Było to w ZOO w Łodzi… W roku matury (1969), dlatego to pamiętam, poznałem inną niebywałą zoologiczną historię… Zilustrował ją grafik Karol Ferster, a wykorzystał w felietonie Tadeusz Lipski z zapomnianej dziś w Polsce gazety „Głos Pracy”:
"Żyjąc we współczesnym świecie techniki i elektroniki pierwszy raz miałem możność przeczytać o uprowadzeniu konia. Miało to miejsce we wrocławskim ogrodzie zoologiczny. Przy okazji przeprowadzonych dochodzeń (koń i sprawca jego uprowadzenia zostali odnalezieni) okazało się, że ów "uprowadzacz" miał inną koncepcję. Chciał dla draki wypuścić lwy, ale niestety nie mógł wyłamać zamknięcia, toteż poprzestał na koniu.
Dla całości obrazu należy dodać,
że teren wrocławskiego ZOO obejmuje 26 hektarów powierzchni,
jest nieogrodzony,
a pilnują go dwaj dozorcy,
którzy na domiar złego do najprzyjemniejszych nocnych zajęć zaliczają…
zdrowy sen.".
Ludzie, dziennikarze DONOSZĄ, że same zwierzęta też "rozrabiają":
"Trzy kangury uciekły z parku przyrody koło Frankfurtu nad Menem.
Skorzystały z podkopów, wykonanych pod ogrodzeniem przez lisa i dzika.".
Napisała podczas mijających wakacji "Rzeczpospolita" 🙂
* http://www.rp.pl/artykul/924519.html
I w tym przypadku mam "stary" rysunek
z tekstu polskiego propagatora roli edukacyjnej ZOO -logów,
z mojego dzieciństwa, Jana Żabińskiego:
Mimo żartobliwego ujęcia niniejszego rysunku
w każdym gatunku zwierząt,
bez względu jego ogólny, łagodnieszy
lub bardziej ostry charakter,
trafiają się osobnikii,
które trudniej inaczej nazwać jak CHULIGANAMI.
Jan Żabiński – 1957.
"- "Z wielka wprawa znajdujemy dla SIEBIE wymówki i z niezwyklym talentem zrzucamy wine na INNYCH." Laurence J. Peter"