ZAPOMNIANY POLSKI HOLOCAUST CZ. I
MORDY POLAKÓW
Nikt już nie pamięta o polskim Holocauście na Syberii i w Kazachstanie z udziałem Żydów w NKWD.
Polacy, kresowianie, wywiezieni przez okupantów sowieckich na Sybir stracili nie tylko swoich bliźnich, ale także domy, ziemie, rodzinne pamiątki, cały dobytek i groby, które pokrywa niepamięć, żeby wszelki ślad po umęczonych i pomordowanych zaginął.
Minęła 74. rocznica pierwszej masowej deportacji Polaków z polskich Kresów zajętych przez Sowietów 17 września 1939 r. na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow o „sowiecko – hitlerowskiej przyjaźni”. Należy stale przypominać najważniejsze zagadnienia tej ludobójczej operacji na Narodzie Polskim, która perfidią, rozmiarami i perfekcyjnym przygotowaniem przekroczyła znacznie rozmiary Holokaustu Żydów polskich. Niemcy w Holocauście (lata1939 – 1945) wymordowali ponad 3 miliony polskich Żydów, Sowieci zaś mordowali Polaków już od wczesnych lat 30. ub. w.
W czasie I i II okupacji sowieckiej w Polsce (lata 1939 – 1944) i w tzw. Polsce Ludowej, NKWD oraz Służba Bezpieczeństwa mordowały Polaków. Zważywszy na „nadreprezentację” Żydów w organach NKWD i SB, oraz na zatrudnianie w większości Żydów w aparacie bezpieczeństwa, również ich żydowskich mocodawców reżimu komunistycznego można mówić o żydowskich mordach na obywatelach polskich.
ZAPOMNIANY POLSKI HOLOCAUST
Polacy znają Holocaust Żydów polskich, Żydzi natomiast „nie znają” Holocaustu Polaków.
Współcześni Polacy edukowani od 1989 r. przez żydowską „Gazetę Wyborczą” nie znają „sowieckich akcji Syberia”. Nie znają również antypolskiej dywersji w Grodnie.
W latach 1937 – 1938 Moskwa szczegółowo zaplanowała i zarządziła
ludobójstwo, w którym szczególnie ucierpieli Polacy na sowieckiej
Białorusi i Ukrainie.
Działania takie miały za podstawę rozkaz operacyjny nr 00485 podpisany 11 sierpnia 1937 r. przez komendanta NKWD Jeżowa. Na mocy tego rozkazu od sierpnia 1937 do września 1938 r. wydano zaocznie ponad 700 tys. wyroków śmierci.
Nikołaj Iwanowicz Jeżow, ros. Николай Иванович Ежов (ur. 1 maja 1895 r. w Petersburgu, zm. prawdopodobnie 4 lutego 1940 r.) – szef NKWD w latach 1936–1938. Ludowy komisarz bezpieczeństwa państwowego. Jego nazwisko stało się synonimem stalinowskiego terroru („jeżowszczyzna”). Ze względu na okrucieństwo i niski wzrost (153 centymetry) otrzymał przydomek „krwawy karzeł”.
W okresie „wielkiej czystki”, z polecenia Józefa Stalina, w tajnym procesie, Jeżowa skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie, a wyrok wykonano 4 lutego 1940 r.
Białoruski autor Jewgienij Gorelik w połowie lat 90. pisał:
„…Dzisiaj dla nikogo nie jest już sekretem fakt, że aresztowano, z reguły grupami, bardzo często całymi rodzinami, wyłącznie z powodu polskiego brzmienia imion lub nazwisk. Wystarczyło we wniosku o aresztowanie napisać słowo „Polak” aby wniosek natychmiast był zatwierdzony przez naczelników,
nawet jeżeli nie było w nim absolutnie żadnych argumentów, uzasadniających „winę” potencjalnego „wroga ludu…”.
Deportacje i zagłada całych narodów (współcześnie zwane „czystkami etnicznymi”) były stosowane w Rosji od dawna, m.in. deportacja ludności Nowogrodu w 1570 r. przez Iwana IV. Władcy czerwonej Rosji przejęli te metody i udoskonalili je.
Pierwsze deportacje za czasów Czeki kierowanej przez Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego nie były zorganizowane. Skazanym rejonowy Komitet WCzKa (akronim nazwy radzieckiego organu czuwającego nad bezpieczeństwem państwa, odpowiedzialnego za represje w Rosji Sowieckiej w latach 1917–1922) wręczał postanowienie o zakazie pobytu w danym mieście; często sami decydowali o tym i przemieszczali się do nowego miejsca pobytu.
