Analizując te zdarzenia z Warszawy i akcję policji w Białymstoku z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić że kłamstwa policji w tamtym przypadku nie są odosobnione, że jest to reguła, bo w moim przypadku policjant również kłamie, …”
Zgodnie z zapowiedzią i słowem danym rodzinie Bańkowskich, pojechaliśmy do Białegostoku, aby wziąć udział w rozprawie i ją zarejestrować.
Na wniosek o rejestrację, sędzia przewodnicząca nie udzieliła zezwolenia. Wydała postanowienie o odmowie, z uwagi na „interes obwinionego”, nie dostrzegając w toczącym się postępowaniu „interesu publicznego” Jako że Sąd wydał w tej kwestii postanowienie, wniosłem o jego pisemne uzasadnienie. Po formalnoprawnych czynnościach, Sąd rozpoczął rozprawę.
Jako pierwszy, korzystając z przysługującego mu prawa, pan Wiesław B. złożył formalny wniosek o przesłuchanie swojej córki Krystyny, oraz siedemnastoletniego syna Piotra, na okoliczność powodu i sposobu przebiegu interwencji policji oraz jego legitymowania.Wyjaśnił też, że po krótkiej wymianie zdań przedstawił policjantowi swój dowód tożsamości jaki przy sobie posiadał, oraz podał imiona rodziców, oraz datę i miejsce urodzenia. Wyjaśnił, że moje zeznania na policji są nie kompletne, a powinny brzmieć że po 3-4 minutach od chwili zatrzymania dałem mój dowód tożsamości do wglądu pomimo tego, że policjant nie dopełnił swego obowiązku.Pan Wiesław B.i załączył ponadto do akt sprawy szokujące nagranie wydarzeń których tego dnia był świadkiem, a które skłoniły go do domagania się wyjaśnień w celu jego zatrzymania i legitymowania. „Załączam jako dowód w sprawie uzasadnienie wyroku sądu w sprawie widocznego na filmie kopanego w twarz przez policjanta, ofiary agresji którego sąd skazał na podstawie fałszywych zeznań na karę 300 zł grzywny, oraz 3 miesiące bezwzględnego więzienia. Jest to sprawa precedensowa, gdyby nie nagranie przypadkowego człowieka to niewinna osoba w imię prawa (Rzeczpospolitej Polskiej) siedziała by w więzieniu, a policjant by się cieszył 300 zł nagrodą.-oświadcza przed białostockim sądem pan Wiesław– „W swym wyroku sędzia Iwona Konopka wychodząc z założenia słusznego że „stróż prawa” jest osobą uczciwą to jednak jak widać na filmie bardzo błędnego skazuje niewinną ofiarę .Analizując te zdarzenia z Warszawy i akcję policji w Białymstoku z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić że kłamstwa policji w tamtym przypadku nie są odosobnione, że jest to reguła, bo w moim przypadku policjant również kłamie, że nie przedstawiłem dowodu tożsamości podczas legitymowania.”
Świadek, oraz oskarżyciel, policjant III Komisariatu policji w Białymstoku, aspirant Andrzej L, przed Sądem potwierdza prawdziwość treści notatki i wyjaśnia, iż samych szczegółów tak interwencji, jak też procedury legitymowania oskarżonego nie pamięta zbyt dobrze. Jednak doskonale pamięta, oraz z cała mocą potwierdza / trzykrotnie/, że „w trakcie zatrzymania Wiesława B., przedstawiłem się z imienia i nazwiska, podałem podstawę prawna zatrzymania. Byłem opanowany, rzeczowy, jak zawsze uprzejmy. To po prostu wynika z przepisów prawa.Przypomniał sobie ponadto, że„ zagroził zatrzymanemu przewiezieniem do Komendy, jeśli ten nie poda danych personalnych, lub też nie przedstawi dokumentu. Na to, pan B. okazał prawo jazdy”
Na pytanie Sądu; czy wykonywał te czynności sam, czy czynności te były szczególnie ukierunkowane? –Andrzej L. odpowiada– „miałem wraz z innymi policjantami wyłapywać wśród pasażerów ludzi, których zachowanie, elementy ubioru, czy też symbole, miały wskazywać na potencjalnych uczestników zamieszek w Warszawie. Taki był rozkaz”
Zeznające przed Sądem dzieci pana Wiesława, potwierdziły to, że policjant nie uzasadnił swoich czynności, a także odmówił podania przyczyny legitymowania.Zeznali ponadto, iż aspirant Andrzej L., wraz ze swoim partnerem, na polecenie dowodzącego akcją, używając tzw. „chwytu transportowego”, ciągnęli ojca w stronę radiowozu, aby „przewieść zatrzymanego tatę do komendy policji.” Wraz z bratem, pani Krystyna ruszyła na pomoc ojcu i przeciwstawiła się brutalnemu traktowaniu. „Policjanci, wiedząc że na peronach są reporterzy telewizyjni i dziennikarze, odstąpili od 'zaciągnięcia taty do radiowozu, jednak po odmowie przyjęcia przez tatę, mandatu wypisali wezwanie na komendę”zeznawała pani Krystyna – „mnie też legitymowali, a podstawą był znaczek „Marszu Niepodległości”, przypięty do mojej kurtki.Na pytanie sądu„czy brat miał również wpięty taki znaczek? –Krystyna odpowiada– „nie, podobnie jak inne przepuszczone przez kordon policyjny osoby, takiego znaczku nie posiadał”Sędzia dopytuje– jaki więc był powód wylegitymowania brata?. Krystyna B.– „brat widząc ciągniętego tatę podobnie jak ja ruszył mu z pomocą. To właśnie był powód jego legitymowania.” Zeznania siostry w całej rozciągłości potwierdził Piotr, wskazując na potwierdzenie nieprawdy w notatce urzędowej aspiranta Andrzeja L.
Sąd zarządził przerwę do dnia 4 kwietnia 2012 r. i wobec nieścisłości w treści notatki urzędowej aspiranta L., z wyjaśnieniami złożonymi przez świadków, z urzędu zarządził przesłuchanie całego „komanda” L. – asp. Szt. Tomasz Ż. , asp. Stanisław R., asp. Janusz M., wraz z jego dowódcą, oraz załączenie w poczet materiału dowodowego, notatnika służbowego L..
Serdecznie dziękuje sponsorowi p. W.K. za sfinansowanie wyjazdu ekipy reporterskiej do Białegostoku. Dziękujemy serdecznie za wsparcie finansowe.Andrzej Słonawski
Moje działania dziennikarskie poświęcone są ludzkim sprawom w myśl zasady - "razem z Wami, wspólnie dla Was", oparte na dewizie - "jeśli uważasz, że zrobiłeś już wszystko, znaczy to - że masz wiele spraw do załatwienia". Mam tez wspaniałą Rodzinę, oraz sprawdzonych przyjaciół