Bez kategorii
Like

„Z Aśką nigdy nie było tak samo”

19/06/2011
503 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Polityka, z czego coraz więcej ludzi zdaje sprawę, to cyrk, a w cyrku, kiedy następuje zmiana dekoracji, na arenie zawsze pojawia się klaun, który fikając koziołki w końskim łajnie…

0


Tak śpiewał w przeboju „Baśka”, Robert Gawliński z Wikami. Sam chyba nie przypuszczał, że opisuje w tym wielkim przeboju Joannę Kluzik-Rostkowską, która jak nikt dotąd potwierdziła, że kobieta zmienną jest.

Polityka, z czego coraz więcej ludzi zdaje sprawę, to cyrk, a w cyrku, kiedy następuje zmiana dekoracji, na arenie zawsze pojawia się klaun, który fikając koziołki w końskim łajnie z trocinami musi odwracać uwagę od spraw nieciekawych i takich, które publiki nie powinny zbytnio zajmować.

W zeszłym sezonie za owego klauna w tym obwoźnym cyrku robił słynny aczkolwiek zapomniany dziś Antek Mężydło, a dziś Joanna Kluzik- Rostkowska. Wystarczy, że pani Joasia przyjrzy się posłowi Mężydle, a zwłaszcza jego szóstemu miejscu na toruńskiej liście kandydatów Platformy Obywatelskiej do sejmu (cztery lata temu jedynka) to może sobie od razu wyobrazić swoją oszałamiająca karierą w szeregach partii rządzącej.

Już tak to jest, że do walki z wrogiem najlepsi są ci, którzy pochodzą z jego szeregów. Tych ze słabszym charakterem i wiotkim kręgosłupem warto czasami kupić za pomocą stanowiska, pieniędzy lub czasami tylko możliwości przetrwania.

Stary to mechanizm zastosowany nawet przez Niemców w gettach gdzie granatową policję zastąpiła ochotnicza żydowska służba porządkowa, zwana policja żydowską, która nie miała żadnych zahamowań, a w okrucieństwie i prześladowaniu własnych pobratymców nie miała sobie równych i okryła się hańbą.

Każdy polityczny neofita nawet kosztem kpin i kompromitacji pragnie za wszelka cenę dzięki przesadnej gorliwości i żałosnemu ostentacyjnemu obnoszeniu się z nowoprzyjętymi zasadami uwiarygodnić się w nowym środowisku.

Dzisiaj mamy podobno demokratyczne państwo prawa, więc nie dochodzi już do wysyłania dawnych przyjaciół z politycznej rodziny na śmierć. Zastępuje to werbalne „dożynanie pisowskich watah”, Sikorskiego czy „tworzenie wokół PiS-su sanitarnego kordonu” zaproponowane przez Kluzik-Rostkowską. Nie wspomnę już o Stefanie Niesiołowskim, który w pluciu na Platformę Obywatelską tak się przed laty zagalopował, że do dziś nie ustaje w uwiarygodnianiu się przed nowym panem do tego stopnia, że za pomocą wyjątkowo podłego i nikczemnego kłamstwa nałożył na swoje ciało stygmaty niedoszłego męczennika po mordzie politycznym na Marku Rosiaku w łódzkiej siedziby PiS, sięgając moralnego i etycznego dna. 

Nie wiem czy neofitka Joasia wie, że kordon sanitarny to nic innego jak pierścień posterunków wokół regionu gdzie występuje epidemia lub zaraza. Poza ów kordon mogą przejść tylko osobnicy, którzy poddani zostali wcześniej odpowiednio długiej kwarantannie lub szczepieniom.

Nowa i świeża miłośniczka Tuska to członkini PiS od 2004 roku, znająca Jarosława Kaczyńskiego od 1989 roku. Ministrowała w jego rządzie oraz stała na czele kampanii wyborczej prezesa w prezydenckich wyborach. Jak na razie niepoddana została jeszcze przez PO serii bolesnych zastrzyków i kwarantannie oraz przeszła po znajomości przez ten kordon gdyż na tym etapie jest już teraz potrzebna Platformie, jak cztery lata temu słynny „Antek”.

