W mediach mainstreamu co rusz odżywają dyskusje o zagrożeniu faszyzmem. Trudno jednak traktować je poważnie, skoro sprowadzają faszyzm do „ornamentów” pomijając fakt, że każda ideologia państwowa to kompleksowe rozwiązania społeczne, gospodarcze, finansowe itd. Stosując konsekwentnie metodologię sprowadzającą faszyzm do postaw patriotycznych można by każdego ateistę określić mianem bolszewika, albo jeszcze lepiej – narodowego socjalisty / nazisty. Idiotyzm (w greckim rozumieniu terminu) w czystej postaci. Tym bardziej, że jakby nie patrzeć bolszewicy też propagowali swoisty patriotyzm – każde odstępstwo od jedynie słusznej linii czy wystąpienie przeciwko państwu komunistycznemu stanowiło ciężką zbrodnię, bezwzględnie karaną. Przyklejanie łatki faszyzmu ruchom (kojarzonym z szeroko rozumianą prawicą) kontestującym jedynie słuszną politykę w linii prostej zawdzięczamy komunistom, zwłaszcza Stalinowi. Po 22 czerwca 1941 r. konieczna stała się […]
W mediach mainstreamu co rusz odżywają dyskusje o zagrożeniu faszyzmem. Trudno jednak traktować je poważnie, skoro sprowadzają faszyzm do „ornamentów” pomijając fakt, że każda ideologia państwowa to kompleksowe rozwiązania społeczne, gospodarcze, finansowe itd. Stosując konsekwentnie metodologię sprowadzającą faszyzm do postaw patriotycznych można by każdego ateistę określić mianem bolszewika, albo jeszcze lepiej – narodowego socjalisty / nazisty. Idiotyzm (w greckim rozumieniu terminu) w czystej postaci. Tym bardziej, że jakby nie patrzeć bolszewicy też propagowali swoisty patriotyzm – każde odstępstwo od jedynie słusznej linii czy wystąpienie przeciwko państwu komunistycznemu stanowiło ciężką zbrodnię, bezwzględnie karaną.
Przyklejanie łatki faszyzmu ruchom (kojarzonym z szeroko rozumianą prawicą) kontestującym jedynie słuszną politykę w linii prostej zawdzięczamy komunistom, zwłaszcza Stalinowi. Po 22 czerwca 1941 r. konieczna stała się wolta propagandowa, która wyjaśniłaby ludziom dlaczego Sowiecki Związek Socjalistycznych Republik (tłumaczenie dosłowne rozwinięcia skrótu CCCP) na śmierć i życie walczy z dotąd bratnią III Rzeszą narodowych socjalistów. Sięgnięto zatem po etykietki zastępcze – nazizm i właśnie faszyzm, co pozwalało uniknąć dysonansu poznawczego. Po drugiej wojnie światowej był to wyjątkowo wygodny i zarazem perfidny sposób dyskredytacji przeciwników politycznych na terenach okupowanych przez sowietów.
72 lata po wybuchu konfliktu brunatnego z czerwonym socjalizmem propaganda media przywiązane do władzy znów sięgają po łatkę faszyzmu. I podobnie jak po 1944 r. manipulują informacją w celu zdyskredytowania adherentów. Również dziś pomija się fakt, że w dwudziestoleciu międzywojennym faszyzm czy narodowy socjalizm były ideologiami popularnymi w całej Europie oraz, że jedynie Polacy nie stworzyli kolaborującego z III Rzeszą rządu ani własnych jednostek Waffen SS.
Czy jednak rzeczywiście Polsce nie zagraża faszyzm? Spróbujmy porównać niektóre założenia doktryny faszystowskiej z realiami życia w III RP.
Autokratyzm w stylu wodzowskim i militaryzm zasadniczo można wykluczyć. Podobnie rasizm. Polska armia jest w rozkładzie, i mimo wszystko na polskiej scenie politycznej wciąż mogą funkcjonować ruchy polityczne odwołujące się do różnej ideologii, choć zastanawia wodzowski model wszystkich partii parlamentarnych. Podobnie dyktatorskie sprawowanie władzy, przynajmniej oficjalnie. Z drugiej strony zwalczanie opozycyjnych ideologii przybiera jednak niepokojące oblicze – prominentny polityk nazywający elektorat opozycji „bydłem” czy minister nawołujący do „dorżnięcia watahy” doskonale wpisują się zarówno w obecne w faszyzmie zwalczanie odmiennych ideologii, jak i kult przemocy. Poza tym jakby nie patrzeć zbieżności ideologiczne pomiędzy rasistowskimi postulatami numerus clausus a „parytetami” są ogromne.
