Lekarze katoliccy podpisują deklarację wiary. Do tej pory około 3.000 osób złożyło podpisy. Pozostało jeszcze około 100.000 gdyż tylu, statystycznie rzecz biorąc, powinno być katolików wśród zarejestrowanych medyków w Naczelnej Izbie Lekarskiej. Długa więc jeszcze droga do sytuacji, kiedy na wizytówkach w gabinetach lekarskich pojawi się nazewnictwo: „lekarz katolik dr medycyny”. Czy powstanie również nazewnictwo: lekarz żydowski, protestancki, taoistyczny, hinduistyczny lub muzułmański? A co z gnostykami czy ateistami? Logicznie rzec biorąc powinno, gdyż każda Wiara ma przecież swój Dekalog nie pokrywający się z naszym, chrześcijańskim.
Lekarze tak często decydujący o ludzkim życiu podpisują deklarację wiary. Ale co z innymi zawodami? Czy powstanie żołnierski dekalog polskiej armii, w którym świadomi katolicy zadeklarują: „„UZNAJĘ, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne: ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca, moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga.”. Podpiszą się pod nim wojskowi decydenci i generałowie? Podpiszą się zwykli szeregowcy przyuczani na strzelnicach do celowania w ludzkie serca a ci z jednostek specjalnych do podrzynania wrogich gardeł?
Podpiszą się pod deklaracją wiary producenci żywności zatruwający nas swoimi wyrobami? Rolnicy uprawiający zmodyfikowane genetycznie przez człowieka produkty? Podpiszą się maszyniści i piloci o dowiezieniu nas do celu zgodnie z bożymi prawami? A może kierowcy katolicy siadający po pijaku za kółkiem i igrający z boskim prawem: „ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne? Listę zawodów można mnożyć i w wielu z nich Wiara i jej dogmaty ma związek z życiem i dobrobytem drugiego człowieka. Lekarze mają widoczną, uprzywilejonowaną pozycję decydującą bezpośrednio o naszym życiu i śmierci ale czy przyjmowanie łapówek nie narusza boskich i ludzkich praw o tym współdecydujących? Nie są one jednak związane bezpośrednio z religią chociaż mogą decydować o śmierci człowieka.
Deklaracja wiary powołuje się na Prawo Boże. Jesteśmy przyzwyczajeni do takiego określania, gdyż Kościół czyli instytucja kierowana przez ludzi określa co nim jest i jak należy interpretować jego Słowo. Tomasz z Akwinu twierdził iż prawa Bożego nikt na ziemi nie zna a poznają je dopiero „duchy błogosławione”. Kościół i jego hierarchowie starają się wpoić nam pewne religijne zasady ale przecież wiele z nich podlega w ciągu wieków modyfikacji i nowym interpretacjom. Przeszczepy serca i wielu organów, prawdopodobne w przyszłości przeszczepy mózgu , dzieci z próbówki, klonowanie, genetyczne modyfikacje – to wszystko tematy, których w Piśmie św. nie znajdziemy a które Kościół i jego wierni muszą świadomie interpretować już teraz i dostosowywać do religijnych kanonów. A interpretacje, jak wiadomo, nawet wśród katolickiej hierarchii nie zawsze są jednorodne.
Deklaracja wiary podpisywana przez lekarzy katolików wzbudza wiele kontrowersji i wywołuje gorące dyskusje. Jest próbą określenia swojej zawodowej tożsamości w oparciu o katolickie przekonania. Lecz deklaracja a praktyczne jej zastosowanie w zgodzie ze swoimi, nie tylko religijnymi przekonaniami, może powodować wiele konfliktów moralno-etycznych. „Życie jest święte” jest katolickim kanonem ale życie to przecież również to z próbówki? Czy jest gorsze, lepsze, zgodne z „prawem Bożym”? To przecież Boska wola pozwoliła na jego powstanie? A gwałt? To też „życie „ ale przecież powstałe w wyniku grzechu i łamania Boskich praw? Obrona Ojczyzny, misje pokojowe, wojny religijne, prawie zawsze wiążą się ze świadomym zabijaniem. A przecież uczono nas „nie zabijaj”! Kto nas rozgrzesza z tych grzechów śmiertelnych? Kto interpretuje prawo Boże i daje wykładnię jego kanonów? Robi to za nas Kościół jako organizacja w której człowiek odgrywa decydującą rolę.
Poruszane problemy związane z lekarską deklaracją wiary nie są ani proste ani nie dają się jednoznacznie ocenić jak uważa wielu katolickich fundamentalistów. Są próbą reakcji na zmieniające się i niestety laicyzujące się społeczeństwo. Dotykają wielu istniejących problemów ale również stwarzają nowe. „Lekarze katoliccy” – to pojęcie dopiero powstaje i związane jest z ich akcją światopoglądową. Ale co to znaczy dla mnie, zwykłego pacjenta? Czy interpretacja deklaracji a raczej jej niektórych elementów jak np. „ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne” ma oznaczać iż „nietykalność” nie pozwala na fizyczne operacje czy przeszczepy? Czy stwierdzenie: „podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła” oznacza iż ziemskie prawodawstwo może być negowane lub interpretowane tylko i wyłącznie przez kościelne autorytety?
Pole do dyskusji jest olbrzymie. Warto by się pokusić o spokojne wypowiedzi, przede wszystkim ze strony Kościoła a szczególnie Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia i Chorych. Ogólnikowe wypowiedzi o uszanowanie przekonań osobistych pracowników służby zdrowia są, wydaje mi się, niewystarczające aby rozwiać wiele wątpliwości, odpowiedzieć na szczegółowe pytania i przekonać do oficjalnej wykładni deklaracji wiary. Tam, gdzie religijne przekonania osobiste mogą decydować o zdrowiu, życiu i śmierci pacjentów jest konieczne aby było jak najmniej wątpliwości.
3 komentarz