100 lat temu jeden pracujący miał żonę, pięcioro dzieci, a często jeszcze babcie – i na ogół był w stanie utrzymać rodzinę na przyzwoitym poziomie! Bo nie miał na karku bandytów, ściągających zeń potworne podatki i przeszkadzających mu w pracy
Brałem dziś udział w dyskusji – kilku polityków, kilku profesorów uniwersyteckich. I jeden z tych profesorów powiedział:
„Musimy pamiętać o liczbach. Jak twierdzą demografowie, w 2050 roku na jednego pracującego będzie przypadać troje dzieci, starców i niepełnosprawnych. Przy takim stosunku nie da się utrzymać obecnego poziomu życia”.
Cóż: profesorowie czasem wygadują głupstwa. Ciekawe jednak, że sala łyknęła to stwierdzenie, jakby było coś oczywistego!
Natychmiast więc replikowałem:
„Ale-ż 100 czy 150 lat temu jeden pracujący miał żonę, pięcioro dzieci, a często jeszcze babcie i dwie ciotki-rezydentki – i jakoś na ogół był w stanie utrzymać rodzinę na przyzwoitym poziomie! A to dlatego, że nie miał na karku bandytów, ściągających zeń potworne podatki i przeszkadzających mu w pracy”.
Ku memu zdumieniu sala nie wydawała się przekonana!
A ja pamiętam, że jeszcze 50 – a nawet 20 – lat temu wszyscy się bali, że wskutek mechanizacji, robotyzacji i elektronizacji dla ludzi nie będzie pracy, że tylko 5% znajdzie sobie jakieś sensowne zajęcie!
Reszta nie będzie miała gdzie – i nie będzie musiała – pracować.
Doprawdy: rozmiar ucisku podatkowego, pazerność tej „klasy politycznej” – bije wszelkie rekordy.
Wszystkich chcą zaprządz do harowania na siebie!
Ciekawe, kiedy ONI zaproponują wprowadzenie ustawy o pasożytnictwie – czyli: przymusu pracy!