Polska fabryką masowych wierzytelności. Nigdy nie wiesz kiedy i Ciebie to spotka.
Najczęściej słyszymy że dłużnik to złodziej, oszust, bo pożyczył i nie chce oddawać. Dłużników najlepiej powiązać w pęczki i wysłać w kosmos, bo w naszym kraju nie ma dla nich miejsca. Nadal wiele obywateli żyje w nieświadomości, że w każdej chwili mogą stać się dłużnikami i w prostej linii nagle okazać się klientem komornika czy firmy windykacyjnej. Przeświadczenie że nie mam żadnych zobowiązań, a jak już mam to przecież spłacam terminowo, nadal pokutuje w naszym społeczeństwie jako prawda objawiona i niepodważalna. Niestety, praktyka pokazuje że jest zupełnie inaczej a krzyczą najgłośniej Ci, którzy za mega uczciwych się mieli i do niedawna sami potępiali dłużników.
Przekonania społeczne o pochodzeniu długów.
Dłużnikiem możemy się stać z dnia na dzień, choć zazwyczaj taki proces trwa jakiś czas. Społeczne przekonanie o ludziach zadłużonych jest takie, że są to klienci banków i innych instytucji finansowych, rodziny patologiczne nie płacące czynszu, alkoholicy nie regulujący swoich rachunków, złodzieje wyłudzający kredyty czy sprzęt kupowany na raty w sklepie, klienci usługodawców, itp. Jednym słowem, patologia i „podczłowieczeństwo”. Tacy ludzie sami są sobie winni, bo nie przestrzegają zasad współżycia społecznego w myśl zasady: swoje długi trzeba spłacać. Sami sobie zgotowali taki los i niech teraz cierpią.
Opinia społeczna o dłużnikach nie ma pokrycia w rzeczywistości, dlatego podtrzymanie takiej negatywnej opinii jest w interesie instytucji i firm, które z dłużników żyją, czyli czyhają na ludzkie nieszczęścia. Odkłamanie takiego wizerunku jest niezwykle trudne lub nawet niemożliwe, gdyż piętno dłużnika powoduje, iż boi się on przyznać do problemów finansowych, nie szuka pomocy, nie szuka informacji, gdyż jest przekonany o swojej winie i nieuchronności konsekwencji. Tacy ludzie najczęściej powoli „umierają” w samotności: umiera ich wiara w siebie, w sprawiedliwość, w drugiego człowieka, we własne możliwości a przede wszystkim umiera nadzieja co często doprowadza do samobójstw.
Praktyczne wykorzystanie złej opinii o dłużniku.
Banki wykorzystują taka opinię przy każdej próbie zamachu na ich przywilej: wystawiania bankowych tytułów egzekucyjnych (bte). Jest to przywilej rodem z epoki słusznie minionej, którego uzasadnione istnienie było podyktowane państwowym charakterem banków w Polsce, które to banki realizowały funkcję emisyjną i były elementem państwowej gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Obecnie banki w Polsce działają na zasadach wolnorynkowych i nie realizują zadań państwowych a jedynie swoje własne cele (w 2008 r. funkcjonowało w Polsce 645 banków, w tym 70 prywatnych w formie spółek akcyjnych oraz 579 banków spółdzielczych – Monitoring banków 2005-2008, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2009, s. 83).Banki wystawiają bankowe tytułu egzekucyjne we własnych sprawach i we własnym interesie, w konsekwencji banki były zwolnione z obowiązku udowodnienia na zasadach ogólnych istnienia zadłużenia oraz okoliczności powstania i wysokości kwoty wynikającej w wystawionego bte. Sąd nadając klauzulę wykonalności na bte na posiedzeniu niejawnym, nie bada zasadności, istnienia czy okoliczności roszczenia. Obrona dłużnika przed bte jest iluzoryczna, gdyż to banki posiadają dokumenty z których wynika lub nie, roszczenie i nie muszą się nimi okazywać, a dłużnik miał przeprowadzić dowód przeciwieństwa, czyli występuje w tym wypadku odwrócona zasada ciężaru dowodowego. Banki bronią tego przywileju, za każdym razem argumentując, że muszą się bronić przed wyłudzeniami oraz że muszą dbać o środki pieniężne zdeponowane w banku przez swoich klientów z których to środków udzielane są kredyty. Praktyka pokazuje, że banki niejednokrotnie wykorzystują w sposób całkowicie nieuzasadniony swój przywilej i wpisują do bte kwoty, nie mające pokrycia w rzeczywistości i tak dłużnik z długiem około 5000 zł, po wystawieniu bte ma już dług rzędu 12000zł lub nawet więcej.
Ta sama argumentacja występuje w przypadku uzasadnienia działania na rynku takich podmiotów jak firmy windykacyjne (FW). Podmioty takie wmawiają opinii społecznej, że kierują się szeroko pojętym interesem społecznym i sprawiedliwością, bo przecież długi spłacać trzeba a niesolidnemu dłużnikowi który nie spłacił swoich długów, nie może to ujść na sucho. Nic bardziej błędnego, gdyż FW przejmując wierzytelności od innych stają się stroną w sporze na własne życzenie. Nikt ich nie przymuszał do reprezentowania czy kupowania czegokolwiek. Reprezentowanie Wierzycieli lub wykup wierzytelności jest ich zwykłą ofertą handlową. FW charakteryzuje cwaniacki charakter prowadzonej przez nie działalności. FW reprezentują interes własny, własne „prawa” i sposoby działania, które określają ich pozycję moralną. Wysoce szkodliwy społecznie charakter prywatnych podmiotów gospodarczych trudniących się windykacją polega również na tym, iż podmioty te z pobudek łatwego zysku „wcinają” się pomiędzy spór obywateli nie będąc w żaden sposób stroną pokrzywdzoną !
Jak zatem powstaje dług ?
Dłużnikiem w naszym państwie może zostać każdy, nie musi być to tylko klient banku czy innej instytucji, nie musi być to klient usługodawców, nie musi posiadać zobowiązań a mimo to każdego obywatela w naszym kraju może spotkać niemiła niespodzianka w postaci naklejki z napisem „dłużnik”. Jak to się dzieje ? Bardzo prosto:
-dług może powstać podczas opóźnienia (choćby o jeden dzień) w regularnych spłatach kredytu;
-może być wynikiem spłacenia jakiegokolwiek zadłużenia a wierzyciel może przypomnieć sobie po latach, że nie naliczył jakiś odsetek czy innej opłaty;
– dłużnikiem można zostać poprzez preparowanie wierzytelności przez firmy windykacyjne;
– dług może zostać odziedziczony (nawet po krewnym, z którym nigdy w życiu nie mieliśmy kontaktu);
– dłużnikiem można zostać przy poręczeniu kredytu przyjacielowi czy członkowi rodziny;
– dłużnikiem można zostać w wyniku opóźnienia w realizacji płatności przez kontrahenta w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej;
– dług powstaje również po różnych decyzjach administracyjnych (kontrolach US czy ZUS), gdyż nasze prawo nie jest precyzyjne i pozwala na wręcz dowolną interpretację ustaw i rozporządzeń;
– dłużnikiem można zostać w wyniku niezgodnego z prawem postępowania nieuczciwych podmiotów, wykorzystania nieświadomości i braku wiedzy prawnej obywatela;
– dług może powstać w wyniku przestępstwa, zagubienia lub kradzieży dokumentów, itp.;
– aby zostać dłużnikiem, wystarczy zapomnieć uregulować mandat czy inne niewielkie zobowiązanie, które po latach urasta to rangi ogromnego zobowiązania;
– długi powstają czasem w wyniku zaciągnięcia zobowiązania na leczenie członka rodziny, gdyż wierząc że opłacenie leczenia czy nawet łapówki danej lekarzowi, będzie miało skutek poprawy zdrowia;
– dług powstaje również ze zwykłej biedy, gdyż wystarczy ze obywatelowi nie starcza na podstawowe potrzeby bytu rodziny, posłanie dziecka do szkoły czy dodatkowy rachunek do opłacenia, a musi się posiłkować zaciąganiem zobowiązań;
– dłużnikiem niewypłacalnym zostaje się mając długi, które terminowo obsługiwane, stają się ciężarem nie do udźwignięcia w przypadku jednorazowego „poślizgu”, wówczas zobowiązany zaciąga kolejne zobowiązanie aby posiłkować się w okresie braku możliwości płatniczych, licząc na szybką poprawę sytuacji lub powrotu do sytuacji sprzed kryzysu;
– dłużnikiem można zostać i najczęściej tak jest, po utracie pracy;
– nagminne staje się też egzekwowanie nienależnych opłat za korzystanie z karty kredytowej, którą banki wysyłały do swoich klientów a które nie zostały nigdy aktywowane, co uśpiło czujność klienta banku;
Nie jest to zamknięty katalog przyczyn powstania zadłużenia, jest to jedynie dotknięcie problemu. W Stowarzyszeniu Pokrzywdzonych przez System Bankowy i Prawny oraz w Ruchu Społecznym Poszkodowanych, przykładów na powstanie zadłużenia jest aż nadto.
Tendencje rozwiązań prawnych.
Ustawodawcy powołując się na błędną opinię o dłużnikach, wydają ustawy i nadają kolejne przywileje mające na celu szybsze i skuteczniejsze odzyskiwanie należności. Ochrona obywatela czy prawa dłużnika są pomijane lub służą jedynie pozornemu działaniu państwa dla dobra obywateli. Minister Kwiatkowski szczyci się na forum Unii Europejskiej rosnącymi jak grzyby po deszczu, kancelariami komorniczymi, planuje powstanie kolejnych instytucji prawnych, mających tylko jeden cel: usankcjonować żądania wierzycieli (e-sądy, e-sądy dla banków, itp.). Według statystyk ministra, prawie każdy Polak zostanie skazany w ciągu 2 lat.
Działaniami pozornymi jest np. ustawa o upadłości konsumenckiej. Ustawa w takim kształcie jaki zaserwował nam nasz parlament, nie ma odzwierciedlenia w żadnym kraju Unii. Bubel prawny tej ustawy polega na tym, iż w praktyce nikt nie ogłosił upadłości i na to się niestety nie zanosi, gdyż nasi dłużnicy są za biedni żeby upaść oraz nie mają żadnej gwarancji, że po przeprowadzeniu całej procedury upadłościowej, trwającej od 5 do 7 lat, sąd rzeczywiście ogłosi upadłość.
Obecny i szeroko wykorzystywany instrument prawny w postaci podwójnego awizo, którego skutkiem jest pewne doręczenie, jest instrumentem w rzeczywistości pozbawiającym dłużnika możliwości obrony. Praktyka ostatnich miesięcy, szeroko wykorzystywana przez firmy windykacyjne a polegająca na podawaniu w pozwach nieistniejących adresów do doręczeń dotyczących rzekomych dłużników, ma jeden cel: sąd wysyła zawiadomienie do rzekomego dłużnika na ten niewłaściwy adres a po podwójnym awizowaniu przesyłka sądowa wraca do sądu ze skutkiem doręczenia co w konsekwencji skutkuje nadaniem klauzuli wykonalności na żądanie firm windykacyjnych. Po otrzymaniu przez FW klauzuli wykonalności na swoim żądaniu, FW składa wniosek do komornika o wszczęcie egzekucji podając tym razem właściwy adres rzekomego dłużnika. Komornik wszczyna egzekucję a dłużnik nie ma nawet zielonego pojęcia co może z tą wątpliwą niespodzianką zrobić i jak się bronić.
Brak instytucji przedawnienia zobowiązania z urzędu, jest również sposobem na nieuzasadnione wykorzystywanie niewiedzy prawnej obywateli. Takie praktyki stoją w rażącej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego oraz całkowicie gwałcą prawo konsumenta do ochrony jaką powinno państwo zapewnić stronie słabszej. Według prawa można domagać się długu przedawnionego a zarzut przedawnienia można podnieść jedynie w sytuacji, kiedy wierzyciel wystąpi z roszczeniem do sądu. Niemniej jednak, mimo zakupu przez FW przedawnionych zobowiązań, FW dążą wszelkimi sposobami, nie zawsze zgodnymi z prawem, do uznania roszczenia przez rzekomego dłużnika aby przerwać bieg przedawnienia.
Konsekwencje zostania dłużnikiem.
O konsekwencjach dla dłużników mówi się dość często, przy uzasadnianiu istnienia wszelkich rejestrów dłużników. W rzeczywistości wpis do rejestru, lub nawet wszystkich „czarnych ksiąg” stworzonych dla dłużników, ma niewielkie znaczenie w zderzeniu z konsekwencjami ekonomicznymi dla rodzin dotkniętych zadłużeniem. Dłużnik, któremu nie udało się zawrzeć ugody z wierzycielem, jest skazany na pozbawienie majątku oraz pozbawiany części dochodu przez działania egzekucyjne prowadzone przez komornika. Kwota wolna od zajęcia w naszym kraju nie ma uzasadnienia ekonomicznego, gdyż z jej wysokości żaden dłużnik nie jest w stanie tak żyć aby nie generować kolejnych zadłużeń, dłużnik zaczyna zjadać swój własny ogon.
Prawo do egzekucji ze wszystkich składników majątku dłużnika często prowadzi w prostej linii do nadużyć, znana są przypadki egzekucji z emerytury, renty czy wynagrodzenia przy jednoczesnej egzekucji z nieruchomości, nawet w przypadku niewielkich kwot zadłużenia. Dłużnik pozbawiony jedynego dachu nad głową, staje się obciążeniem dla państwa. Pole do bezkarnego i całkowitego pozbawienia dłużnika środków na przeżycie, stanowi egzekucja z wynagrodzenia, renty czy emerytury z jednoczesnym zajęciem konta bankowego, gdzie okrojone przez egzekucje wynagrodzenie jest w całości przekazywane przez bank do komornika. Regulacja art. 54 prawa bankowego, chroniąca kwotę pozostającą na koncie bankowym do wysokości trzykrotności średniego wynagrodzenia jest często sprytnie omijana przez banki i dopiero interwencja samego zainteresowanego pozwala na egzekwowanie tego prawa, niemniej jednak taka procedura ochrony swoich praw trwa często długie miesiące w których dłużnik jest pozbawiony całkowicie środków do życia.
Praktyką ostatnich lat w przypadku zadłużeń, jest tak zwane „pompowanie dłużnika”, czyli odczekanie jakiegoś czasu aby z niewielkiego długu urósł dług znaczący co do wysokości, instrument naliczania odsetek ma tutaj kluczowe znaczenie. Jak wspomniałam poprzednio, nadawanie bte również służy „nadmuchaniu” zadłużenia, gdyż banki nie muszą udowadniać wysokości ani istnienia zadłużenia wynikającego z bte.
Kolejny kuriozalny pomysł to sprzedaż wierzytelności, które są przedawnione, nie istniejące czy sporne a nawet te, które są egzekwowane przez komornika. Z dokumentacji dłużników z ostatniego czasu wynika, iż mimo ściągalności zadłużenia poprzez egzekucję komorniczą, wierzyciele i tak sprzedają zadłużenia do firm windykacyjnych. Zachowanie wierzycieli w takim przypadku nie ma racjonalnego uzasadnienia i jest w całkowitej sprzeczności z zasadą że długi trzeba spłacać, bo jak wytłumaczyć fakt, że wierzyciel sam pozbywa się ściągalnego roszczenia ? Czyżby nie zależało mu na odzyskaniu powierzonych środków, wszak sprzedaż wierzytelności gwarantuje mu odzyskanie jedynie małego procenta zadłużenia za które sprzedawany jest dług ?
Dłużnik, któremu powinęła się noga, nawet jeśli sam nie przyczynił się do powstania zadłużenia, staje się osobą pozbawioną nie tylko ochrony ale również praw i możliwości wywiązania się ze zobowiązań. Nikt nie chce pracownika, który ma problemy z komornikiem czy firmą windykacyjną. Każdorazowe „dorobienie” do kwoty wolnej od zajęcia (najniższej krajowej za którą nie da się przeżyć), jest obarczone ryzykiem nie otrzymania wynagrodzenia za wykonaną pracę, praca w szarej strefie pozbawia też wypracowania emerytury, korzystania z bezpłatnej opieki medycznej czy innych przywilejów gwarantowanych przez prawo. Dłużnik, któremu egzekucja zabiera część wynagrodzenia, narażony jest na żądania wierzycieli nakazujące większą spłatę mimo prowadzonej egzekucji, oraz narażony jest na naciski, groźby czy zastraszenie ze strony wndykatorów, bo przecież jakiś grosz jeszcze w portfelu pozostał.
Długi powodują generowanie kolejnych zobowiązań, gdyż dłużnik pozbawiony części wynagrodzenia nie jest w stanie regulować bieżących zobowiązań. Cierpi też rodzina dłużnika a zwłaszcza dzieci, które nie rozumieją sytuacji lub wręcz buntują się przeciw drastycznemu ograniczeniu dotychczasowego życia. Rodzina w której powstanie konflikt na tle finansowym, rozpada się. Mimo że każdy z małżonków próbuje iść własną drogą, zadłużenia mocniej niż więzi rodzinne, mocniej niż wszelkie uczucia, trzymają ich razem. Czasem tylko wspólne nieszczęście pozwala przetrwać rodzinie, nie jest to już niestety taka sama rodzina.
Pomoc państwa jest w sytuacji dłużnika, niemożliwa do zrealizowania, gdyż ustawy regulujące pomoc społeczną nie przewidują takiej sytuacji w jakiej znalazł się dłużnik. W praktyce dłużnik nie może korzystać z pomocy opieki społecznej, gdyż od dochodu dłużnika nie odlicza się zobowiązań ściąganych przez komornika przez co dochód rozporządzalny jest przekłamany. Rodzina często ma za mało środków finansowych aby przeżyć a jednocześnie za dużo aby załapać się na pomoc państwa. Jakikolwiek dochód, choćby i drastycznie okrojony poprzez egzekucję, pozbawia niejednokrotnie możliwości dochodzenia swoich praw na drodze sądowej. Koszty sądowe w porównaniu z przeciętnymi dochodami w naszym kraju, są bardzo wysokie a instytucja zwolnienia od kosztów sądowych zależy od widzimisię niezawisłych sądów. Często złożenie samej tylko skargi na czynności komornika, która podlega opłacie, są nie do przeskoczenia przez dłużnika, przez co nie może się bronić nawet przed niezgodną z prawem egzekucją. Nawet gdyby jednak udało się uzyskać zwolnienie od kosztów sądowych dla dłużnika, to w starciu z wyspecjalizowanymi na rynku firmami, instytucjami finansowymi czy bankami, dłużnik jest w znacznie słabszej a nawet beznadziejnej sytuacji, gdyż nie stać go na pomoc prawną.
Ucieczka za granice kraju jest jakąś próbą uniknięcia nieuchronnych konsekwencji bycia dłużnikiem, chociaż w większości spraw jest raczej sposobem na wyjście z zadłużenia i powrócenie z banicji finansowej na łono społeczeństwa. Działania takie nie są pozbawione wady, wynikającej z nieświadomości prawnej dłużnika. W naszym prawie istnieje instytucja Europejskiego Tytułu Egzekucyjnego, na mocy którego dłużnik może być ścigany również na terenie Unii Europejskiej. Istnieją też różne umowy międzynarodowe, mające na celu odnalezienie zobowiązanego. Rodzina rozdzielona z powodu zadłużenia, gdzie jedno z małżonków walczy z codziennością aby zapewnić byt swojej rodzinie pozostawionej w kraju, jest obarczona ryzykiem rozpadu, nie poradzeniem sobie z nadmiernymi obciążeniami wynikającymi z utrzymania dwóch miejsc zamieszkania i dwóch oddzielnych gospodarstw domowych.
Dramatyczną konsekwencją posiadania długów, jest samobójstwo. W trzecim kwartale 2011 roku zarejestrowano w policyjnych bazach 1380 prób samobójczych, z których 1068 zakończyło się zgonem. Dla porównania w trzecim kwartale 2010 roku liczby te wynosiły odpowiednio 1293 i 999. Tak więc wzrost liczby samobójstw w tym roku to prawie 7%. Wiadomo, że ludzie, którzy wszystko tracą, częściej targają się na własne życie.„Po powodzi tysiąclecia robiliśmy badania i zauważyliśmy ogromny wzrost liczby samobójstw. Po przejściu wielkiej fali życie odebrało sobie ok. 60 osób. Ci ludzie stracili wszystko” – mówi profesor Janusz Czapiński, psycholog.
Takich konsekwencji można by mnożyć, wiedzą o nich najlepiej ci, którzy doświadczają tego osobiście a których historię zapełniłby karty niejednej książki. Historie zadłużonych to historie ludzi skrajnie wyzutych z człowieczeństwa, pozbawionych elementarnych praw a nawet godności. Żaden horror nie może się równać z codziennością z którą muszą zmierzyć się dłużnicy. To jest współczesna walka o przetrwanie.
Konieczne zmiany.
