Kilka słów prawdy o emisji pieniądza – i popularnych absurdach z tym związanych.
Proszę mi nie mieć za złe tego określenia – zboczeniem intelektualnym nazywam sytuację, w której ktoś kompletnie lekceważy wszelkie prawa logiki i zasady logicznego rozumowania – i co gorsza, jest całkowicie głuchy i ślepy na próbę zwrócenia uwagi, że dokonuje właśnie gwałtu na rozumie.
W ostatnim czasie przekonałem się, że rzeczowa rozmowa z fanatykami tzw. „monetyzacji” wzrostu gospodarczego jest niemożliwa – nawet jeśli ci fanatycy wydają się być dobrymi ludźmi pełnymi dobrych intencji.
Moje doświadczenie dotyczy głównie pana Jacka Rossakiewicza – autora koncepcji, którą nazywa on Nową Architekturą Finansową – któremu wielokrotnie próbowałem wyjaśnić, że zbudował swoją koncepcję dokonując gwałtu na rozumie – i jest ona w efekcie pełna absurdów, z których on sam, jak i jej zwolennicy, po prostu nie zdają sobie nawet sprawy.
Nasza dyskusja doszła do momentu, kiedy udało mi się wreszcie wyjaśnić to na tyle jasno i klarownie, że nawet osoby postronne były w stanie dostrzec absurdalne dziury w koncepcji NAF.
Do autora NAFu nic jednak nie dotarło – i w fanatycznym szale postanowił skasować mój ostatni komentarz, będący podsumowaniem tamtej dyskusji.
Ponieważ zdążyłem swój komentarz zapisać – zamieszczam go poniżej, licząc, że otworzy Państwu oczy na absurdy zawarte w teoriach głoszonych przez pana Jacka Rossakiewicza, którego pozdrawiam życząc mu więcej zdrowego rozsądku.
Przypomnę tylko, że rozmawiamy o emisji pieniądza, wokół której właśnie pan Jacek Rossakiwicz rozbudził wiele nadziei u wielu osób – które na swoje nieszczęście mu uwierzyły.
Zacznę więc od początku, czyli od podstawy co do której wszyscy się zgadzamy (łącznie z autorem i zwolennikami NAFu) – i która nie budzi wątpliwości, a mianowicie:
> oczywistym jest, że emisja pieniądza nie może tworzyć bogactwa
Reszta jest tylko kwestią logicznego rozumowania…
Otóż jeśli to jest dla wszystkich oczywiste – to przecież równie oczywiste jest, że skoro emisja nie tworzy bogactwa – a jednak ktoś na emisji korzysta, ktoś się na niej wzbogaca (ten kto emituje lub otrzyma za darmo wyemitowany pieniądz) – to jest to możliwe tylko dlatego, że następuje "magiczna" zmiana podziału bogactwa – czyli jedni zyskują ale inni na tym tracą.
Tyle, że nie ma tu żadnej magii – tylko znany nam wszystkim mechanizm spadku siły nabywczej pieniądza na skutek zwiększenia jego ilości – (potocznie „inflacja”) – to to zjawisko odpowiada właśnie za ten "magiczny" rozdział bogactwa w przypadku emisji pieniądza, która przecież bogactwa nie tworzy.
Jacek Rossakiewicz napisał to wprost – choć podejrzewam, że nie do końca zdaje sobie z tego sprawę:
> Emisja nie tworzy bogactwa – to oczywiste – ale jest potrzebna,
> aby to bogactwo rozdzielić
I jak ustaliliśmy – jest to przecież prawda – emisja ROZDZIELA bogactwo – a nie tworzy.
Zwracam więc uwagę, że powyższe to przecież definicja podatku – bo tak jest w istocie – emisja jest de facto podatkiem.
Podatki nie tworzą bogactwa – co oczywiste – tylko służą rozdzieleniu bogactwa zebranego od ludzi właśnie w podatkach (czy jest to potrzebne czy nie – to osobna dyskusja – ale fakt pozostaje faktem)
Mam nadzieję, że to jest jasne dla nas wszystkich – bo w tym miejscu właśnie następuje BŁĄD w teorii NAF.
Otóż pan Rossakiewicz twierdzi coś zupełnie kuriozalnego:
Że emisja jest podatkiem – ale ten mechanizm podatkowy raz działa – a raz nie (!!!), w zależności od tego czy opodatkowane w ten sposób społeczeństwo wyprodukowało więcej bogactwa (wystąpił wzrost PKB) , czy tyle samo niż rok wcześniej (wzrost PKB = 0).
