Na przedterminowych wyborach układ rządzący może tylko stracić, więc ich nie będzie. Prosystemowej większości elektoratu, chcącej stabilizacji, jedynie się nimi grozi.
Na razie obaj partnerzy koalicyjni się tym "konfliktem" uwiarygadniają, każdy w swoim elektoracie. Po to on jest. Po to, żeby wyhamować spadek poparcia Tuska, obecnie w roli twardego reformatora. To się chyba udaje. Pawlak zaś zbija punkty u socjalnego elektoratu, dystansując się przy okazji od atakującego kościół Tuska. Układ wygrany – wygrany. Skończy się kompromisem w którym społeczeństwo dostanie po głowie, ale nie tak strasznie jak miało być na początku. W związku z tym będzie szczęśliwe.
Konflikt społeczeństwo władza przenoszony jest z tej niebezpiecznej płaszczyzny i kanalizowany na gruncie wewnątrzkoalicyjnym. Jedni za Tuskiem, drudzy za Pawlakiem. A komu obaj się nie podobają, to do Palikota. Tak czy siak na całym biznesie łapę trzyma jedna familia. To głównie gra w dobrego i złego policjanta ze społeczeństwem.
Jednocześnie Tusk próbuje wejść w buty Palikota, realizując punkty z jego programu. W końcu konkurencja wewnątrzsystemowa też istnieje, zwłaszcza gdy się stoi pod ścianą. Tuskowi spadek poparcia się jakby zatrzymał. Nie tylko dzięki konfliktowi z Pawlakiem, ale i dzięki temu, że taki rozmowny się zrobił. Z wszelaką opozycją i innymi dziwnymi ludźmi godzinami przesiaduje i rozmawia, rozmawia, rozmawia. Dusza człowiek. I Gowina ministrem zrobił. PO się coraz bardziej rozciąga, chce być i Ruchem Palikota i PiS jednocześnie.
Silnym premierem już po 80ciu dniach tego roku nie jest. Będzie robił teraz u wszystkich za Buzka. PO AWSieje. Jego cel obecnie, to przetrwać do przeskoku na unijny stołek. Dlatego dla UE zrobi wszystko.
Fakt, że wewnętrzna opozycja pod nim ryje, ale go nie dobija. Realna większość się wygibała. Jak zły Schetyna nie zagłosuje i np. „dobry ubek” Gowin, to nie przechodzi żadna ustawa, a wywalić ich w tym układzie nie da rady. Dyscyplinę partyjną może sobie teraz w buty wsadzić.
Z drugiej strony nie widać, żeby się ta wewnętrzna opozycja paliła do koalicji z Palikotem, bo by kazała jakimś 2 młodym wypisać się z PO i po większości. Niech lepiej Tusk na razie zbiera cięgi, nie oni.
Palikot pewnie wychodzi z tego samego założenia, jakby do rządzenia jako wicepremier się nie spieszy. Czeka aż PO się wyłoży, wtedy zbierze odłamki i będzie numerem jeden. Jak Dyzma z ostatniej scenie filmu wyjdzie na balkon. TVN poparcie załatwi. Tak sobie pewnie kombinuje.
Jakoś nikt tej władzy na razie nie chce. Czyżbyśmy mieli jakiś poważny kryzys w zabiegu ręki? Czy to słuszna obawa przed ciągiem dalszym kryzysów, spowodowanych jakością dotychczasowych rządów?
"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"