drugim i tragicznie legl z honorem z ręki wroga. I co? I przegrana za przegraną! A w walce chodzi o to, żeby wygrać! Dlatego ziemianie…
– Co ty znowu za głupoty opowiadasz? – odezwał się od drzwi głos i do pokoju wsunął się dziadek Łukaszka.
– To on opowiada koledzy głupoty o filmie, gdzie podobno walczyli ziemianie! – powiedziała babcia i wskazała Łukaszka.
– A z kim walczyli ci ziemianie? – zainteresował się dziadek.
– Z kosmitami – oznajmił wnuk. Zapadła krępująca cisza.
– Ty to masz idee fixe – powiedział dziadek babci.
– Gdzie?? – babcia spojrzała po sobie.
– Tobie "ziemianie" zaraz się kojarzą z przedwojniem, dworkami, i tym, żeby niszczyć, zabrać każdemu kto tylko coś ma. Bolszewia w najczystszej postaci. A to był po prostu film jak kosmici napadli na ziemię… Pewno znowu jakieś głupoty dla nastolatków. Jaki miał tytuł?
– "Pan Tadeusz kontra obcy" – poinformował Łukaszka. Zapadła krępująca cisza.
– Ten "Pan Tadeusz"??? – upewniał się z niedowierzaniem dziadek.
– No ten, Mickiewicz go napisał.
– W szkole się uczyliśmy o nim, najlepszy polski poeta z Litwy, świerszcz narodowy – dodał Gruby Maciek, żeby coś dodać.
– I ci ziemianie… – zaczęła babcia patrząc ironicznie na dziadka.
– No, zaczęło się od tego, że ruinach zamku koło Soplicowa wylądowało UFO i zabiło na dzień dobry takiego dziadka co zegary nakręcał. Ci kosmici to był jeden taki wielki i reszta takie larwy. I one potrzebowały ludzi jako nosicieli, żeby urosnąć. Wyszły te larwy z zamku do lasu i tam na ich mrowisku usiadła taka babka. I jak wróciła do dworku to się okazało, że jedna larwa jej weszła do…
– Łukasz!! – krzyknęła babcia.
– …i wyszła brzuchem już dorosła i zaatakowała następnych. I w ogóle zaczął się szturm larw. Jedną niunię to zjadły jak się kąpała. A taki ksiądz odstrzelił szefa tych larw, ale i tak zginął. Śmieszny był ten ksiądz, bo nazywał się Robak i zabił larwę…
– Śmieszny – jęknął dziadek opierając głowę na dłoni.
– …a potem się okazało, że nazywał się tak jak wódka. A potem prawie wszyscy zginęli.
– A co z Ziemią? – zainteresował się Gruby Maciek.
– Ziemia została uratowana przez takiego dziadka, co grał na cymbałkach…
– Jankiel – ożywił się dziadek. – To ja już wiem kto nakręcił ten film…
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!