Z Ewangelii wdg św. Marka: 7, 1 – 23:
30/12/2012
470 Wyświetlenia
0 Komentarze
26 minut czytania
Komentarz do Ewangelii wdg św. Marka: 7, 1 – 23 i refleksje.
Z Ewangelii wdg św. Marka: 7, 1 – 23:
Spór o tradycję
1 Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. 2 I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. 3 Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. 4 I [gdy wrócą] z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. 5 Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?» 6 Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane:
Ten lud czci Mnie wargami,
lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
7 Ale czci Mnie na próżno,
ucząc zasad podanych przez ludzi. (Iz 29, 13)
8 Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, ».9 I mówił do nich: «Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. 10 Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją, oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie (Wj 20,12; Wj 21,17; Pwt 5,16). 11 A wy mówicie: "Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem [złożonym w ofierze] jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dlaciebie" – 12 to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. 13 I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie».
Prawdziwa nieczystość
14 Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! 15 Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. 16 Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!».
17 Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. 18 Odpowiedział im: «I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; 19 bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądkai na zewnątrz się wydala». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. 20 I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. 21 Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, 22 cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. 23 Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».
Komentarz egzegetyczny.
Oto polemika Jezusa z najżarliwszymi spośród Żydów, czyli z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie. Spór dotyczy nauczania przez Mistrza swych uczniów, którzy spożywają posiłek nieczystymi, tj nieumytymi rękami. Otóż te drobiazgowe praktyki rytualne stanowią dodatek do Prawa Mojżeszowego. W tym czasie kształtowała się tradycja żydowska, która po zburzeniu Świątyni zmieni w sposób zasadniczy oblicze judaizmu. Wszystkie te dodatki znajdą się jako spisane w tzw Talmudzie, który od przełomu V i VI wieku stanie się księgą pierwszorzędnego nauczania przez rabinów. Wracając: w Kpł 11 – 16 znajduje się sekcja tzw „Prawa czystości”, którego przestrzeganie było kluczowe dla Żydów. Jednak, z biegiem czasu, prawo to, jak i inne kwestie, zostawały sukcesywnie rozbudowywane przez jerozolimskich nauczycieli, którzy zaczęli wymyślać wręcz całe mnóstwo dziwnych i niepotrzebnych nakazów i zakazów. Bóg reagował na te zbyteczne, i niczego nie wnoszące przepisy, poprzez posługę swych proroków, którzy ganili nauczycieli religijnych za: obłudę, za nakładanie obowiązków na wiernych, a których sami nie wypełniali, za rytualizm i brak tego, na co Bogu jedynie zależało – na miłosnej odpowiedzi na Jego głos i sercem przestrzeganego przymierza:
Pwt 6,4: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. 5 Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. 6 Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. 7 Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. 8 Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. 9 Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.”
Jezus ściąga maski z twarzy przeciwników, ukazując ich pychę, fałsz i hipokryzję. Cytuje część słów wypowiedzianych przez Boga ustami Jego świętego proroka Izajasza:
Wyrzekł Pan: Ponieważ ten lud
zbliża się do Mnie tylko w słowach,
i sławi Mnie tylko wargami,
podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie;
ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko
wyuczonym przez ludzi zwyczajem… Iz 29, 13
Natomiast przez Ozeasza skierował równie istotne wezwanie:
Miłości pragnę, nie krwawej ofiary,
poznania Boga bardziej niż całopaleń. Oz 6, 6
Mistrz doskonale znał punkty sporne Tory oraz komentarze uczonych w Piśmie, rabinów. Przedstawia temat ślubów (10 – 13), który jest polem do nadużyć. Otóż środowisko świątynne potrafi obejść pewny ważny punkt Słowa Bożego – „Czcij ojca twego i matkę twoją” – Wj 20, 12. Chodzi o obowiązek pomocy rodzicom, na co obłudnicy znaleźli sposób: by pomoc materialną, pieniężną zatrzymywać dla… Siebie! To praktyka „Korban” – wdg której większą wartość ma przekazanie majątku, pieniędzy – na Świątynię niźli rodzicom – czyli pieniądze ludu nie trafiały jako wsparcie dla sędziwych rodziców, lecz do sakiewek faryzeuszów! W taki sposób uczeni i przewodnicy Izraela nauczali wiernych, czym Bóg brzydził się i potępiał przez proroków, a później przez swego Syna. Warto dodać, że to było powodem, dla którego członkowie Rady zabijali Bożych wysłańców, podobnie też postąpią z Jezusem, który zagrażał ich interesom, wytykając materializm i nie przestrzeganie przymierza, a także odciąganie wiernych od tegoż przymierza.