Nawet „rybnicka jedynka” na liście wyborczej, która była ceną za zdradę dwóch ugrupowań w tym, PJN-u, który sama zakładała i stała na jego czele, nie są w stanie odwrócić tego, co nieuniknione.

Raczej wcześniej niż później owa pani stanie się symbolem moralno-etycznego upadku, jakiego sięgnęła polska klasa próżniacza oraz prostytucji politycznej iście rekordowej i podręcznikowej.

W ciągu niespełna roku dzięki potajemnym konszachtom z dwoma politycznymi sutenerami, Millerem i Palikotem postanowiła rozbić największa opozycyjną partię, zakładając konkurencyjne ugrupowanie, po czym widząc, że poparcie dla owego ugrupowania oscyluje w granicach błędu statystycznego, ewakuowała się natychmiast do partii rządzącej.

Teraz medialne nadymanie ze „wspaniałej i bohaterskiej Joasi” przenosi się na „nadzieję polskiej polityki” Pawła Kowala, ponoć kuzyna pani Heleny Łuczywo. Z takimi rodzinnymi koligacjami trudno odmówić panu euro-parlamentarzyście mądrości, wszelakich talentów, a co najważniejsze szans na wetknięcia w tyłek któregoś z węży od kompresora z Czerskiej lub Wiertniczej.

Widać wyraźnie jednak, że dziecko salonu i wynajętych przezeń akuszerów, Millera i Palikota, rodzi się w potwornych bólach, a to, że Jarosław Kaczyński za wcześnie się w tym wszystkim zorientował i powyrzucał spiskowców, doprowadziło do porodu kleszczowego z dodatkowo owiniętą wokół szyi PJN-owskiego noworodka pępowiną.

Zapewne wśród pozostałych jeszcze w użyciu członków PJN nie wszyscy są wyrafinowanymi spiskowcami. Jest wśród nich, jak to zwykle bywa, część tak zwanych pożytecznych idiotów, bez których każda nawet najbardziej skomplikowana intryga nie może się obejść.

Najbardziej mi tak po ludzku żal Elżbiety Jakubiak, która dzielnie i z zapałem asystowała swojej niedawnej partyjnej szefowej wierząc bezgranicznie w jej przyjaźń i uczciwość.

Dlatego też pani Eli pragnę zadedykować refren pamiętnego przeboju „Chłopców z Placu Broni”

O! Ela, straciłaś przyjaciela

Może się wreszcie nauczysz

Że miłości nie wolno odrzucić

Tak, tak, odrzucając miłość prezesa Jarosława Kaczyńskiego i pamięć po swym dobroczyńcy śp. Lechu Kaczyńskim, dla fałszywej przyjaciółki i politycznej intrygantki Joasi Kluzik –Rostkowskiej, naiwne polityczne dziecko, pani Ela Jakubiak nie ma już nie tylko rybek, ale i całego akwarium.

Szkoda.

Na koniec, aby czytelnikom uzmysłowić, kim tak naprawdę jest Joanna Kluzik- Rostkowska, przytoczę fragment wywiadu udzielonego postkomunistycznej divie dziennikarstwa Janinie Paradowskiej. W zasadzie wystarczyłby on za ten cały mój nieco przydługi tekst: 

31 maja 2011 Polityka.pl

Janina Paradowska: Jak często marszałek Grzegorz Schetyna, pani serdeczny przyjaciel, mówi: Joanno, daj sobie spokój z tą PJN i przyjdź do Platformy?

 Joanna Kluzik-Rostkowska: Nigdy mi tego nie proponował.

Janina Paradowska: Nie wierzę.

 Joanna Kluzik- Rostkowska: Z Grzegorzem przyjaźnimy się od czasów NZS, ale to kumpelska relacja, zupełnie pozapolityczna. Proszę uwierzyć, takiej propozycji nie dostałam. Myślę, że zna mnie na tyle, że nie wyobraża sobie, bym zostawiła ludzi, którzy wraz ze mną z trudem wyrąbują to samodzielne miejsce na scenie politycznej. To dla mnie sprawa honoru.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (24/2011)

0

kokos26

„Drzewo wolnosci trzeba podlewac krwia patriotów i tyranów”

174 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758