, mając w pamięci to
pierwsze, tzn. że lada chwila możemy być wszyscy aresztowani. Dlatego też
działania, szczególnie w zakładach pracy, powinny być wyjątkowo ostrożne.
Z J A N K I E M L I T Y Ń S K I M http://marucha.v3v.org/viewtopic.php?t=2070
rozmawiał
Michał Boni:
Witamy na powierzchni .Czy byłeś, jesteś-czytelnikiem naszego
tygodnika?
Jan Lityński:
Czytywałem "W" regularnie do czerwca. Po aresztowaniu Zbyszka, Konrada i Ewy rzadziej, czego bardzo żałowałem, bo uważam. że jest to ważne pismo.
Michał Boni:
Czy dlatego, że jest wydawane w warunkach podziemnych, czy też posiada swoją specyficzną wartość?
Jan Lityński:
"WOLA" jest mi szczególnie bliska, bo uważam. że jest najciekawszym
pismem, które kontynuuje tradycję "Robotnika" .Kiedyś nawet zastanawialiśmy
się, czy go nie wznowić, ale ponieważ istniała "W", to z pomysłu zrezygnowaliśmy .Jest mi więc "W" bliska, bo porusza problemy, które dzisiaj
powinno się podejmować, Wasze pismo, chyba jako pierwsze, zwróciło uwagę w praktyce na to, że „S’ musi pozostać związkiem zawodowym. Bardzo to podkreślaliście nie tylko w artykułach, ale w całej swojej treści, w tym, czym
się zajmowaliście. Uważam, że w tym właśnie sensie może stać się ono na
dzisiaj jednym z najważniejszych. Ponieważ dzisiaj problemy "S" jako
związku zawodowego są podstawowe.
Michał Boni:
i Uważasz. że jest to formuła, którą powinna "W" podtrzymywać? Jak widzisz naszą pracę w warunkach zmienionych teraz, gdy polityka Związku idzie w kierunku zalegalizowania "S" ? Pytam cię z okazji małego jubileuszu – 200 numeru.
Jan Lityński.; Decydując się na wyjście z podziemia, powiedzieliśmy tym samym, że chcemy, aby "S" wróciła do dawnej formuły, w jakiej istniała, czyli jawnie działającego związku zawodowego. Jest to, moim zdaniem, pierwszy krok w kierunku pluralizmu związkowego co najmniej w zakładach pracy. Z tym, że nikt z nas nie wie, co będzie. Nie wiemy, jakie zamiary ma władza, czy
decyzja z 11 września była jedynie krótkotrwałym manewrem, czy też trwałym
działaniem politycznym z pewną myślą polityczną, Oczywiście, wolelibyśmy-
ja na pewno-aby była tym drugim. I co więcej, moim zdaniem , powinniśmy
się starać zachowywać jakby było tym drugim, mając w pamięci to
pierwsze, tzn. że lada chwila możemy być wszyscy aresztowani. Dlatego też
działania, szczególnie w zakładach pracy, powinny być wyjątkowo ostrożne.
Ale jednocześnie po raz pierwszy od 13 grudnia wytworzyła się szansa,
że możemy coś osiągnąć w tym kraju. Jest to jednak bardzo trudne.
Michał Boni:
Więc jak sobie ową działalność wyobrażasz ?
Jan Lityński:
Może trzeba najpierw zapytać, kim my, jako "S" byliśmy do tej pory, szczególnie do 11 września? Byliśmy rodzajem związku zawodowego, który
jest ruchem oporu, który musi trwać, bo inaczej całe społeczeństwo ulegnie
rozsypce. Te kilka lat było fenomenem w historii komunizmu. To doświadczenie , które się sprawdziło, dlatego, że w wyniku oporu władza musiała zdecydować się na krok,nazwijmy,11 września. Musiała, bo doszła do wniosku ,że trzeba go zrobić.
Michał Boni:
Był to krok dla władzy korzystny czy była do niego zmuszona?
Jan Lityński:
Jest to dla niej krok korzystny, ale może on być zarazem korzystny
dla całego społeczeństwa. Ale muszę zauważyć, że był to swobodny-w pewnym
sensie-swobodny krok tej władzy, Jeśli ktoś mówi, że musiała, bo jest
określona sytuacja gospodarcza, to się pytam, dlaczego tego nie zrobiła
w 84,85 roku ? Zrobiła teraz, bo doszła do jakiejś kalkulacji politycznej,
do wniosku, że właśnie teraz należy to zrobić. Jednocześnie wytworzyło
się pewne polityczne pole działania dla nas, dla związku zawodowego.,
Niezwykle trudne, dlatego, że moim zdaniem. władzy zależy na tym, aby "S"
wpędzić w taką ślepą uliczkę, w której nie będzie mogła na nic zareagować
To się może zdarzyć, gdy "S" w zakładach pracy, porozumienia międzyzakładowe-nie będą miały jasnego programu działania np. w obliczu podwyżki cen. Jeśli zaprotestujemy i nic, za tym nie będzie szło, to władza
będzie mogła propagandowo wygrać, mówiąc, że jesteśmy przeciwko reformie
gospodarczej, wszelkim zmianom, poprawie sytuacji .
