Zapomniana reforma Tuska mogła dać 40 mld. zł oszczędności rocznie, więcej niż zabranie emerytur nam Polakom. Naczelny baran prowadzi stado owiec (Polaków) nad demograficzną i finansową przepaść.
Jakby tego było mało, zapomniał o swej reformie, która mogła dać Polsce ok. 40 mld. zł rocznie – woli zabrać emerytury nam Polakom.
Wbrew powszechnym opiniom, reformy Tuska pogłębią tragedię demograficzną Polski oraz spowodują drastyczny wzrost długu. Sytuacja odwrotna, niż zapowiedzi Tuska o korzyściach związanych z reformą. Nie będzie żadnych miliardów oszczędności w dłuższej perspektywie, a wręcz na odwrót.
Młodzieży, zapomnij o pracy po reformach Tuska. Obecnie w Polsce nie ma pracy, a sytuacja ulega i będzie ulegać pogorszeniu (systematyczny wzrost bezrobocia). Zmuszenie obecnie pracujących, by pracowali jeszcze dłużej, sprawi, że problem pracy dla ludzi młodych będzie jeszcze bardziej tragiczny, niż obecnie. Brak pracy zmusi młodzież do emigracji, do wyjazdu za granicę. W tej sytuacji jakiś inny "Tusk" (Premier w przyszłości) znowu podniesie wiek emerytalny, np. do 100 lat, bo nie będzie młodych pracujących, ani ich dzieci. Skoro będzie mało pracujących, nie będzie spłacających długi Polski, a więc te długi, z tego tylko powodu, odnotują dodatkowy, drastyczny wzrost. Polityka obecnej koalicji przypomina mi stado owiec, gdzie naczelny baran prowadzi całe stado prosto do przepaści. A propos, te stado owiec (Polacy), już jest nad przepaścią i wystarczy mały krok, reforma Tuska i …
Kolejne kłamstwo Tuska, a w zasadzie niedopowiedzenie, że przyszłe emerytury po podniesieniu wieku emerytalnego będą wyższe. Zapowiedzi Tuska zmieniają sens, gdy doda się przemilczane słowo: "wirtualne". W Polsce, jak i w większości krajów europejskich obowiązuje tzw. "repartytacyjny" system emerytalny, gdzie obecne pokolenie pracujących płaci składki na obecnych emerytów, a miast pieniędzy, w systemie ZUS powstaje wirtualny zapis o wysokości "uzbieranych" składek, które już są wypłacone obecnym emerytom. By te wirtualne zapisy "zamienić" na realny pieniądz, musi być przyszłe pokolenie pracujących. Aby tak się stało, statystyczna Polka musiałaby mieć min. 2,1 dziecka, a ma niecałe 1,2 i który to wskaźnik systematycznie maleje.
Propozycje Pawlaka modyfikujące propozycje Tuska można nazwać bredzeniem po pijaku (to i tak łagodne określenie). Pomysł wcześniejszego przejścia na emeryturę dla kobiet mających troje i więcej dzieci wygląda w mediach ładnie, ale dla potencjalnych rodziców, przy zdrowych zmysłach, jest to bzdura, bredzenie. Małżeństwo decydujące się na dzieci, najpierw policzy, czy ich zarobki wystarczą na kupno mieszkania, wyżywienie i wykształcenie tych dzieci. W Polsce mamy plagę tzw. umów śmieciowych, pokolenie "1500 brutto", bezrobocie ludzi młodych, a więc ten warunek "załatwia" temat kupienia mieszkania, wyżywienia i wykształcenia dzieci. Druga sprawa, czy matka po urodzeniu dziecka może wrócić do pracy? Niestety, bardzo często "NIE". Trzecia sprawa, czyli dostępność żłobków i przedszkoli oraz ich cena w rozsądnej relacji do zarobków? Za mało żłobków i przedszkoli, a ich ceny absolutnie abstrahujące od zarobków.
Kolejna sprawa, bardzo ważna dla potencjalnych rodziców: "a co, jak stracę pracę, zachoruję?". To w cywilizowanych krajach nazywa się bezpieczeństwem socjalnym. Koalicja PO-PSL ma duże doświadczenie w kolejnych "reformach prorodzinnych", jak chociażby te z początku 2009r. Skutkiem tych "reform" był ubiegłoroczny incydent ze Słupska, gdzie zdesperowana matka 6-cio miesięcznego dziecka rozwiesiła na (nomen omen) słupach plakaty z ogłoszeniem: "Oddam dziecko w dobre ręce". Co pchnęło młodą matkę do tak dramatycznego kroku? Bez pieniędzy, bez pracy i bez perspektyw na nią (aby pracować, należy mieć pieniądze na żłobek…) dostała od państwa polskiego aż całe 68 (słownie: sześćdziesiąt osiem) zł miesięcznej zapomogi. Tak wygląda polityka prorodzinna zapoczątkowana przez PO-PSL w 2009r.
Czy istnieje raj matki Polki? Tak, ale nie w Polsce, w Anglii. Statystyczna Polka mieszkająca w Anglii ma ponad 3,5 dziecka. Sprawia to efektywna pomoc finansowa państwa oraz bezpieczeństwo socjalne. Nie ma takiej możliwości, by doszło do takiego dramatu, jak wyżej opisany w Słupsku.
Czy dawanie pieniędzy matkom, jak chociażby propozycja PJN (450 zł na każde dziecko) z ostatnich wyborów jest racjonalna ekonomicznie? Wbrew wszelkim krzykaczom powiem, że tak. Katastrofa demograficzna w Polsce sprawi, że dług wzrośnie i to dużo więcej, niż przy aktywnej polityce prorodzinnej. Mało tego, inna jest wymowa długu, gdy jest pokolenie, które będzie na jego spłatę pracować, a inna, gdy powstanie demograficzna dziura.
Zapomniana reforma Tuska, która już przynosiłaby ok. 40 mld. zł oszczędności rocznie, a więc więcej, niż planowana reforma emerytalna. Tusk obiecał zmniejszyć liczbę urzędników i klapa, a ich liczebność szybko rośnie. W 2009r. urzędnicy kosztowali Polskę 76,8 mld. zł (same płace ponad 20 mld. zł). W tej chwili jest to w pobliżu 100 mld. zł na rok. Liczba biurokratów od 1990r. uległa potrojeniu. Wyrzucenie 50% z nich da już min. 40 mld. zł oszczędności w jeden rok. Na podwyższeniu i zrównaniu wieku emerytalnego do 2040r. ma być, ponoć (nie wierzę w te liczby), ok. 200 mld. zł oszczędności, którą to wielkość po zmniejszeniu biurokracji o 50% Polska osiągnie już w 2017r.!!! Panie Tusku, zrealizuj obiecaną reformę biurokracji i zredukuj tę biurokrację o 50%. Ręce precz od Polaków!
Tekst z neta, który puszczam w oryginale, bez poprawek.
PO pierwsze gdzie są pieniądze z OFE- każdy miał odkładać na swoją emeryturę więc co ma do rzeczy niż demograficzny ? PO drugie gdzie są pieniądze odkładane na rezerwę demograficzną ? Szwedzi dyskutują o emeryturach w wieku 75 lat ale od 61 roku dostają już część pieniędzy z emerytury. Co zdanie do kłamstwo albo niedomówienie. Jednak Hitler by do was pasował – wprowadźcie eutanazję i aborcję a na pewno będzie wam żyło się lepiej -bo nie nam.
Piotr Solis
Bóg, Honor, Ojczyzna. Interesuja mnie tematy gospodarcze, spoleczne oraz religijne.