Napisał ten absurdalny wniosek wprost:
> Emisja bez przyrostu dóbr (ani inwestycji) jest podatkiem.
> Emisja wynikająca z przyrostu dóbr nie jest podatkiem tylko
> wynagrodzeniem – dochodem społeczeństwa.
I to jest miejsce – gdzie jest BŁĄD w NAF. Ja ten absurdalny błąd widzę – jest on oczywisty i wielki jak słoń.
Otóż ten mechanizm działa ZAWSZE – bo emisja NIGDY przecież nie tworzy bogactwa – tylko je rozdziela.
Tak jak grawitacja działa zawsze – i to, że człowiek potrafi wytworzyć siłę przeciwną grawitacji i zniwelować działanie grawitacji aby wzbić się w powietrze NIE OZNACZA, że grawitacja przestała działać !!!
Tak samo ten mechanizm podatkowy działa zawsze, emisja jest zawsze podatkiem – i to, że człowiek potrafi własną pracą wytworzyć siłę przeciwną inflacji (wzrost PKB) to NIE OZNACZA, że ten mechanizm podatkowy przestał działać !!!
On działa dokładnie tak samo – obserwujemy inny skutek tylko dlatego, że działa siła przeciwna – i w efekcie obserwujemy WYPADKOWĄ tych sił – a nie dlatego, że prawa natury raz działają a raz nie.
Czy to jest zrozumiale zapisane? Obserwowana inflacja to tylko wypadkowy efekt – a jej brak nie oznacza, że mechanizm podatkowy jakim jest emisja przestał działać.
Ja wiem, skąd się bierze mylne przeświadczenie zwolenników NAF. Obserwują oni WYPADKOWĄ inflację = 0 (przy emisji zrównoważonej wzrostem PKB) – i WYDAJE im się, że emisyjny mechanizm podatkowy przestał działać, na skutek wzrostu PKB.
Otóż podatek emisyjny działa dokładnie tak samo – tylko wzrost PKB tworzy przeciwstawną siłę, która niweluje obserwowany, wypadkowy efekt – i dlatego wypadkowa inflacja może wyjść 0 – a nie np. 5%.
Ale to nie znaczy, że mechanizm podatkowy NIE ZADZIAŁAŁ.
Kuriozalna próba tłumaczenia, że emisja raz jest podatkiem a raz dochodem – to tak jakby powiedzieć, że 10% podatek dochodowy, raz jest podatkiem a raz dochodem w zależności od tego czy zarobili Państwo tyle samo co rok wcześniej (wzrost PKB = 0), czy więcej (wzrost PKB >0)!!!
– i "na dowód" tłumaczyć to tym, że jak ktoś zarabia 2000zł to 10% podatek jest podatkiem – bo dostaje 1800 na rękę. Ale jak ktoś zarobi więcej, np. 2500zł – to wtedy 10% podatek staje się dochodem, bo ten ktoś dostanie na rękę więcej, czyli 2250zł.
Widzą Państwo mam nadzieję absurdalność takiego przedstawienia sprawy?
A czy widzą Państwo, że to jest dokładnie analogiczna sytuacja do absurdalnego twierdzenia, że podatek emisyjny raz jest podatkiem a raz dochodem, w zależności od tego czy wypracujemy tyle samo (PKB stały) czy więcej niż rok wcześniej (PKB rośnie)?
I w tym właśnie problem, że autorzy NAFu tego nie uwzględniają.
Wydaje im się, że jak jest wzrost gospodarczy, to emisja przestaje być podatkiem, że to darmowy "dochód" do podziału – a tak nie jest.
Próbuję ich wyprowadzić z tego błędnego przeświadczenia.
Emisja pieniędzy to mechanizm podatkowy. Emisja jest rodzajem podatku – zawsze.
W efekcie, jeśli NAF proponuje emisję OPRÓCZ obecnych podatków – to jest to KOLEJNY podatek nałożony na społeczeństwo.
Ja próbuję wszystkim uświadomić rzecz oczywistą – że możemy ZASTĄPIĆ podatkiem emisyjnym – każdy tradycyjny podatek!
Podatek emisyjny jest doskonały dlatego, że jest bezobsługowy, praktycznie bezkosztowy, całkowicie automatyczny i nie wymaga niczego aby działać, żadnego urzędu, żadnego urzędnika – ani żadnych przepisów podatkowych!
Jest tak doskonały i niewidzialny – że autorzy NAFu nie są w stanie go nawet zaobserwować 😉
PS.
