Bez kategorii
Like

Z wizytą u pana Williama B. Yeatsa

12/12/2011
359 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

No cóż, wydawało mi się, że o grupie The Waterboys napisałem na tyle już wystarczająco dużo, aby do tematu nie wracać. Ponieważ jednak Mike Scott jest artystą ze wszech miar zaskakującym, który swoim fanom nie pozwala się zmęczyć własną twórczością.

0


 

No właśnie, ale ten album zasadniczo odbiega od swoich poprzedników, chociaż muzyka w nim zawarta nie wykracza poza obszar kultury Celtów. Zespół przekroczył pewien kanon zmierzając w kierunku poezji śpiewanej. Nie było to jednakże ryzykowne przedsięwzięcie dla tej klasy artystów i Mike Scott w roli barda spisał się doskonale. Mamy zatem dobrą porcję muzyki i piosenki zaśpiewane nie tylko przez Scotta, ale po raz pierwszy chyba z takim rozmachem w karierze grupy, śpiewa je również głos żeński- Katie Kim. Jest to zaskakująco miłe, a do tego w ciekawej oprawie. A kiedy posłucha się tych utworów kilka razy, to zawsze coś wpadnie w ucho na dłużej. Miłośnicy twórczości The Waterboys, kolejny raz nie poczują się zawiedzeni – w końcu, po dłuższej przerwie pojawia się album wydobywający z siebie irlandzkiego ducha w przywołanej osobie wielkiego poety. Można powiedzieć, że tym razem sięga bardziej do ich narodowej tożsamości, kiedy zamiast własnych tekstów Mike Scott śpiewa utwory Williama Butlera Yeatsa.

  

 Kim pan jest, panie Yeats?

 

William Butler Yeats, jest dla Irlandczyków tym, kim dla nas jest Adam Mickiewicz. Nazywany twórca literackiego odrodzenia irlandzkiego żył na przełomie XIX i XX wieku. Jego twórczość łączyła w sobie romantyzm oraz symbolizm, osadzona początkowo w średniowiecznej tradycji celtyckiej, oscylowała wokół nurtu tożsamościowego z nieustannie się pogłębiająca fascynacją Zieloną Wyspą. Paradoksalnie Yeats, który choć nie znal języka celtyckiego, stał się animatorem literackiego renesansu. Był również założycielem teatru, filozofem, mecenasem sztuki, a po uzyskaniu przez Irlandię niepodległości został delegatem partii Sinn Fein. Jako senator zajmował się sprawami kultury. Chociaż był aktywnym politykiem, to niejednokrotnie wyrażał swoje rozczarowanie odrodzonym państwem, gdzie nieustanne spory, oskarżenia i brak jednomyślności pogłębiał kryzys polityczny. Ostatecznie wycofał się z polityki, aby zająć się sprawami kultury swojego narodu, zakładając w końcu Irlandzką Akademię Literatury.

 

Druga połowa lat dwudziestych XX wieku, to najaktywniejszy okres twórczości Yeatsa. Jego przyjaźń z Ezrą Poundem przyniosła mu sławę w Ameryce. Do Polski, co prawda nie zawitał, ale przekładem jego poezji zajął się Jan Kasprowicz już w roku 1902. Myślę, że Yeats miał nad Wisłą artystów porównywalnych, albowiem Polska jak i Irlandia znajdowała się w podobnej sytuacji historycznej i zarówno sam Yeats, jak i nasi rodzimi poeci młodopolscy tworzyli w oparciu o tradycjonalizm kultury, doszukując się narodowych wartośći w odległych dziejach swoich ojczyzn.

 

W roku 1923 William Butler Yeats otrzymał Nagrodę Nobla. Świat docenił jego wkład literacki w odrodzenie ducha narodowego. Takie było uzasadnienie, biegunowo odmienne od współczesnych kryteriów. Teraz możemy się tylko domyślać, jak wielką traumę przezywaliby intelektualiści oświeconej loży, czytając utwory Irlandczyka. Nic więc dziwnego, że aż po dzień dzisiejszy nadal niewiele ich wyszło po polsku, mimo że samych tomów poezji Yeats wydał trzynaście. No, ale cóż.. mamy wszak Wisię Szymborską.

  

An Appointment with Mr Yeats

 

Jeżeli w XXI wieku ma cokolwiek odrodzić irlandzką kulturę, to najnowsza płyta The Waterboys ma taką szansę. Jeśli założymy, że Irlandczycy posiadają wciąż w genach instynkt samozachowawczy, to Yeats wkroczy pewnie na sceny rockowych festiwali. Niezależnie od tego, sama idea włączenia klasyki literackiej do muzyki rozrywkowej, zasługuje na uwagę, zwłaszcza, że robi to artysta z tego samego wymiaru, kolejny raz na przekór panującym trendom.

 

Czternaście utworów w znakomitej aranżacji przenosi tę muzykę w różne zakątki Europy i poza nią- wszędzie tam, gdzie biały człowiek egzystując, nie stracił jeszcze zbyt wiele ze swojego duchowego dziedzictwa. O ile Yeats byłby trudny, gdyby nie Waterboys, który być może nie wszystkim słuchaczom ułatwia odbiór, to proponuje nieco inne spojrzenie na twórczość. Wygląda to tak, jakby artysta osiągnął już punkt kulminacyjny w swojej karierze, kiedy postanowił się zjednoczyć w sferze sztuki z innym artystą, dla którego czas nie stanowi już problemu.

 

Krążek ten jest antologią twórczości Yeatsa, który był zawsze dla Mike`a Scotta ważnym poetą. Artysta w wywiadach zawsze podkreślał jego znaczenie i choć pomysł na ukoronowanie pamięci o irlandzkim nobliście powstał dość dawno, to dopiero wiosną 2011 roku został zrealizowany. Mike Scott na płycie wyraża podziękowanie dla pewnej pani z okolic Galaway w Irlandii, która podarowała mu w 1990 roku dzieła W.B. Yeatsa, a one to znacznie przyczyniły się do powstania albumu „An Appointment with Mr Yeats”. Co by nie mówić, to minęło jedenaście lat…

 

Choć album promował utwór piąty- „Sweet Dancer”, to na pewno ważnym akcentem, są utwory „The hosting of the shee”- rozpoczynający album, jak i „Politics”- najlepszy na płycie, genialny w swej prostocie i pomysłowy w aranżacji. Ogólnie ujmując, płyta przemyślana i dojrzała, w której przeplata się Waterboys z lat osiemdziesiątych XX wieku, jak i poetycki folk. Moglibyśmy oczekiwać większej dynamiki w niektórych utworach, no ale przecież to jest poezja śpiewana, więc i tak muzycy dali z siebie wiele, aby Mr. Yeats nie został zapomniany.

0

T.J.K.

13 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758