Choć akcja propagandowa była rozwinięta na wielką skalę we wszystkich obozach nie przyniosła oczekiwanych efektów. Polacy jawnie deklarowali swój wrogi stosunek do władzy komunistycznej, podkreślali swoją lojalność do państwa polskiego i jego władz, wyrażali chęć kontynuowania walki o niepodległość Polski.
W raportach do władz centralnych Zarządu do Spraw Jeńców Wojennych, można odnaleźć przywoływane wypowiedzi polskich jeńców, które jednoznacznie dowodziły wysokiego morale Polaków: „Jeszcze Polska będzie w takiej postaci, w jakiej była”, czy też wezwania typu „Niezłomnie trwać w przyszłych bojach o wielką Polskę, co by z nami nie zrobili, Polska była i będzie”. Meldunki od władz obozowych jednoznacznie dowodziły, że Polacy nawołują, by po powrocie do domu każdy oficer rozpoczął aktywną działalność nastawioną na odrodzenie Polski.
Sowieckim służbom specjalnym wyznaczonym do prac operacyjnych w poszczególnych obozach nie powiodła się próba zniszczenia morale polskich oficerów, załamania ich psychicznie podczas licznych przesłuchań, aby bez oporów przyjęli doktrynę komunizmu jako swoją religię, wyrzekając się polskości i zaprzeczając dotychczas wyznawanym wartościom.
Polacy reprezentowali zbiór wartości i zachowań zupełnie obcych ludziom radzieckim. Ich moralna postawa była niezrozumiała dla enkawudzistów, którzy ich badali. Dzielność i odwaga polskich oficerów nasuwały przypuszczenie, że mogą to być ludzie niebezpieczni, toteż łatwa była kalkulacja: im więcej przedstawicieli tego typu zostanie zlikwidowanych, tym łatwiejsze będzie rozszerzenie komunizmu na ziemie polskie.
W trakcie śledztw udało się NKWD zwerbować do współpracy kilkadziesiąt osób, tzw. „siekretnych oswiedomitieli”, które miały za zadanie informować władze obozowe o przejawach religijności w obozie, o ludziach prowadzących patriotyczną działalność, czy też tworzących namiastkę życia kulturalnego.
Rola doniesień agenturalnych w podejmowaniu decyzji o losach więźniów z trzech obozów była bardzo duża. To właśnie w znacznej mierze na podstawie ich donosów Stalin doszedł do wniosku, że uwięzionych polskich oficerów, policjantów, żołnierzy KOP i innych przetrzymywanych w obozach, nie da się reedukować. Są oni bowiem niezłomni moralnie i zamierzają walczyć o niepodległość Polski.
Władze radzieckie nie zamierzały zwolnić polskich oficerów, gdyż obawiały się wrogiej dla ZSRR działalności z ich strony, zwłaszcza, że wśród Polaków więzionych w trzech obozach z każdym dniem narastał krytyczny stosunek do sowieckiego reżimu. Szukając możliwości „rozładowania” obozów w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie, 20 lutego 1940 roku szef ZDSJW Soprunienko zwrócił się do Berii z propozycją, aby zwolnić do domów około 300 jeńców – ciężko chorych i inwalidów, osoby powyżej 60 roku życia. Jednocześnie zwracał się z prośbą o zezwolenie na zamknięcie akt „oficerów KOP, pracowników sądów i prokuratury, obszarników, aktywistów partii POW i Strzelca, oficerów II Oddziału byłego polskiego Sztabu Generalnego, oficerów informacji (około 400 osób), w celu dostarczenia ich spraw Kolegium Specjalnemu do rozpatrzenia”.
22 lutego 1940 roku Mierkułow podpisał polecenie, w którym informował, że zarządzeniem komisarza spraw wewnętrznych Berii wszyscy przetrzymywani w obozach NKWD w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie byli funkcjonariusze służby więziennej, agenci służb wywiadowczych, prowokatorzy policyjni, osadnicy wojskowi, pracownicy sadów i prokuratury, obszarnicy, kupcy i ziemianie powinni zostać przeniesieni do więzień z równoczesnym przekazaniem ich w gestię organów NKWD. Mierkułow polecał przesłać do agend dochodzeniowych obwodowych Zarządów NKWD wszelkie materiały ich dotyczące w celu przeprowadzenia śledztwa.