To jest zresztą doskonały test na intencje i powagę autorów NAFu – jeśli opierają swoją teorię na wierzeniu, że pieniądza jest za mało, że jego ilość powinna rosnąć wraz ze wzrostem PKB – to nic prostszego niż np. wyemitować 38 mld zł – ale jednocześnie ZLIKWIDOWAĆ podatek dochodowy (obniżyć PIT do zera) – bo dochody z PITu do właśnie 38 mld zł, które w tym momencie zastąpiliśmy emisją 38 mld zł.
Pieniędzy przybyło – a ludzie są bogatsi bo zmniejszyły się obciążenia podatkowe. Prawda, że to dość proste?
—–
Powyższe wyjaśnienia zamieściłem pod jednym z wpisów pana Jacka Rossakiewicza – po jego reakcji mniemam, że nadal niewiele z tego zrozumiał, gdyż w odpowiedzi napisał m.in. np. takie zdanie:
> Ostatnia sprawa to przekonanie, iż emisja prowadzi zawsze do inflacji
(podczas gdy ja cały czas próbuję mu wytłumaczyć, że emisja jest zawsze podatkiem, MIMO ŻE, nie musi prowadzić do inflacji. )
…a następnie postanowił kasować moje kolejne komentarze – co by prawda o jego intelektualnym zboczeniu pozostała w ukryciu pod ciepłą pierzynką chwytliwych haseł i pięknych intencji.
Na jego nieszczęście zdążyłem zapisać swój komentarz zanim został skasowany i pozwolę go tu sobie zacytować:
> Ostatnia sprawa to przekonanie, iż emisja prowadzi zawsze do inflacji
Powyższe zdanie jest dowodem na to, że mnie kompletnie nie rozumiesz.
Na szczęście mam dowód w postaci osób postronnych, że to co piszę jest dość jasne i klarowne. Czekam więc na Pana Lesława licząc, że zrozumie to co napisałem – bo, że Tobie nie jestem w stanie przez internet tego wytłumaczyć – to już mi udowodniłeś nie raz.
Wracając do powyższego zdania – to jest Twoje (nie moje) chore przekonanie, że jak nie wystąpi inflacja – to emisja przestaje być podatkiem – a staje się "darmowym dochodem" do podziału – co jest absurdem 🙂
(Tak, ABSURDEM – bo oznacza, że jednak emisja stworzyła bogactwo do podziału, mimo, że podobno wiesz doskonale, że (zacytuję Ciebie) "emisja nie tworzy bogactwa – to oczywiste")
Ja wiem, co podkreślałem wiele razy – że inflacja jest tylko WYPADKOWĄ zmian siły nabywczej pieniądza.
I niezależnie od tego, czy wypadkową emisji i wzrostu PKB będzie inflacja 2%, zero czy minus 2% – to emisja zawsze jest rodzajem podatku – bo nie tworzy żadnego bogactwa – tylko je rozdziela: jedni coś dostają kosztem wszystkich innych.
Podsumowując, gdybyś rozumiał to o czym ja piszę – to byś wiedział, żeemisja jest zawsze podatkiem, MIMO ŻE, nie musi prowadzić do inflacji.
A że nie rozumiesz – to piszesz takie rzeczy jak ta powyżej.
nadużycie link skomentuj Freedom 26.07.2012 11:04:28
Cała powyższa dyskusja – oczywiście bez ostatniego, skasowanego komentarza – dostępna jest tutaj
Podsumowując:
Każda emisja pieniądza to jest doskonały mechanizm podatkowy.
Mało tego, jakiekolwiek zwiększenie podaży pieniądza jest takim samym mechanizmem podatkowym.
Dzisiaj wykorzystują ten mechanizm podatkowy prywatne firmy (system bankowy oraz gpw) – i wszyscy stajemy się przez to coraz ubożsi. (bo przed tym niewidzialnym podatkiem nie można się schować, na tym polega jego „doskonałość” z punktu widzenia tego, kto z niego korzysta)
Wnioski proszę wyciągnąć samemu.
O uzdrowieniu obecnej sytuacji można poważnie rozmawiać dopiero wtedy – kiedy się rozumie powyższe podstawy i uczciwie o nich mówi.
Jeśli ktoś sobie uroił, że emisja pieniędzy to jakiś „darmowy dochód” do podziału – bo wzrósł PKB – to ten ktoś jest niepoważny, żeby nie powiedzieć niespełna rozumu.
Co to jest pieniądz << prev || next >> Najnowsze wpisy