Po zawodach będzie już niedługo. Gdy skończą się piłkarskie igrzyska, będzie na nas czekał gospodarczy marazm. Obym się mylił…..
Nie mogłem uwierzyć przeczytanym kiedyś słowom zamieszczonym w Dzienniku Bałtyckim. Pod tajemniczym tytułem „Sieć wielkich miast” autor mizernego artykuliku pan Agaton (to nie jest błąd, takie fajne imię) Koziński opisał rządowy projekt koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju aż do 2033 roku. Otóż, ktoś z rządu „naszego kochanego przywódcy” premiera Tuska, zapewne jakiś tam kolejny wspaniały, liberalny fachowiec-profesjonalista, tak wziął se i wymyślił, metropolię sieciową składającą się z Warszawy, Gdańska, Poznania, Wrocławia, Katowic i Krakowa. Miałaby ona powstać w wyniku udoskonalenia połączeń kolejowych między ośrodkami tworzącymi ową tajemniczą sieć.
Pan Profesor Grzegorz Węcławicz z Polskiej Akademii Nauk, współautor projektu, przygarnął do serca wizję polityka, przerobił na dokument, a w nim stwierdził, iż „sprawna komunikacja to fundament rozwoju każdego kraju”. Chłopcy odkryli Amerykę, he, he…. Tak się jakość dziwnie składa, że minęło już ponad dwadzieścia lat od wprowadzenia kapitalizmu, wolności i demokracji w Polsce, a nas nie było stać na wybudowanie dróg na miarę potrzeb nowoczesnego państwa do dzisiaj!!!! Program autostrad leżał i gnił w urzędniczych biurkach, jeżeli takowy w ogóle zaistniał, bo i co do tego mam poważne wątpliwości.
Dzisiaj w ruchu samochodowym mamy sytuację krytyczną i tragiczną zarazem, pomimo rozpoczętej rozbudowy sieci dróg, a rozpoczętej przecież tylko dlatego, że piłka nożna ma zagościć na arenach sportowych. Kibiców ze świata trzeba będzie przemieścić, bo inaczej wstyd, klapa i międzynarodowa hańba. Ale jednocześnie pamiętać musimy, że piłka zagości tylko na miesiąc, kibice przyjadą, zabawią i odjadą. Zostaną stadiony, drogi wybudowane do połowy, i ta świdrująca wiadomość w mojej głowie, że do 2033 roku ma powstać jakaś tam komunikacyjna sieć. Po pierwsze ja już tego szczęśliwego dnia nie dożyję, nie wiem natomiast jak pan Profesor inicjator, ale po drugie, mówienie nam Polakom o tym, że trzeba usprawnić komunikację poprzez jakieś tam strategie to skandal, zdrada narodu i sam już nie wiem, co.
Panowie do roboty już, natychmiast, dzisiaj, wczoraj, kurtka felek o czym my mówimy? Bez sprawnych połączeń drogowych, kolejowych, lotniczych leżymy jako gospodarka, jako państwo, leżymy na całej linii, uff. O tym problemie można zapisać hektary, ale wkurza mnie, gdy takie bzdury o jakiś strategiach pisze się w prasie i robi z nas wszystkich wała. Pomyśleć tylko, że przedwojenny minister, pan Kwiatkowski pobudował Gdynię i magistralę węglową, bez stu różnych strategii, dokumentów, planów, itp. No wziął chłop i zbudował i połączył północ z południem opierając się na furmankach i mięśniach naszych przodków, bo technologi brakowało przecież.
Sprawa druga. Co po mistrzostwach nas czeka? Czy ktoś o tym, z naszych umiłowanych przywódców, jak mawia doskonały redaktor Michalkiewicz, pomyślał? Otóż, według mnie nic dobrego nas nie czeka, ot wielki kryzys nadejdzie niestety. Pieniądze zostaną wydane na igrzyska dla ludu niczym w starożytnym Rzymie, a do utrzymania pozostaną stadiony. Bo po co nam fabryki… Miejsc pracy ubędzie, bo budowlanka przyhamuje. A jak budowlanka zadyszki dostanie, to gospodarka stanie, a i pieniędzy do spłaty kredytów przybędzie, to ja się teraz pytam co wtedy? A właśnie to, że wystarczy spojrzeć, co przeżyła Kanada w 1976 roku. Montreal umarł po olimpiadzie. Biznes uciekł do pobliskiego Toronto. Ale to wielka Kanada, dali radę. A my, czy damy radę? Jak uczy historia najnowsza problemy finansowe po wielkich imprezach przeżywało wiele państw i miast organizatorów. I byli tacy co rady nie dali. Latami się wozili. A zatem moi rodacy, dla nas scenariusz rysuje się w podobnych czarnych kolorach i jak zwykle na koniec powiemy sobie wszyscy ‒ a przecież miało być tak pięknie.
Ciąg dalszy musi nastąpić….