26 lutego Zarząd JW zawiadamiał komendantów trzech obozów o konieczności wniesienia uzupełnień do kwestionariuszy jeńców, podkreślając, że sprawa jest pilna. Na początku marca w Zarządzie do Spraw Jeńców Wojennych zredagowano na podstawie dziennych raportów o stanach obozów z końca lutego informację o przebywających w nich oficerach i funkcjonariuszach.
Dane te wykorzystano przy tworzeniu obszernego pisma autorstwa Ł. Berii do Stalina, datowanego 5 marca 1940 roku. W swojej notatce przeznaczonej dla Stalina Beria chcąc uzasadnić obraną metodę rozprawienia się z polską elitą państwową i intelektualną dołączył obszerną charakterystykę kontyngentu jenieckiego. W jego opinii polscy oficerowie są „zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy radzieckiej”, „pełnymi nienawiści do ustroju radzieckiego”. Wskazywał, że przetrzymywani w obozach „próbują kontynuować działalność kontrrewolucyjną, prowadzą agitację antyradziecką. Każdy z nich oczekuje oswobodzenia, by uzyskać możliwość aktywnego włączenia się w walkę przeciwko władzy radzieckiej”.
Los polskich oficerów i policjantów został tu połączony z losem 11 000 aresztowanych i osadzonych w więzieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi. Beria podkreślił, że „organy NKWD w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi wykryły szereg kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych. We wszystkich tych organizacjach kontrrewolucyjnych aktywną rolę kierowniczą odgrywali byli oficerowie byłej armii polskiej, byli policjanci i żandarmi”.
Wnioskował, by skierowane do NKWD ZSRR sprawy 14 700 osób z trzech obozów jenieckich, a także sprawy 11 000 aresztowanych „rozpatrzyć w trybie specjalnym z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelania”.
Beria proponował, aby rozpatrzyć sprawy bez obecności aresztowanych i bez przedstawiania im aktu oskarżenia, decyzji o zakończeniu dochodzenia i wniosków oskarżycielskich. W stosunku do osób osadzonych w obozach jenieckich należało podjąć decyzję na podstawie informacji przedstawionych przez Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych NKWD, wobec aresztowanych na podstawie wyciągu z akt, jakie przedstawi NKWD Ukraińskiej i Białoruskiej SRR.
Rozpatrzenie spraw i podjęcie decyzji miano powierzyć trójce w składzie: Wsiewołod Mierkułow, Bachczo Kobułow, i Leonid Basztakow. Jako pierwszy na tym piśmie swoje „za” napisał Stalin, a za nim podpisał się Woroszyłow, Mołotow i Mikojan. Na marginesie dopisano: „Kalinin – za, Kaganowicz – za”.
Propozycje Berii zostały uprawomocnione decyzją Biura Politycznego KC WKP (b) tego samego dnia, to jest 5 marca 1940 roku. Należy zwrócić uwagę na fakt, że zrezygnowano z kierowania spraw jeńców polskich do rozpatrzenia przez Kolegium Specjalne. Organ ten uprawniono do orzekania w sprawach określonych jako zbrodnie przeciwko rewolucji i wymierzania za nie najwyższego wymiaru kary. Rozpatrzenie spraw polskich jeńców powierzono innemu, pozasądowemu organowi, opartemu na wewnętrznych strukturach NKWD, tzw. trojce, który umożliwiał nadanie represjom charakteru masowego.
W ramach przygotowań do operacji wymordowania polskich oficerów odbyło się wiele narad w Moskwie. O jednej z pierwszych narad napisał G. Korytow w meldunku do naczelnika Wydziału Specjalnego Zarządu NKWD obwodu kalinińskiego W. Pawłowa. Korytow raportował, że został wezwany przez szefa ZdSJW P. Soprunienkę do 1 Wydziału Specjalnego w Moskwie, obecni także byli szef Wojsk Konwojowych NKWD, przedstawiciel Gułag i wielu innych. Według słów Korytowa rozstrzygano na owej naradzie sprawy przygotowań do wysyłki jeńców z obozów, zastanawiano się, gdzie ogłaszać wyroki oraz sprawy związane z konwojowaniem skazanych.
Jednocześnie postanowiono, że przygotowania do wysyłki należy „przeprowadzać w podobny sposób jak wcześniej przeprowadzono odsyłanie do Niemiec i na nasze tereny, to znaczy przestrzegając kryterium terytorialnego, przez co skazani będą sądzić, że przygotowuje się ich do odesłania do domów”.