Oto efekt kiedy człowiek zajmuje miejsce Boga i zaczyna tworzyć swoje własne warunki zbawienia!
Następnie Chrystus w swej polemice, poszerzając audytorium, przedstawia krótką przypowieść (14 – 15). Jednak ze zrozumieniem jej sensu mają kłopot sami Apostołowie, którym – wedle swego zwyczaju (4, 33) – wyjaśnia na osobności. Zarzucając niezrozumienie Jego nauki, podaje im klucz do zrozumienia mowy o zagadkowej treści (18 b – 19 a): tym, co czyni człowieka nieczystym nie są pokarmy, przechodzące przez przewód pokarmowy, które następnie są wydalane na zewnątrz, lecz myśli pochodzące z serca człowieka – to wnętrze jest siedliskiem przewrotnych, złych zamysłów (20 – 23). Wedle semickiej myśli, serce stanowi siedlisko myśli ludzkiego „ja”, tutaj także rodzi się moralne zepsucie. Lista występków jest długa (por. Ga 5, 19 – 21; „ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą”).W sporze ukazano temat żywności, pokarmów, które uznawane są przez Żydów za „nieczyste”, z zakazem spożywania ich. Jezus ogłasza przedawnienie tej tradycji, która powodowała podział świata na dwie części: rzeczy dobre i złe.
Według sposobu myślenia przywódców religijnych – z jednej strony stali oni – czyli „czyści” faryzeusze (tzn. „oddzieleni”) i uczeni w Piśmie, z drugiej zaś – ludzie nieczyści, tj. grzesznicy (poganie traktowani niczym zwierzęta, min jako psy). Jezus przychodzi, aby wypełnić Boże obietnice ST, więcej – by znieść ludzkie zwyczaje, przełamać bariery, skruszyć kajdany i zaprowadzić nowy porządek, nową społeczność, otwartą. Bóg wchodzi we wspólnotę z wszystkimi ofiarami dyskryminacji społecznej i religijnej na skutek podziałów wprowadzonych przez przywódców religijnych, separatystów faryzeuszy. Jezus nawiązuje kontakt ze wszystkimi – z pogardzanymi przez przywódców – z celnikami, prostytutkami, opętanymi, chorymi (choroba jako skutek ciążących grzechów), więcej – idzie do pogan, co również było zabronione. Jezus przebywa pośród tych „małych”, rozmawia z nimi, dotyka i uzdrawia, przebaczając grzechy, wspiera, dając temu wszystkiemu wielki wyraz poprzez wspólne spożywanie posiłków przy jednym stole (uczta ma na Bliskim Wschodzie niezwykle istotne znaczenie, jest to akt zaufania i otwarcia oparty na przyjaźni). Ta nowość radykalnie przezwycięża i przekracza ekskluzywizm żydowski.
Rodzące się chrześcijaństwo jest wyjątkowo kontrowersyjne, zwłaszcza gdy tematem jest przyjmowanie konwertytów spoza społeczności Izraela czyli pogan. Żydowskie praktyki dotyczące spożywania posiłków, określone poprzez reguły czystości rytualnej, zabraniały udziału obcym, pod warunkiem konwersji na judaizm. W Dz 10 zawarty został przykład tego typu myślenia u samego św. Piotra Apostoła, który wzbraniał się posiłku z Rzymianinem Korneliuszem. Warto zauważyć fakt, że Apostoł pełnił już swą posługę głoszenia Ewangelii. Judeo – chrześcijaństwo potrzebowało czasu, by uwolnić się od separatyzmu i wielu naleciałości z judaizmu, które utrudniały wspólnotę z poganami nawróconymi na chrześcijaństwo. Stąd Święty Marek, który adresuje swą Ewangelię do Rzymian, podaje ten niezwykle kluczowy tekst, by nowo nawróceni mieli jasne wytłumaczenie pewnych niezrozumiałych dla nich kwestii środowiska żydowskiego. Tego typu myślenie było przeszkodą w głoszeniu Ewangelii w formującym się Kościele i Jego nauczaniu.
