~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Eire, tak w języku irlandzkim nazywa się Irlandia, ta Zielona Wyspa, którą w Polsce obiecywał nam pan premier Tusk.
Z obiecanek, jak zwykle, nic nie wyszło, no może tyle tylko, że według wszechobecnej propagandy jesteśmy zieloną wyspą dobrobytu w pogrążonej w kryzysie Europie. Przyznaję, trochę przesadziłem z tym dobrobytem, ale co tam, brzmi podobnie, jak w niektórej „słusznej” prasie.
Ja jednak nie o tym chciałem, a właśnie o pogrążonej w kryzysie Irlandii. Jakiś czas (jeszcze w okresie, kiedy Irlandia była gospodarczym tygrysem Europy) mieszkałem w tym kraju. Ponieważ bardzo polubiłem sposób życia, serdeczność, otwartość i kilka innych zalet mieszkańców Zielonej Wyspy, zmartwiły mnie doniesienia polskich mediów użalających się nad dolą Irlandczyków.
Mam w hrabstwie Cork kilku znajomych Polaków, ale także Irlandczyków, więc zapytałem, jak to właściwe ten kryzys tam u nich wygląda. Irole, jak to oni, kazali mi przylecieć na Wyspę i samemu sprawdzić, bo oni tak bardzo tego kryzysu tam na miejscu nie odczuwają. Polacy natomiast śmiali się ze mnie radząc, abym przestał powtarzać głupoty wyczytane w polskiej prasie. Uprzedzam, że nie dotyczy to wszystkich mieszkających w Irlandii Polaków, bo przecież wałęsających się po ulicach bezrobotnych i bezdomnych naszych emigrantów można przecież spotkać nie tylko w Irlandii, ale we wszystkich krajach Unii. Nie tylko Polaków zresztą. Nieudaczników i cwaniaków ma każda nacja.
Spróbowałem porównać irlandzki kryzys do naszego „nie-kryzysu” (nie umiem znaleźć słowa na określenie tego stanu prosperity, jaki mamy obecnie w Polsce).
No nieciekawie, to wygląda. Widać za to, że w Irlandii kryzys, to nie kryzys, bo bieda jakoś drastycznie nie dotyka tam obywateli. W ogóle nie warto porównywać wysokości zarobków, dodatków socjalnych i wszelkich dopłat u nas i w Irandii.
Przykład: w Polsce, prowadzącej rzekomo politykę prorodzinną, dodatek na dziecko do piątego roku życia wynosi 68 złotych, w Irlandii 140 euro. Natomiast koszty utrzymania i ceny w Polsce dorównują irlandzkim, jeśli ich nie przewyższają.
Owian, mój irlandzki znajomy, opowiadał mi, jak to on osobiście zetknął się z kryzysem. Mianowicie w TV irlandzkiej uaktywniły się partie opozycyjne, co go zaniepokoiło, bo skoro opozycja zaczyna obiecywać poprawę (obojętnie, czego), to musi być coś na rzeczy. Zaniepokojony Owian zalogował się do swojego paska pensji i stwierdził, że wypłata jest zmniejszona o 10 euro. Kiedy wyjaśniał sprawę w skarbówce powiedziano mu, że zmniejszony o 10 euro został także dodatek na dziecko, ale na pewno w związku z kryzysem już żadnych innych potrąceń nie będzie.
Dalsze oznaki kryzysu, to obniżenie stawki godzinowej (związki zawodowe się zgodziły) do kwoty 7,85 euro, a zasiłek dla bezrobotnych zmalał do kwoty 188 euro tygodniowo, no i tyle.
A te tabuny koni porzuconych przez bankrutujących hodowców, to zwykła kłamliwa propaganda i mam się z tego śmiać. Faktycznie kilkanaście koni biegało luzem, bo właściciel wyemigrował do Australii. To dzikich lisów więcej biega i to nie tylko po polach, po ulicach też.
Mieszkający w Irlandii emigranci z wielu europejskich i poza europejskich krajów dziwią się, że w krajach, w których mieszkają (mam na myśli kraje europejskie), a które w ramach unijnej pomocy ratują Irlandię przed bankructwem, pensje są drastycznie niższe, a ceny wynajmu mieszkań drastycznie wyższe, niż te w pogrążonej w kryzysie Irlandii.
W Irlandii zmalały płace, to fakt. Pracy nie dostanie się już o tak, na zawołanie. Ale te zmniejszone płace są jednak na tyle wysokie, że można z nich spokojnie żyć, bo po opłaceniu wszystkich obowiązujących świadczeń, i w niektórych wypadkach także leków, jeszcze sporo euro zostaje nawet wówczas, jeśli pija się Guinness w nadmiarze.
Tak, więc krajobraz bankrutującej Irlandii i ichniejszego „wielkiego kryzysu”, w Polsce mógłby uchodzić za ucieleśnienie prosperity i bum gospodarczy.
Kolejny raz stwierdzam, że prasa kłamie, TV kłamie, politycy kłamią i jak widać robią to nadzwyczaj skutecznie. Przykładów otumanienia obywateli mamy wokół wiele. Jakich? Wystarczy pomyśleć.
Autor: Marian Rajewski
Źródło: Wolna Droga
Najpierw Cie ignoruja, potem sie z Ciebie smieja, potem z Toba walcza - i wtedy wygrywasz! Jeszcze Polska nie zginela... / Isten, áldd meg a magyart...