Cała akcja „rozładowania” obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie była ukierunkowana na zmylenie Polaków, osłabienie ich czujności, wzbudzenie w nich nadziei rychłego uwolnienia, które mogłyby zakłócić ludobójczą operację władz radzieckich. Trzeba przyznać, że była to wyjątkowo okrutna i wyrafinowana metoda wobec niewinnych i bezbronnych ludzi.
Została opracowana z mistrzowską wręcz precyzją, dbałością o każdy szczegół. Według zeznań Soprunienki, które złożył przed sędziami Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, w pierwszej naradzie brało udział 8 do 12 funkcjonariuszy aparatu centralnego NKWD ZSRR, a przewodził jej Bachczo Kobułow, jeden z członków tzw. „centralnej trójki”.
Druga narada odbyła się 15 marca w gabinecie Kobułowa. Soprunienko wezwał komendantów trzech obozów wraz z naczelnikami oddziałów specjalnych. Ponadto udział w naradzie wzięli szefowie Zarządów NKWD obwodu smoleńskiego, charkowskiego i kalinińskiego oraz ich zastępcy, a także komendanci wojskowi zarządów obwodowych NKWD, którym zlecono wymordowanie jeńców. W sumie w owej naradzie wzięło udział około 20 osób. Uczestniczył w niej również Dmitrij Tokariew, z którego zeznań można dowiedzieć się, o czym dyskutowano. Tokariew zeznał, że sprawę operacji „rozładowania” obozów referował Piotr Soprunienko. Jego wypowiedź uzupełnił Kobułow, dodając:
„Zebraliśmy was po to, żeby wam powiedzieć, że zapadła decyzja wyższej instancji rozstrzelać niektórych jeńców wojennych wziętych do niewoli w Polsce”.
„Wyższą instancją” było Biuro Polityczne. Wszyscy jeńcy mieli zostać rozstrzelani, z wyjątkiem około 400 osób, czyli 3 % całego kontyngentu jenieckiego. Tokariew przyznał po 50 latach od tego wydarzenia, że „skala operacji go przestraszyła”.
W przededniu rozpoczęcia operacji awansowano wielu funkcjonariuszy NKWD, którzy mieli odegrać kluczową rolę w mordowaniu Polaków.
Zgodnie z decyzją z 5 marca wszystkie sprawy miały być rozpatrywane bez sporządzania aktu oskarżenia, a jedynie na podstawie informacji o jeńcach przedstawionych przez ZdSJW.
Sporządzaniu „wniosków” nadano ściśle tajny charakter zabraniając kategorycznie drukowania owych formularzy w zwykłych drukarniach, aby nie pozostał żaden ślad dokonywanej zbrodni. Jak pokazują dokumenty przygotowywano się równocześnie do deportacji rodzin polskich oficerów, aby zakończyć raz na zawsze problem polskich warstw przywódczych.
Pod koniec marca został wydany rozkaz o rozpoczęciu operacji.
Pierwsze listy śmierci z nazwiskami jeńców, którzy mieli być przekazani „do dyspozycji” obwodowych Zarządów NKWD, zostały przekazane obozom w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie w dniach od 3 do 5 kwietnia 1940 roku . Z Moskwy jednorazowo nadsyłano do obozów od trzech do siedmiu list śmierci.
Według ostatecznego podsumowania akcji tzw. „rozładowania” obozów jenieckich i więzień, datowanego na 21 maja 1940 roku wynika, że zamordowano 14 587 osób z trzech obozów.
26 października 1940 roku Beria w specjalnym rozkazie wyróżnił szczególnie zasłużonych w akcji „rozładowania” obozów jenieckich nagrodami pieniężnymi, w wysokości miesięcznych poborów wyższych funkcjonariuszy NKWD, zaś kilkuset rublami pozostałych.
Decyzja władz radzieckich o wymordowaniu polskich oficerów i funkcjonariuszy oraz wielu wybitnych specjalistów z różnych dziedzin, była częścią planu zniszczenia państwa polskiego, poprzez unicestwienie jego warstwy przywódczej, zlikwidowanie potencjalnych talentów.
Decyzje te były podejmowane na najwyższym szczeblu państwowo – partyjnym, szczegółowo zaplanowane. Dla każdego państwa strata takiej wielotysięcznej, doskonale wykształconej masy ludzi, która w zasadzie decyduje o jakości i tempie rozwoju państwa, stanowi poważny cios w dorobek cywilizacyjny każdego narodu.