Ten fragment znajduje się w tzw „sekcji chlebów”, która jest szczególnym miejscem w Ewangelii. Epizod był wówczas częstokroć krytykowany, mówił o praktyce „otwartego stołu”. Umieszczenie go w tej części Ewangelii łączy dwa środowiska – żydowskie i pogańskie. Jezus łączy oba, zrównuje w prawach, znosząc wszelkie bariery i podziały.
W Mk 6, 30 – 44 Jezus ukazuje swą moc, dokonując wielkiego cudu – rozmnożenia chlebów. Troszczy się o wiernych Izraela, najmniejszych, najbiedniejszych, chorych i opuszczonych, przede wszystkim poprzez swoją obecność, zbawczą interwencję odpuszczania grzechów i w konsekwencji uzdrawiania. Jest zapowiadanym pasterzem, który zgromadzi rozproszonych, zbawi ich, dbając o duszę i ciało – Jezus daje chleb, jak na pustyni Synaj Izraelitom, którzy opuścili Egipt. Liczba 5000 mężczyzn nawiązuje do tego wydarzenia w historii narodu wybranego – sto razy pięćdziesiąt – takie grupy szły przez pustynię. Więcej – jest to lud zorganizowany, gotowy. Liczba 12 oznacza lud Izraela.
Po tym nadchodzi czas, kiedy Mistrz ukazuje swą władzę również nad żywiołami, nad siłami przyrody, więcej – wychodzi do pogan i tam zbawia, czyni cuda, dając lekcję Apostołom, że nadejdzie czas, kiedy oni zwrócą się do nich z misją.
„Sekcja chlebów” kończy się kolejnym cudem rozmnożenia chlebów, tym razem dla pogan. O ile we wcześniejszej tego typu sytuacji Apostołowie zwrócili uwagę Nauczycielowi na potrzeby ludu, tak tym razem sam Mistrz staje się inicjatorem nakarmienia tych, którzy zgromadzili się wokół Niego. Jezus jawi się jako Dobry Pasterz także poganom, bo i do nich przyszedł i których kocha, tak jak kocha Żydów.
Znajdujemy tu gesty nawiązujące do Ostatniej Wieczerzy: Jezus bierze chleb w swe ręce, składa dziękczynienie Ojcu, rozdziela i daje Apostołom, by dzielili się z ludem. Liczba 7 była też symbolem pogan (Greków), a 4 – jako symbol całego świata, mówiący o uniwersalistycznym nauczaniu Jezusa, Jego misji, posłaniu Apostołów i o przesłaniu Ewangelii do wszystkich narodów. Uczta Mesjańska, która będzie miała miejsce w nowej rzeczywistości, oferowana jest nie tylko Izraelitom, ale i tym, którymi przewodnicy Izraela gardzą i nienawidzą. Boże myślenie jest myśleniem opartym na miłości, która dociera do wszystkich i wyraz temu dany zostanie w Dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy Duch Święty spocznie na Apostołach i wyprowadzi ich z misją na cały świat. I tak po dzień dzisiejszy głosi się Ewangelię, jak przed swym odejściem pouczył Chrystus – „w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy” (Łk 24, 47).
Po „sekcji chlebów” widzimy nieustanne zaślepienie faryzeuszów, ich obłudę i niedowiarstwo, docierając do fragmentu, w którym Święty Piotr wyznaje wiarę w Jezusa jako zapowiadanego Chrystusa, którego oczekuje cały Izrael. Oto Mesjasz – zapowiadany Prorok, Pasterz i Zbawiciel, o którym poganin – setnik (symbolizujący znienawidzonego najeźdzcę i okupanta) dokona największego aktu – uniżenia pod krzyżem i wiary w Jezusa:
„Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39).
