Wyjątkowy dzień – rocznica katastrofy smoleńskiej i jak co miesiąc, poza innymi uroczystościami, Msza św. w Archikatedrze Warszawskiej.
Było tu inaczej niż wcześniej, chorągwie zdobiły świątynię, było wyjątkowo dużo kapłanów, tak że nie mieścili się przy ołtarzu, było też wyjątkowo dużo ministrantów i lektorów, wyjątkowo dużo przedstawicieli rodzin ofiar, wyjątkowo dużo sztandarów i za otwartymi drzwiami do świątyni widać było łopoczące na silnym wietrze flagi ozdobione kirem. Była też pierwszy raz procesja z darami, w której Tomasz Sakiewicz ofiarował kielich i patenę. Nie zmieniło się to, że był Jarosław Kaczyński, chociaż dziś towarzyszyła mu bratanica Marta i jej mężem. Ale jak co miesiąc czytały Katarzyna Łaniewska i Halina Łabonarska i jak co miesiąc równym rytmem biły serca zgromadzonych w kościele i przed nim serca Polaków, którzy nie dadzą zgasić pamięci.
Wszystkich powitał proboszcz ks. Bogdan Bartołd i on wygłosił płomienną homilię. Pytał Boga jak mógł pozwolić, żeby odeszło tyle wspaniałych osób? Jakie dobro może wyniknąć z tej strasznej katastrofy? Mówił, że ta śmierć pozwoli przezwyciężyć złe emocje, niestety nie udało się. Nadal trwa poniżanie i etykietowanie. Przypomniał, że Lech Kaczyński nie miał łatwego życia na urzędzie. I że to on uważał, że Polska musi być państwem bezpiecznym w wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym. „Owocem katastrofy smoleńskiej było to, że świat się dowiedział o masakrze w Katyniu.” – mówił ks. Bartołd.
Następnie zacytował słowa zmarłego prezydenta, które miał wygłosić po przylocie do Katynia.
„Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.”( Jakże boleśnie brzmią one teraz wobec raportu Anodiny, czy podmienienia naszej tablicy pod osłoną nocy.)
Oklaskami zostały skwitowane pytania jakie zadał kapłan – „Komu zależy na pogłębianiu podziałów w Polsce? Czy to wielkie przeżycie nie zostanie spłaszczone politycznymi interesami?
Dalej proboszcz katedry przypomniał, że to właśnie tu w Archikatedrze oddawano hołd parze prezydenckie i innym ofiarom.
Łzy w oczach wielu obecnych pojawiły się po słowach – „Pani Mario zakwitły już Twoje tulipany takie piękne, żółte i smutnie, bo Ty już ich nie zobaczysz.”
W homilii nie zabrakło też słów dwóch wielkich Polaków Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego o dochowaniu wiary temu co Polskę stanowi, o zaufaniu Bogu i najtrudniejsze o nie dopuszczaniu do swego serca uczucia niechęci.
„Mówimy do nich – Jakie to trudne. A oni odpowiadają –Lliczymy na was.” – Tymi słowami ks. Bartołd zakończył swoją homilię.
Wzruszająca jak zwykle była modlitwa wiernych, gdzie dzieci prosiły o to by umiały być dobrymi Polakami, odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstwa, a rządzącym przypominały, że każda władza pochodzi o Boga, a syn jednej z ofiar ze ściśniętym gardłem czytał swoją intencję. Znowu w oczach pojawiły się łzy w oczach i gruchnęły oklaski.
Na zakończenie wspaniałej liturgii proboszcz podziękował wszystkim obecnym za ducha modlitwy, refleksję i zadumę, a telewizji Trwam za transmisję tej uroczystości na cały świat. Zakończył te podziękowania słowami „Róbmy tak, żeby oni tam wiedzieli wychylając się z przestrzeni niebieskich, że mogą na nas liczyć.”
Gromkie odśpiewanie „ Boże coś Polskę” zakończyło uroczystości w Archikatedrze. Potem ruszył Marsz Pamięci.