Od jakiegoś czasu obserwuję zamieszanie wokół Obywatelskich List Wyborczych. I z przykrością stwierdzam, że spora część blogerów tak bardzo chce popierać PiS, że w tym celu wyłączyła logiczne myślenie, no offence.
Ot taki na przykład Seawolf pisze:
Pewien geniusz napisał: „Spytam z głupia frant: kiedy dyskutować o nowych przedsięwzięciach politycznych, jeśli nie przed wyborami? Wg Seawolfa, Ł od jutra nie powinien ruszyć palcem w bucie. Co za dbałość o frekwencję wyborczą, społeczeństwo obywatelskie i wolność zrzeszania? Warto otrzeźwieć, raz jeszcze przeczytać własny tekst, pełny sprzeczności, demagogii, ale też zwykłego nihilizmu. Jak to mówią: dobrymi intencjami i piekło jest wybrukowane.”
Nihilistycznie i demagogicznie odpowiem, czy Szanownego Pana już całkiem pogięło? „kiedy dyskutować o nowych przedsięwzięciach politycznych, jeśli nie przed wyborami?” Tak, najlepiej w dzień przed ciszą wyborczą, zgodnie z tą logiką, to jest najlepszy czas. Jak takie macie kwalifikacje do robienia polityki i znajomość ordynacji, to życzę powodzenia, bo będzie wam bardzo potrzebne. Szerokiej drogi. Wywieście sobie hasło: „Matematyka, głupcze! 5%, durniu!”
Kwalifikacji do robienia polityki zapewne nie mam. Ale często słyszę stwierdzenia, że ten czy inny obywatel swoje zainteresowanie polityką ogranicza do czasu kampanii wyborczej. Żeby dać dobitny przykład: pan Borys Kozielski w którejś audycji Otwarte Studio na antenie internetowego Radia Wnet otwarcie przyznał, że swoje zainteresowanie polityką ogranicza do kilku tygodni przed wyborami. A Sewolf wyśmiewa kogoś za to, że ten trend zauważył.
Ludzie mają dość polityki i nie zajmują się nią na co dzień. Nie każdy jest Seawolfem. To tak ciężko pojąć? Stąd można sobie o polityce na codzień gadać, i tak się do szerokiego odbiorcy nie dotrze.
Inny przykład myślenia logicznego inaczej daje mechanics:
rozumiem, że Waszym naczelnym celem jest zmiana Polski na lepsze, zmiana w duchu wartości konserwatywnych i chrześcijańskich, wierzę w to głęboko, jednakże chcą realizować taki cel trzeba wyznaczać sobie cele pośrednie, zapytam więc, czy należy do tych celów pośrednich wprowadzenie własnych ludzi do parlamentu, a jeśli tak, to dlaczego nie spróbujecie jednak porozumiec się w tej sprawie z PiS?
Wyjaśnijmy coś sobie. Obywatelskie Listy Wyborcze mają w założeniu dać szansę ludziom na kandydowanie bez konieczności płaszczenia się przed tym czy innym partyjnym bossem, a bloger radzi w tym celu pójść do partyjnego bossa?
Dla jasności, nie uważam, by PiS był w stanie uzdrowić Polskę całkowicie, bo PiS neguje podstawowy warunek trwałych zmian na lepsze: zmianę ordynacji na większościową z JOW. A argumenty jakie przytacza PiS nie obalają JOW, tylko wykoślawioną, platformerską wersję, którą zresztą nawet sama Platforma nie pali się wprowadzić. Jak zmieniać Polskę na lepsze w takiej sytuacji? PiS nie chce nic zmienić w ordynacji, skutkiem czego nic się nie zmieni ani w stosunku Polaków do polityki, ani w spełnianiu wyborczych obietnic. Kaczyńskiemu za bardzo na rękę jest rozdawnictwo miejsc na listach według partyjnego klucza by to zmieniał. Sęk w tym, że niekoniecznie na rękę jest to wyborcom.
Jarosław Kaczyński jest mądrym człowiekiem, ale ma wkurzający zwyczaj podejmowania decyzji i wypowiadania się na zasadzie „państwo to ja”. A to że popieram Kaczyńskiego w tej czy innej sprawie nie nie musi oznaczać, że uważam jego osobę za wyznacznik patriotyzmu w każdym możliwym przypadku. Choćby nie zgadzam się z PiS ani w kwestii JOW, ani w kwestii kary śmierci. I wcale nie mam ochoty tolerować monopolu Kaczyńskiego na patriotyzm, bo nie jest to wiele lepsze IMO niż monopol Tuska na postępowość i nowoczesność.