W latach 1927-34 OGPU (OGPU – Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny– policja polityczna, zajmująca się również wywiadem i kontrwywiadem, działająca w ZSRR w latach 1922–1934) wprowadziła automatyczny wymóg deportacyjny po wyroku zsyłki do łagru czy więzienia, tzw. dobawkę (po zakończeniu kary skazany musiał spędzić z reguły 3 lub 5 lat poza rejonem dawnego zamieszkania).
Dopiero po 1934 r. NKWD, we współpracy z tajnymi służbami niemieckimi, po raz pierwszy na wielką skalę zorganizowało jednorazowy eksperyment przesiedlenia blisko 400 tys. Polaków z terenów przygranicznych w głąb Syberii. Akcje te były jednak słabo zorganizowane, rozciągnięte w czasie, pewnym grupom skazanych udało się uniknąć deportacji. Sowieckie służby specjalne wyciągnęły wnioski ze swych niepowodzeń i już w latach 1936-37 zabrały się za przygotowanie następnych masowych deportacji. Stalin cierpliwie czekał na okazję… Stał się nią pakt Ribbentrop – Mołotow i wybuch II wojny światowej, która zjednoczyła interesy brunatnego i czerwonego socjalizmu.
KATYŃ W WYDANIU GESTAPO I NKWD
Za deportacje Polaków Sowieci wzięli się metodycznie, bez pośpiechu. Pierwsze konferencje Gestapo – NKWD odbyte we Lwowie i w Krakowie nie dotykały w zasadzie tych problemów, dopiero trzecia konferencja w Zakopanem (luty 1940 r.) sprecyzowała wieloletnie kalkulacje Niemców i Sowietów w planowym wyniszczeniu Polaków. W czasie konferencji zakopiańskiej zapadła decyzja Gestapo i NKWD mordu oficerów polskich w Katyniu.
Sformułowano wówczas zarówno zasady niemieckiej „Sonderaktion”, mającej na celu wyniszczenie polskiej inteligencji na terenie Generalnej Guberni, jak i sowieckie metody eliminacji polskich elit na Kresach.
Bilans tych poczynań był dla Polaków szczególnie bolesny. W okresie „sowiecko-niemieckiej przyjaźni”, na Polaków wydano ponad 100 tys. wyroków śmierci trybem zwykłym oraz 24,3 tys. trybem spec – katyńskim. 6.543 doły śmierci zapełniły się ofiarami polskimi.
SOWIECKIE DEPORTACJE POLAKÓW
Zrealizowano cztery wielkie ciągi deportacji, w których wywieziono, wedle różnych szacunków, od 1,5 do 2 mln obywateli polskich, z których przeżyło do 1945 r. zaledwie 500 tys.
Na przykład na Białorusi dla celów deportacyjnych powołano 37 operacyjnych jednostek terenowych z ogólną ilością 4.005 „trójek deportacyjnych”, zatrudniono 16.279 funkcjonariuszy, wśród których 11.674 osoby sprowadzono ze wschodnich obwodów republiki. Kadra 120 tys. „centralnych politruków” dbała o należyte przeszkolenie dowódcy takiej „trójki”, a także o sprawdzenie „powołanych do akcji” członków partii, milicji, wojska i lokalnych aktywistów Komsomołu, organizacji ukraińskich i żydowskich.
Do jednego wagonu zaplanowano załadowanie 10 rodzin, co oznaczało umieszczenie tam około 50 osób. Eszelon z deportowanymi, zgodnie z instrukcją, miał się składać z 55 wagonów, ale przewidziano „zwiększenie stanu do 75 wagonów z zapasów własnych”.
Każdemu takiemu eszelonowi, złożonemu z krytych bydlęcych wagonów towarowych, miał towarzyszyć jeden wagon osobowy dla eskorty oraz jeden wagon sanitarny. Do eszelonu przydzielony był felczer i 2 pielęgniarki. Teoretycznie deportowanym miano raz dziennie wydawać gorący posiłek i 800 gramów chleba, ale ten punkt instrukcji bodajże nigdzie nie był realizowany. „Dostawy” ograniczały się tylko do kilku kubłów gorącej wody i paru bochenków chleba na wagon, a co kilka dni jakiejś mało jadalnej zupy.
Wielka jest skala niegodziwości i ludobójstwa popełnionego na Polakach. Ofiara ich życia nie może być nigdy zapomniana. Dali przecież kształt naszej wolności. Ludobójstwo komunistyczne na milionach Polakach jest zbrodnią dotąd nie ukaraną i nie potępioną. Obrona naszej cywilizacji wymaga nie tylko programów walki z biedą, ale też pamięci, zdemaskowania i wreszcie ukarania zbrodni wszystkich socjalizmów.