Znacznie gorzej rzecz jednak wygląda, gdy przechodzimy do totalitaryzmu, rozumianego jako państwowa kontrola życia społecznego i gospodarczego. W totalitaryzmie życie ludzi podporządkowane jest w pełni kontroli władzy, wyznaczającej standardy i normy zachowania, co bezpośrednio przekłada się na swobodę wypowiedzi i wolność prasy. Kolejne projekty penalizacji tzw. mowy nienawiści, ustawa o zgromadzeniach publicznych pozwalająca na rozbijanie wszelkich manifestacji poprzez prowokacje i jednocześnie obarczająca organizatorów pełną odpowiedzialnością prawną; ustawa o „zapobieganiu przemocy” faktycznie dyskredytująca rodzinę jako środowisko przestępcze. Ustawa o „bratniej pomocy” obcych służb w razie protestów, nowelizacja prawa karnego przywracająca stalinowskie „procesy kiblowe”, ustawa o użyciu wojska do tłumienia „zamieszek”. Ignorowanie inicjatyw obywatelskich – JOW – y, obrońcy TV Trwam, żądania referendum edukacyjnego itd. Kolejne projekty wprowadzenia cenzury „kuchennymi drzwiami”, np. pamiętne ACTA.
W gospodarce teoretycznie mamy poszanowanie własności i swobodę działalności, jak w faszyzmie. W praktyce wszechwładni urzędnicy rozbudowanej poza granice zdrowego rozsądku biurokracji mogą dowolnie interpretować przepisy niszcząc niezblatowanych z władzą przedsiębiorców, jak to pokazał film „Układ zamknięty”. Ostatnio do wachlarza metod niszczenia przedsiębiorczości doszło wprowadzenie odpowiedzialności zbiorowej w zakresie VAT – u. Jednocześnie jednak największe korporacje mają się dobrze – podatki płacą poza Polską, banksterzy łupią społeczeństwo jak chcą… No i jeszcze ustawa śmieciowa – przejaw charakterystycznego dla faszyzmu interwencjonizmu i jednocześnie etatyzmu – konieczne jest utworzenie specjalnych urzędów.
O wolności mediów już nawet szkoda wspominać. Teoretycznie nie ma cenzury, w praktyce jednak żyjące z ogłoszeń media są brutalnie cenzurowane. Skoro największym ogłoszeniodawcą jest aparat państwowy, to jak mu się sprzeciwiać? Przyjazne dla władzy media mają ogłoszenia finansowane z kieszeni podatnika, pozostałe – figę z makiem. Aż się człowiek zastanawia, po jaką cholerę te wszystkie Biuletyny Informacji Publicznej w wersji elektronicznej i drukowanej.
A co z wolnością słowa? Jeszcze niedawno nazwanie prezydenta „ch…” było przedstawiane jako wyraz odwagi, obywatelskie nieposłuszeństwo itd. Dziś, za nazwanie premiera „matołem” można spędzić kilka miesięcy w areszcie, za kpiny z prezydenta (który aż się o to prosi) grozi „wjazd” ABWery. Doskonałym probierzem są kabaretony – żadnych żartów z władzy, rząd ma pełen immunitet.
I tak dalej, ciągnąć wyliczankę można jeszcze długo. Tym samym na pytanie „czy Polsce zagraża faszyzm?” poprawna jest odpowiedź twierdząca. Tylko źródła zagrożenia biją gdzie indziej, niż widzi je najwyraźniej zezowata propaganda zezowaty mainstream.
I żeby nie było – faszyzm, podobnie jak komunizm czy narodowy socjalizm, jest mi równie wstrętny i obcy ideologicznie. Rzeczywistość III RP Ludowej nie ma nic wspólnego z demokracją, kapitalizmem, wolnym rynkiem czy ordoliberalizmem (Społeczna Gospodarka Rynkowa).
2 komentarz