Michał Boni:
Czyli reagować, ale mądrze…
Jan Lityński:
Mieć program reagowania .I tutaj rola pism zakładowych, "WOLI" jest
ogromna. Powinno się próbować różnych doświadczeń w zakładach, a potem
na łamach pism je prezentować, aby udane można było powielać. Np. tak , jak
to było w numerze „ Polkoloru ".Potrzebne nam są różne zakładowe programy
działań, wskazujące, że reforma musi się wiązać z poprawą warunków pracy,
w jaki sposób ta poprawa może wpływać na jej efektywność, na wzrost płac
Trzeba, aby wszyscy spojrzeli na zakłady pracy jako mechanizm wymuszania
pozytywnych zmian gospodarczych połączonych z poprawą warunków pracy i
życia, Jest to zadanie trudne, bo nie jesteśmy do niego przygotowani.
Michał Boni :
Czy uważasz, że gazeta powinna prezentować pomysły zakładów, wychodzić
z własną inicjatywą, czy przekazywać politykę władz związkowych?
Słowem prowadzić jakiś dialog między " dołem" a "górą" " S" ?
Jan Lityński :
Nie nazwałbym tego dialogiem. Zadaniem władz Związku jest ukazywanie
pewnych kierunków działania, ale także poprzez swoje oświadczenia,
opracowania i już na łamach pism popieranie pewnych pozytywnych
doświadczeń w zakładach pracy, I w tym przypadku, rola prasy jest wprost nieoceniona, najważniejsza. I jeszcze chciałbym dodać, że mimo dążenia do jawnej działalności, ujawnianie wszystkich struktur byłoby głupotą. Niezwykle
ostrożnie powinny postępować również TKZ-y z ujawnianiem swojej działalności, aczkolwiek winne próbować poprzez swoje grupy działania przebijać się na jawność .Na pewno natomiast nie wolno nam odkrywać pism.
Bez wolnej prasy bylibyśmy bezbronni i bezsilni.
Michał Boni:
Czyli czego możesz życzyć ”W0LI" w piątym roku pracy?
Jan Lityński:
Gdyby Wam się udało np. zainspirować kilkanaście, kilkadziesiąt zakładów.
aby stworzyły grupy działania, które zajęłyby się konkretnymi problemami i potrafiłyby swoje racje przeforsować-byłby to już sukces. Zdaję
sobie sprawę, że to, co mówię, jest rzeczą minimalną, lecz musimy to szybko
zrobić. Jest oczywiste, że nawet prowadząc taką. działalność wchodzimy jak
by w trzecie doświadczenie, po jawnym ruchu "S" .który pokazał, że władza
jest u nas całkowicie obca, po stanie wojennym, który ukazał, że władza
dysponuje dostateczną siłą, aby ten ruch zdławić, ale my pokazaliśmy, że
potrafimy przetrwać .Nowa faza, w którą wchodzimy, jest kolejną próbą
zmiany systemu komunistycznego. Modelem tej zmiany. Oczywiście nie sam system ewoluuje, tylko społeczeństwo próbuje go zmienić, próbuje przejść od systemu komunistycznego do systemu
pluralistycznego. Inaczej mówiąc -życie
broni się przed realizacją totalitarnej utopii. Jest to droga daleka, natomiast
w obecnej sytuacji wydaje mi się realna. Trzeba widzieć jeszcze
dosyć dziwną sytuację międzynarodową. Niewątpliwie np. w Zw. Radzieckim
coś się dzieje, w każdym razie widać jakieś polityczne zmiany wewnętrzne
Czy to są znowu manewry, czy autentyczne zmiany ?Na razie jest widoczna
zmiana stylu. To wszystko może służyć umocnieniu tego systemu, ale może
to być kolejny krok w kierunku jego zmiany.0czywiście,my nie możemy
zrezygnować z naszych ideałów, systemu demokratycznego Polski Niepodległej .Niemniej uważam, że na dzisiaj nasze małe kroki są tylko pozornie małe.
Stworzenie faktycznego pluralizmu tylko w .zakładach pracy ,nawet bez jego
prawnego zalegalizowania, prowadzi do pluralizmu ogólnospołecznego,
który niewątpliwie będzie autentyczną, wręcz przełomową zmianą w komunizmie. I to jest nasze trudne, najtrudniejsze jak dotąd zadanie. Bo nigdy
tego nie robiliśmy. Działaliśmy w sytuacji walki, teraz musimy wygrywać w
małych starciach.
Życzenia ? Ach tak !Takie same jak dla siebie. Abyście za dwa lata byli
normalną redakcją wydającą w normalnej drukarni.
ADAMOWI SŁOMCE
składamy najgłębsze wyrazy współczucia z powodu śmierci
MATKI
Przyjaciele. Tyg. „wola’ nr 200 Warszawa 27.10.1986 r.
Pragne Panstwa zainteresowac jasnymi i ciemnymi stronami dzialan podziemnej struktury SOLIDARNOsCI - Miedzyzakladowego Komitetu Koordynacyjnego „wola”. Moim celem jest, niedopuszczenie do zaklamywania niedawnej historii z lat 1982 - 1989