Inny tekst znajdujemy u Eski:
Nie interesuje mnie ratowanie 3 mln członków rodzin WP. To nie ubezwłasnowolnione kaleki, tylko normalni obywatele, którzy wybiorą wg własnych przekonań – jestem dziwnie spokojna o wybór większości z nich.
Dobrze, że ja nie jestem naczelnym, zaraz byście się pewnie dogrzebali, że znam blisko córkę pułkownika LWP i na pewno mam jakieś konszachty z kimś tam. W dodatku mój wujek był majorem LWP, normalnie agent jestem na całego. Ach ta razwiedka, wszędzie jej pełno… Dowody pan Aleksander Ścios by zaraz znalazł, on się przecież w tym właśnie specjalizuje. Przykra prawda wygląda tak, że ci ludzie nie głosują na Kaczyńskiego wcale nie dlatego, że nie są patriotami. Po prostu nie trawią człowieka jego pokroju. Głosowali na PO, bo PO potrafiło wpisać się w przyjazny tym ludziom image. A teraz okazało się, co PO jest warte i Eska niesłusznie z sarkazmem sugeruje, że i tak na PO zagłosują. Prawdopodobnie ci ludzie w sporej części na wybory wcale nie pójdą. Bo owszem, chcą dla Polski jak najlepiej, ale ciężko im zrozumieć wyborców Kaczyńskiego, a samego JarKacza nie trawią i już. Pochodzimy z zupełnie różnych światów i inaczej zostaliśmy wychowani.
Ja nie twierdzę, że ludzie poprzedniego systemu to nie problem. I owszem, to jest problem. Ale to trochę bardziej skomplikowane zagadnienie. Trzy miliony rodzin, Esko? Dodaj do tego tych wszystkich, którzy ich znają. Dodaj tych, którzy przez lata mieli z nimi kontakt na gruncie zawodowym. Dodaj tych wszystkich, którzy mieli nieraz do wyboru postąpić nie do końca uczciwie albo żyć w nędzy i nie mieć za co utrzymać rodziny. Oni wszyscy nie przekonają się do bezwzględnych czystek i będą przeciwko PiS. A to spora rzesza. Nadal twierdzicie, że PiS ma jakieś szanse uzyskać 2/3 w Sejmie? Bo ja twierdzę, że nie ma żadnych.
My, blogerzy, w sporej części zamiast zasypywać rowy tworzone przez media, sami jeszcze mediom w kopaniu rowów pomagamy. A potem przychodzą wybory i dziwicie się, że po waszej stronie rowu jest mniej niż mieliście nadzieję zyskać. Bo większość społeczeństwa stanęła sobie z boczku i ma dość tak jednej, jak i drugiej strony tego konfliktu. I zaczyna się utyskiwanie na głupich Polaków. A Polacy nie są głupi, tylko po prostu pragnąć dobrze dla Polski to nie znaczy od razu pochwalać pochówek Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, zgadzać się z Kaczyńskim potępiającym JOW czy pochwalać jego ostry styl wypowiedzi. I może dobrze by było zadbać, by ludzie nie trawiący Kaczyńskiego, a pragnący dla Polski dobrze mieli na kogo głosować po prostu.
Ja wiem, że ostre sformułowania czasami są niezbędne, ale nagminne wyzywanie Tuska od "podłych rudzielców" a Komorowskiego od "rezydentów od żyrandola" naprawdę nikogo do niczego nie przekona. Zbastujmy trochę i zacznijmy zasypywać rów zamiast pomagać mediom w kreowaniu zwolenników JarKacza na fanatyków, czy wręcz własnoręcznie kreować identyczne stereotypy na temat zwolenników PO. Idę o zakład, że młodzieżówka PO na Onecie czy WP postuje właśnie po to, żeby was sprowokować do ostrych reakcji, które łatwo byłoby wykorzystać propagandowo.
Zresztą problem opisywałem szeroko w mojej notce „Pęknięte serce Polski”. Na próbę dałem tekst do poczytania byłej fance PO, która do dziś lubi Donalda Tuska. Stwierdziła, że tekst jest stronniczy, ale z większością tez się zgodziła. Powiedzcie mi więc, koledzy i koleżanki blogerzy, nie tędy droga?
Ale o czym tu mówić, jeśli nawet Łazarzowi momentalnie skaczecie wszyscy do gardła w obronie świętego Kaczyńskiego, który na skuteczne rządzenie w obecnej sytuacji i tak ma szanse zerowe. I wątpię, by to się kiedykolwiek zmieniło jeśli nie pojawi się poważny koalicjant. Face it, PiS nigdy nie osiągnie samodzielnie 2/3 poparcia. Żadna partia tyle samodzielnie nie osiągnie. Ale jeśli wolicie czekać na cud niż pozwolić coś zrobić komuś, kto ma pomysł i możliwości, to wasz wybór.
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl