Bez kategorii
Like

Zabić Dubienieckiego? W życiu! Jesteście za głupi.

25/02/2011
409 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

 Atak, jaki mainstream skierował w stronę męża Marty Kaczyńskiej jest w pewnym sensie zrozumiały, a z drugiej strony jego gwałtowność może zaskakiwać nawet tych, którzy zdążyli się przyzwyczaić do najgorszych ekscesów. Dlaczego uważam, że to co oni wyprawiają, jest zrozumiale? Otóż jest ku temu kilka powodów. Prawdopodobnie nikt tak jednoznacznie jak Dubienecki nie wypowiada się na tematy, które dziś rządzą naszymi emocjami, a ta jednoznaczność idzie całkowicie w przeciwnym kierunku od popularnych oczekiwań. O ile się nie mylę, to właśnie on, jako pierwszy z pierwszego szeregu osób, których zdanie się liczy, zakomunikował wyraźnie, że prezydent Kaczyński mógł zostać zamordowany. Drugi powód jest bezpośrednio związany ze sposobem, w jaki Dubienecki swoje opinie formułuje. On w żaden sposób nie jest przy tym […]

0


 Atak, jaki mainstream skierował w stronę męża Marty Kaczyńskiej jest w pewnym sensie zrozumiały, a z drugiej strony jego gwałtowność może zaskakiwać nawet tych, którzy zdążyli się przyzwyczaić do najgorszych ekscesów. Dlaczego uważam, że to co oni wyprawiają, jest zrozumiale? Otóż jest ku temu kilka powodów. Prawdopodobnie nikt tak jednoznacznie jak Dubienecki nie wypowiada się na tematy, które dziś rządzą naszymi emocjami, a ta jednoznaczność idzie całkowicie w przeciwnym kierunku od popularnych oczekiwań. O ile się nie mylę, to właśnie on, jako pierwszy z pierwszego szeregu osób, których zdanie się liczy, zakomunikował wyraźnie, że prezydent Kaczyński mógł zostać zamordowany. Drugi powód jest bezpośrednio związany ze sposobem, w jaki Dubienecki swoje opinie formułuje. On w żaden sposób nie jest przy tym ani miły, ani firmowo nieśmiały, ani nawet demonstracyjnie pogrążony w żałobie. Krótko mówiąc, Dubienecki, kiedy rozmawia z dziennikarzami pokazuje każdym swoim gestem, że uważa się od nich pod każdym względem lepszy. Coś takiego mniej więcej, jak stryj jego żony, tyle że ten akurat – przynajmniej moim zdaniem – jest sympatyczny. Dubienecki nie ma nawet tego.

 

    Jest jednak jeszcze coś, co – jak sądzę – wzbudziło po stronie Systemu tak wielką chęć zniszczenia Dubieneckiego, a przy okazji, relacji na linii Jarosław, Marta i rodzina Marty. Chodzi, jak zwykle, o samego Jarosława Kaczyńskiego. To on jest tu celem, a sam Dubienecki znalazł się tu w pewnym sensie przypadkiem. System uznał, ze skoro Jaroslaw Kaczyński jakoś się pozbierał po katastrofie, a także po przegranych tak niefortunnie wyborach, i robi wrażenie silnego, jak nigdy dotąd, należy go zaatakować od strony rodziny, a więc czegoś, co w gruncie rzeczy jest ostatnią rzeczą, jaka mu praktycznie pozostała. Ktoś powie, że tego typu akcja to wyjątkowe skurwysyństwo. No, ale czemu nie? W końcu mamy do czynienia z ludźmi, kotrzy już w kwietniu minionego roku pokazali, że stać ich na wszystko. Dosłownie na wszystko. Jeśli potrafią rodziny mordować, to czemu mają ich nie rozbijać?

 

    A więc jedni powiedzą, że tak się przecież nie godzi, ale z całą pewnością pojawią się też inni, którzy ogłoszą, że Dubienecki sam jest sobie winny, bo gada, co mu ślina na język przyniesie, i w dodatku z tą śliną też ma kłopoty. I, muszę przyznać, że tę opinię trochę rozumiem, z tego względu, ze nawet moje dzieci – których raczej nie podejrzewam o szczególną naiwność, czy brak czujności – dały się tu nabrać, właśnie jak dzieci. To od nich mianowicie po raz pierwszy dowiedziałem się, że Dubienecki zrobił z siebie osła, mówiąc w wywiadzie dla Onetu, że Marta Kaczyńska ma mieć pierwsze miejsce na liście, bo ona jest tu szefem i nawet sam Jarosław nie ma tu nic do gadania. Przeczytałem oczywiście tę rozmowę, i – oczywiście, tak jak to zawsze bywa – okazało się, że owszem, wszystko to prawda, tyle że nie to, nie tak i nie w ten sposób. Przede wszystkim Dubienecki w swojej wypowiedzi dla Onetu nie powiedział, że Marta Kaczyńska chce startować w wyborach i że w związku z tym oczekuje pierwszego miejsca na liście, lecz – odpowiadając na pytanie – stwierdził fakt oczywisty: że JEŚLI jego żona ma zostać kandydatem w wyborach, to pierwsze miejsce jest faktem. Przepraszam bardzo, a gdzie tu jest jakakolwiek nieprawda? Czy ktokolwiek jest w sobie w stanie wyobrazić, że ona startuje do Sejmu z list PiS-u, i znajduje się za jakąś Szczypińską, czy nawet za Kurskim? Przecież to byłby kompletny absurd. I to wcale nie dlatego, że jako bratanica Prezesa, ma lepszą sytuację, ale z tej prostej przyczyny, że jest córką Lecha Kaczyńskiego, prawdopodobnie zamordowanego przez złych ludzi 10 kwietnia w Smoleńsku. A to jest powód wystarczający. I jej relacje ze stryjem nie mają tu nic do rzeczy.

 

    A zatem, to jest jedna część wypowiedzi Dubieneckiego. Druga natomiast to ta, że on się wpycha do interesu. I to jest też nieprawda. Przede wszystkim, gdyby komuś się chciało czytać z minimalną uwagą i ze zrozumieniem, to by wiedział, że przede wszystkim Dubienecki, jeśli mówi o swojej politycznej karierze, to wcale nie wskazuje bezpośrednio na PiS, ale wspomina coś o ewentualnym swoim własnym projekcie. To jest zapisane. Można to sprawdzić. Natomiast, jak już idzie o sam PiS, to wyraźnie mówi – i to też można sprawdzić – że to iż on jest mężem Marty i zięciem zmarłego Prezydenta, nie stanowi jakiegokolwiek powodu, by władze PiS-u miały go traktować wyjątkowo. Ale i to nie ma tu większego znaczenia, bo jak sam podkreśla, w tych wyborach on się zajmuje wyłącznie własną kancelarią, a nie polityką.

 

     Pojawił się też zarzut, ze Dubienecki jest zarozumiały jak cholera i nie wiadomo co sobie wyobraża. Że jemu się należy szefowanie partii, lub nawet premierostwo?

 

Całość do czytania na stronie www.toyah.pl

0

toyah

"Gdy tylko zobaczysz, ze znalazles sie po stronie wiekszosci, stan i pomysl przez chwile" - Samuel Langhorne Clemens"

55 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758