Pomysł – to jedno. Odłożony kapitał – to drugie. Dobry organizator, kapitalista – to trzecie. Ale żadna firma nie ruszy, jeśli nie będzie miała wykonawców: robotników, techników inżynierów – chętnych, by te pomysły realizować.
Ergo: szanse powstawania nowych firm – a one decydują o innowacyjności kraju – są największę wtedy, gdy na rynku jest dużo wolnych rąk do pracy.
Z tego zaś wynika – co zresztą wynika i z innych przesłanek – że każdy kapitalista, który wyrzuca pracownika na bruk – działa dla dobra gospodarki.
Najlepiej, oczywiście, by wyrzucał najlepszych, najzdolniejszych – ale tacy głupi to organizatorzy przemysłu nie są. W każdym jednak razie gdy słyszę, że jakiś związek zawodowy skarży się, że zły przemysłowiec chce wyrzucić najlepszych pracowników – to moją pierwszą myślą jest: „Związek bredzi, facet zapewne wywala działacza ożenionego z córką szefa ZZ…”. A drugą myślą: „Jeśli nawet tak jest – to bardzo dobrze! Na rynku pojawi się – do wzięcia – dobry pracownik; a głupi kapitalista szybko zbankrutuje”
Dlaczego ZZ chce dobra głupiego, złego kapitalisty (bo jak dobry pracownik zostanie, to szanse kapitalisty wyraźnie rosną!) – tego nie jestem w stanie pojąć!