Historia Polski a Czasy Obecne: Neofici Polscy
Zdarza się często, iż dochodzi się do celu zupełnie innego, aniżeli się zamierzało.
Porządkującmaterjalydo studyum o frankistach, sprawdzałem w warszawskich kancelaryach kościelnych daty, podane przez Aleksandra Kraushara w jego cennem dziele p. t: «Frank i frankiści». Znalazłszy, czego szukałem, wertowałem przez ciekawość «Księgi urodzonych», dalej: może znajdzie się jeszcze jaki neofita, nie należący do grupy frankistów? Rezultat był nadspodziewany, w samym bowiem Św. Krzyżu wykopałem z pyłów i kurzów pożółkłych Icsiąg blisko stu Żydów, ochrzczonych w XVIII stuleciu.
Poszukiwania lego rodzaju mają to do siebie, iż podniecają, jak narkotyk. Ciekawość rośnie z rosnącym materyałeni. Chciałoby się znaleźć dużo, jak najwięcej, czego się szuka w pewnym kierunku — zbieracza ogarnia namiętność.
W ten sposób stało się, iżpracow’alemcztery lata w różnych kancelaryach kościelnych, warszawskich jnievrarszanskich,iż oprócz «Ksiąg urodzonych» wertowałemkonstjtucje,herbarze, pamiętniki,różnedzieła historyczne itd. — i wykieronałem»» wypadkiem, mimowolna pierwszego, zdaje się, «heraldyka zydowskiego».
Na pierwszy i zapewne ostatniego. Bo wątpię, żeby znalazł się ktoś drugi tak ciekawy, komuby się chciało przeczytać kilka milionów metryk w czterech językach (łacińskim, polskim, niemieckim i rosyjskim), redagowanych z nużącą jednostajnością. A trzeba czytać koniecznie wszystkie,jednponowochrzceńcy bowiem żydowscy nie mająswoichksiąg osobnych, lecz są z^ńsani w ogólnych<Księgachwrodzonych».
Zrazu traktowatem tę szperaninę jakozabawkęjako zaspokojenie osobistej ciekawości (idy jednak materyal urósł do poważnych rozmiarów, postanoniłei» wydać słownik neofitów polskich.
Zapyta kto: jaki celmożemieć taki słownik? Odpowiem na to: jest to materiał historyczny, jakkażdyinny. Wydaje się słowniki szlachty (herhar*®), literatów, artystów, lekarzów, prawników itd.Dlaczego-by ludzi nie miało obchodzić, iluŻydów przyjęłowiarę chrześciańską, gdzie, kiedy, dla czego i jakich sfer się nasi neofici rekrutowali? Ciekawość ta jest bardzo naturalna w społeczeństwie, które mie«a się coraz więceg z rasą żydowską. Krew semicka wsiąka od pewnego czasu wszędzie, we wszystkie z tą krwią wsiąkły jej instynkty, tradycye i prądy. Warszawianin z przed lały pięćd;desięciu nie poznałby j«ż dziś swojej kochany Warszawki, aza lat i to. gdyby mu wołno było wrócić na ziemię, czułby się w niejzupełnie obcym. Przyszłemu psychologowi rozwoju i przemian naszej duszy narodowej wyjaśni słownik neofitów polskich niejedną zagadkę — powie mu, dlaczego pewne poglądy i zapatrywania, wierzenia, pewne «ideały», których przeszłość polska nie znała, wysunęły się na czoło naszej cywilizacyi.
Rozumie się, że niniejszy tom jest tylko początkiem, drobnym odłamem całości, na której wykończenie powinna by się złożyć praca stu szperaczów. W miarę, jak mi materyał będzie przybywał, będę wydawał dalsze tomy z dopełnieniami.
Pragnąc, aby mój słownik neofitów był dokumentem,rzeczywistemźródłem historycznem, bez żadnych dodatków’ fantastycznych umieściłem w tomie niniejszym prawie wyłącznie tylko tych neofitów, których metrykinaivtasm oozyi.vidx,iahm. Nawet metryki frankistów, aczkolwiek je Kraushar przedrukował dokładnie, sprawdziłem sam we Lwowie, w Kamieńcu Podolskim i w’ Warszawie. Z wyjątkiem kilkunastu w wieku XVIII w niektórych miastach prowincyonalnych ochrzczonych żydów, o których wiadomość otrzymałem z rąk pewnych, i neofitów wymienionych w kon- stytucyach, są wszystkie daty rezultatem moich osobistych poszukiwań.Nie wymieniłem wielu znanych povsx£chnie neofitów dlatego tylko, że nie zdążyłem dotądodnalexiich tnstryk. Uczyniłem to rozmyślnie, przekonałem się bowiem wielokrotnie, iż wiadomości, obiegające z ust do ust, bywają rzadko ścisłe. Inaczej wygląda zwykle legenda, a inaczej dokument.
Być nie może, by w tak wielkiej liczbie cyfr, nazwisk, miejscowości, nie znalazła się tu i owdzie jakaś omyłka. Na omyłki pracują nasamprzód pisarzekancelaryi kościelnych, nie robiący sobie wiele ceremonii z nowochrzceńcem żydowskim, zapisujący nazwisko bardzo często wadliwie, na omyłki pracują także sami neofici, podający do protokulu nieraz rozmyślnie dane i daty niedokładne, naomj’lkipracuje w końcu chochlik kaszty drukarskiej. Ale będą to zawsze tylko omyłki drobne i nieliczne, głównie w pisowni nazwisk o brzmieniu niemieckiem i w datach chrztu.
Powie jeszcze kto; nie wszyscy neofici będą zadowoleni z twojego «slownika>. Być może… Wiadomo, że potomkowie rodzin neofickich nie lubią, gdy im ktoś ich pochodzenie żydowskie przypomina, ale i potomkowie rodzin szlacheckich i książęcych krzywią się na historyków i heraldyków, którzy nie oszczędzają bardzo często ich przodków, a nauka nie zwraca uwagi na ich drażliwości. Dlaczego zresztą miałby się neofita wstydzić swojego źródła żydowskiego? Żyd jest człowiekiem, jak każdy inny i może, jeśli tylko zechce, być tak samo użytecznym, uczciwym, zacnym, jak każdy inny.
Warszawa, w Styczniu 1904 r.