Zbieracze wszystkich jagód, łączcie się!
09/08/2012
430 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Pomysły szwedzkich lewaków na uszczęśliwianie ludzkości, koncepcje rodziny i polityczną poprawność budzą śmiech w rozsądniejszych częściach świata. Ostatnio kompromitują się tam także prawa pracownicze.
Mizerne lasy północnej Szwecji, gdzie łatwiej spotkać łosia niż człowieka, co roku, choć o miesiąc później niż u nas, sypią obfitością leśnego runa, w którym królują czarne jagody (Vaccinium myrtillus) i czerwone borówki brusznice (Vaccinium vitis-idaea). Z jagodami, to jak wiadomo, nawet teoretycznie nie jest łatwo i podobno zwariowana szwedzka lewica używa ich jako przykładu dialektycznej względności dla dzieci: Tamo, co to są za jagody? – podczas wypadu za miasto mały skośnooki Bjorn pyta poprawnym politycznie językiem jedną z dwu lesbijek, które go adoptowały w Tybecie. Aaa, to są, córku, czarne jagody – słyszy równie poprawną politycznie odpowiedź. Czarne? To dlaczego są czerwone? – Aaa, bo są jeszcze zielone. No, to kiedy będą czarne? Kiedy staną się zupełnie niebieskie – wyjaśnia mu „tama” poprawiając sobie szminką tatuaż i przepinając psychodeliczny kolczyk z lewej powieki w prawe nozdrze. I w ten sposób dla dziecka – zdaniem neoszwedzkiej pedagogiki – wszystko staje się odtąd jasne i proste.
Dużo Szwedów wyjeżdża latem w weekendy do lasu, czasem aby zbierać jagody, do czego zgodnie z odwieczną tradycją każdy ma prawo nawet na prywatnym terenie. Dużo trudniej jest uzyskać licencję na polowanie, ale za to jeszcze jakieś 20-30 lat temu nikt znać się na zwierzętach nie musiał. Nawet łosi od krów nie odróżniano, tym bardziej że na północy hodowano wtedy bydło starej rasy o jednolitej szarobrązowej maści. A skoro nie odróżniano, to i strzelano, kiedy w weekend sztokholmski mieszczuch ruszał na daleką myśliwską wyprawę. Wypadków musiało być tyle, że świat w tamtym czasie obiegły zdjęcia szwedzkich bydląt na pastwisku, którym przezorny farmer białą olejną farbą wymalował na boku wielkimi jak byk literami słowo KU, czyli krowa, albo TJUR (byk). W nadziei, że myśliwy się zawaha, no a jeśli nawet strzeli i nie daj Boże trafi, to potem, dla firmy ubezpieczeniowej będzie prosty dowód, biało na burym, że hodowca starał się jednak nieszczęściu i stracie zapobiec. Oj, było wtedy śmiechu i używania!
Wróćmy jednak do dzisiejszych jagód. Poskubać sobie trochę z krzaczka nietrudno, ale zbierać dla zarobku już się Szwedom nie chce. A tymczasem popyt rośnie, bo leśne jagody z czystych północnych lasów mają opinię zdrowej żywności i są na świecie poszukiwane. 80% szwedzkich jagód idzie na eksport. Już od dziesięciu lat do zbierania jagód każdego lata sprowadza się sezonowych robotników z Tajlandii. W tym roku, choć zbiory zapowiadają się raczej słabo, wydano rekordową liczbę 5.700 wiz, i wszystkie dla Tajów. Lecz tu wkroczyły szwedzkie związki zawodowe (LO), które wprawdzie same jagód nie zbierają i z konkurencją tu nie walczą, ale twierdzą, że jest to niedopuszczalne nowoczesne niewolnictwo. Thord Ingesson, który w centrali LO zajmuje się kwestią gastarbeiterów twierdzi, że Szwecja „straciła kontrolę nad zapewnieniem sezonowym imigrantom godziwych warunków pracy, która stała się towarem”. Jeśli bowiem jagód będzie mało, tajscy zbieracze nie zarobią nawet na bilety samolotowe, jedzenie i zakwaterowanie.
W teorii Szwecja wydaje wizy sezonowe tylko zbieraczom rekrutowanym przez firmy, które gwarantują godziwe warunki i minimalną płacę. Ale naganiacze umieją obchodzić te przepisy, które zresztą odnoszą się tylko do gości spoza UE. Po roku 2007, kiedy do Unii weszły Rumunia i Bułgaria, do zbierania jagód zaczęto rekrutować także Bułgarów. Szybko okazało się, że są to strome schody. W tym roku, parę tygodni temu głośna stała się w Szwecji sprawa prowizorycznego obozu dla ok. 500 bułgarskich zbieraczy w pobliżu wsi Mehedeby na północ od Sztokholmu. Szwedzka telewizja pokazywała ją przez wiele dni, sprawa przedostała się nawet do parlamentu. Mieszkańcy wioski zaprotestowali przeciwko komercyjnemu nadużywaniu starego prawa do publicznego korzystania z leśnego runa. Wkrótce potem zaprotestowali sami zbieracze: komarów było tam więcej niż jagód, w noclegowisku nie było toalet i wody bieżącej. Większość chciała wracać do domu, ale nie mieli za co. Władze miejscowe rozmieściły ich po pustych na czas wakacji szkołach, a następnie wynajętymi autokarami odwożono ich stopniowo do Bułgarii. Jeszcze w ostatnich dniach lipca szwedzka TV pokazywała umordowane resztki tych zbieraczy koczujące z tobołami przez ambasadą Bułgarii w Sztokholmie.
Szukając sposobu na zapewnienie wszystkim zbieraczom lepszych warunków pracy zaproponowano, jak to często na lewicy bywa, rozwiązanie biurokratyczne. Polarica, główna firma zajmująca się mrożeniem jagód w Szwecji, chce aby do sprzedawanych w detalu owoców dołączać tzw. „certyfikat fair trade”, czyli informację dla klientów, że dane jagody zostały zebrane tylko przez zbieraczy dobrze traktowanych i opłacanych. Takie certyfikaty nie są w ogóle czymś nowym. Od wielu lat wydaje się je dla wyrobów w najbiedniejszych krajach Trzeciego Świata, gdzie panuje niczym nie skrępowany wyzysk i brak jest ochrony pracowników. Pojawienie się takich certyfikatów w zamożnej i szczycącej się swymi prawami pracowniczymi Szwecji to jednak powszechnie odczuwany obciach i nawet znane z bardziej zwariowanych pomysłów władze w Sztokholmie jakby się teraz ździebko zawahały z zażenowaniem.
Bogusław Jeznach
Dodatek muzy:
Powyższy tekst jest dla mnie pretekstem, aby dla ochłody zaprezentować jedno z najpiękniejszych zjawisk muzycznej Północy: krystaliczne głosy Trio Mediaeval, czyli niemal absolutne śpiewacze piękno w wykonaniu trzech pań – dwóch Norweżek i Szwedki (Anna Maria Friman, Linn Andrea Fuglseth, Torunn Ostrem Ossun) którym na drumli i bębnie akompaniuje Birger Mistereggen. Kołysanka Det lisle banet (Mała dziecinko) śpiewana w języku wikingów (staronorweskim) to zapowiedź większego materiału muzycznego o tym zjawiskowym zespole i jego repertuarze pt. „Kryształy Północy”, który już mam przygotowany, ale zamierzam opublikować dopiero w zimie, gdy lepiej będzie pasował do klimatu.