Refleksje autora
I dziś nie brakuje „faryzeuszów”, którzy gardzą Bogiem, Jego Słowem, kapłanami, Kościołem. Częstokroć spotyka się „uczonych”, którym wydaje się, że mają monopol na to, co dobre i złe, którzy oświeceni swym umysłem, w domowym zaciszu interpretują Pismo Święte, w oderwaniu od Tradycji Kościoła i Świętego Magisterium. Iluż to „zbawicieli” głosi swe nauki w swych świątyniach, domach, przed kamerami, na blogach, opluwając Jezusa i biskupów, których powołał przez Apostołów poprzez akt nałożenia na nich rąk, ustanawiając tzw „sukcesję apostolską”, by Duch Święty był przekazywany na tychże biskupów, by prowadzeni Duchem Bożym w prawdzie nauczali, strzegąc depozytu wiary, wyświęcając kapłanów i diakonów. Można usłyszeć, że ktoś wierzy w Boga, ale w Kościół już nie… A co ustanowił Bóg, jak nie Kościół i grono biskupów, by głosili i wyjaśniali sens Ewangelii? Czyżby po to, aby każdy wypełniał swą własną wolę i stanowił co mu do zbawienia służy, a co szkodzi? Iluż mamy chrześcijan traktujących sakramenty jako niepotrzebne rytuały, bo księżom niczego zdradzać nie będą, bo księża to grzesznicy, i to najwięksi… A w sakramentach sam Bóg ukryty, miłością powodowany, pragnie zbawiać, chce mieszkać w sercu człowieka. Ale nie! Ten czystością gardzi, świętość go przeraża, po co dbać o sumienie, na co mu dekalog i prawo miłości? Po cóż osiem błogosławieństw, wszak to było na kiedyś. Nieświadom BIADA, które czekać go będą, a owe biada, to przekleństwo przez samego Boga wypowiedziane – na całą wieczność, dla tych, którzy nim gardzą i zamiast żyć wezwaniem Ewangelii, żyją wciąż po swojemu, o swoje troski martwiąc się, nie pamiętając o słowach „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi…”. Martwią się o dzień jutrzejszy, o brzuch i szaty, a to gnije i marnieje, przemijając.
Iluż jest takich, którzy z Jezusa czynią trzeciorzędnego proroczynę! Boga z godności odzierając, czyniąc jakimś podrzędnym nauczycielem, by czcząc człowieka z iście boskim namaszczeniem, szukając usprawiedliwienia, by gwałcić i mordować Jego dzieci, walcząc z Bożym królestwem, zaprowadzając na ziemi królestwo szatana. Religia „pokoju i miłości”, miłości pozbawionej sensu, wedle której Bóg nie musi być Emmanuelem – Bogiem z nami, Bogiem kochającym i pokornym, wzywającym człowieka do naśladowania Go. Lepiej chwycić miecz i karabin, by głosić „królestwo boże” po swojemu, bez Boga, w imię „miłości” i „prawdy”… Dziś wystarczy nosić chrześcijańskie imię, by muzułmanin mógł „głosić” z karabinu swoje przesłanie dla „brata”…
Albo ci, którzy w Jezusie widzą największego wroga, walczą z krzyżem, Kościołem i kapłanami. Papież wrogiem największym i zabiegi czynią, głosząc hasła, iż na Lateranie Lucyfer ponoć zasiądzie. Płakał święty Maksymilian i uciekał do Niepokalanej, zawierzając Żydów i masonów, wzywając do modlitwy za nich. I tak został rasistą i antysemitą…
Szukasz miłości? Szukasz prawdy? Wejdź do świątyni, uklęknij w ciszy, patrząc na tabernakulum i powiedz, co cię boli, z czym ciężko, czego nie rozumiesz i poproś o słowo, by dał ci Bóg odpowiedź. A bez słowa zostaniesz…