Potrzeba rozwiązań prawnych, mających na celu zatrzymanie rozrostu problemu społecznego jakim są zadłużeni, jest potrzebą na wczoraj. Dłużnicy nie mogą już czekać, gdyż nie ma dla nich powrotu do życia sprzed kryzysu finansowego ich rodzin. Uzasadnieniem takiej potrzeby jest też obciążenie budżetu państwa ludźmi, którzy mogliby być nadal użyteczni dla społeczeństwa, sami się utrzymać i utrzymać swoje rodziny, aktywnych konsumencko a co najważniejsze – zawodowo. W naszym państwie jest jednak tendencja do wykluczania społecznego i generowania kolejnych osób nieporadnych życiowo bo pozbawionych praw w tym prawa do swobodnego dysponowania swoim życiem, zagwarantowanego w Konstytucji. Tak jak opisałam to powyżej, nie ma praktycznie żadnych instytucji oddłużeniowych lub są jedynie iluzoryczne. Dłużnik pozostawiony jest sam sobie.
Moim zdaniem w polskim prawie brak jest instrumentu pozwalającego na negocjacje z wierzycielem (proces układowy) uwzględniający realne możliwości zadłużonego a pozwalające na spłatę zadłużenia bez potrzeby angażowania kosztownego procesu sądowego i egzekucyjnego przy jednoczesnym zapewnieniu choćby minimalnych standardów życia dłużnika. Proces układowy jest tym bardziej uzasadniony, gdyż nie powodowałby całkowitej i nieodwracalnej niewypłacalności dłużnika oraz dawałby szansę na poprawę sytuacji nie tylko dłużnika (znalezienie lepiej płatnej pracy, dorabianie) ale również poprawę pozycji wierzyciela, któremu powinno zależeć na odzyskaniu zadłużenia w możliwie najkrótszym czasie. Obecnie wierzyciel może ale nie musi zawrzeć układ z dłużnikiem ale nie jest też w żaden sposób zobowiązany do poszukiwania innych rozwiązań niż rozwiązanie siłowe poprzez egzekucję komorniczą lub sprzedaż zadłużenia. Nawet jeśli taki układ jest proponowany ze strony wierzyciela lub niejako wymuszony ze strony zobowiązanego, to i tak praktyka pokazuje, że warunki układu są całkowicie oderwane od realnych możliwości dłużnika co w konsekwencji stanowi o pozorności takiego układu.
Gdyby takie rozwiązania prawne stały się codziennością, państwo uniknęłoby kosztownego utrzymania instytucji takich jak e-sądy, kolejne kancelarie komornicze, kosztowne postępowanie sądowe w sprawach egzekucyjnych i spornych i inne. Co najważniejsze, nie byłoby potrzeby istnienia bandyckich firm windykacyjnych, które nie mają uzasadnienia społecznego ani żadnego innego. Dłużnik miałby wówczas szanse na wyjście z problemów finansowych bez utraty całego dorobku życia, rodziny czy nawet życia.
Postępowanie układowe nie wyklucza postępowania egzekucyjnego, gdyż nie wszyscy dłużnicy to na wskroś uczciwi ludzie. Niemniej jednak pierwszeństwo powinno mieć postępowanie układowe przed rozwiązaniem siłowym. Natomiast egzekucja komornicza, jeśli już do niej dochodzi, powinna być ekonomicznie uzasadniona, powinna odpowiadać europejskim standardom oraz nie powinna powodować całkowitej degradacji społecznej i ekonomicznej dłużnika. Gdyby przyjąć rozwiązanie, w którym pierwszy wierzyciel zaspokaja się z majątku dłużnika a pozostali czekają w kolejce, byłaby szansa na „niezarżnięcie kury znoszącej złote jajka”.
Szkoda że na razie są to jedynie moje pobożne życzenia, niemniej jednak obecna sytuacja ekonomiczna kilkumilionowej (wpisanych do wszelkiej maści rejestrów) rzeszy zadłużonych, powoduje że nie wolno pozostawiać tej części narodu samym sobie bo prędzej czy później, odbije się to czkawką na naszym kraju a wtedy na rozwiązania będzie już za późno.
*niniejsze opracowanie nie dotyka w pełni problemu ludzi zadłużonych, jest jedynie schematycznym nakreśleniem tego narastającego problemu.
"www.nadziejazadluzonych.pl "Prawdziwa sprawiedliwoscia jest przezyc to, co sie uczynilo innym." Arystoteles"