Znam naprawdę wielu ludzi (w końcu to moja branża), którzy zgłębiając tajniki działania umysłu, hipnozy, podświadomości, nie osiągają żadnych, ale to żadnych sukcesów. Zwykły, wąsaty prostak ma ich często znacznie więcej, i to bez znajomości żadnych czary mary.
Emocjonalno – finansowe kaleki
Ich życie to bezustanne problemy i niespełnione marzenia. Ja należę do tej grupy ludzi, ba! jestem w jej ścisłej czołówce. To jest jedna sprawa. Druga to ta, że rozmawiając z nimi, mam wrażenie że rozmawiam z dwustukilowym monstrum, które płaczliwie zapewnia mnie że nic nie je, a tyje z powodu wadliwych genów i rozregulowanej tarczycy; naprawdę, są tacy ludzie. Wciskają mi kit tak bezczelnie, że milknę z grozy i zachwytu nad potęgą mechanizmu wypierania niewygodnych faktów z umysłu. Powodów, dla których naprawdę mądrzy ludzie nic w życiu nie osiągają, słyszałem wiele. Jedne są sensowne, drugie, znacznie liczniejsza grupa, są już kompletnymi nonsensami.
Trudno mi się wypowiadać w tym temacie, ponieważ mój życiowy majątek w wieku 36 lat, to pięć tysięcy złotych i nadgryziony zębem czasu i rdzy samochód… kia rio. Nic innego się właściwie nie dorobiłem, a chciałbym więcej, dużo więcej. Niestety, nie umiem. W świetle faktów jestem absolutnym nieudacznikiem życiowym, mimo tego że od prawie dziesięciu lat, bardzo ciężko pracuję pisząc i nie tylko. Jestem wolny od mechanizmu wypierania smutnych faktów – przynajmniej w tej sferze życia. Niemniej chciałbym zwrócić Państwa uwagę na coś, co zauważyłem i na sobie, i na mych studentach.
Love mode
Człowiek ogólnie działa w dwóch trybach. Pierwszy to poziom świadomości „zwykłego” człowieka. Jest od urodzenia atakowany przez media sugestiami jaki ma być – oczywiście nigdy taki nie będzie. Przedstawia mu się idoli; cielesnych (modele, kulturyści), finansowych (biznesmeni), sławy (artyści, muzycy, celebryci), siły (zawodnicy MMA, bokserzy), świętości (torturowany i zamordowany Jezus przez Boga ojca z miłości, święci męczennicy z wyrazem wstrętu do życia i cierpienia na twarzy). Porównywanie się do tychże ideałów powoduje, że człowiek czuje frustrację, złość na siebie. Źle się czuje, bo zdaje sobie sprawę jaka odległość dzieli go od tych wizji – by zgasić ten ból, pragnie poczuć trochę przyjemności. By ją poczuć, wpędza się w szał konsumpcji; kupuje to co daje tę przyjemność (najczęściej daje tylko ekscytację, na chwilę), idzie na wojnę (wyładowanie frustracji na „wrogu”, czyli zwykłym człowieku któremu jak nam wyprano mózg, walka o rzekome szczęście swego narodu, liczenie że stanie się bohaterem), wstępuje w progi jednej z setek religii i sekt (z nadzieją by znaleźć ukojenie od strachu i bezsensu istnienia), wpada w sidła nałogów (papierosy, alkohol, narkotyki, jedzenie, seks), które z początku dużo dają, a później zabierają wszystko; zdrowie, szacunek do siebie, energię życiową. Tak to mniej więcej działa; genialny mechanizm, który ktoś z zacięciem metafizycznym nazwie matriksem, szatańskim światem, siłami zła w akcji, socjolog kapitalizmem i jego wilczymi prawami, a ja go nie nazwę – bo nie wiem jaki jest tego sens. Mogę się domyślać, ale wiedzieć nie wiem. Nie ufam swym odczuciom i emocjom, bo te najczęściej nie są moje; pochodzą ze wszystkich źródeł danych, z którymi się stykałem w życiu, czyli książki, filmy, internet. Nie znam natury świata, podobnie jak nie znam natury komputera; jednak nauczyłem się go włączać, obsługiwać (głównie filmy porno) i wyłączać.
I gdy rozmawiam z takim człowiekiem, on pragnie sławy, pieniędzy i super kratki na brzuchu. Latami afirmuje, chodzi na seminaria sukcesu, hiperwentyluje się, powtarza mantry, uczy najdziwniejszych wygibasów – nic z tego. Problem w tym, że te marzenia nie są jego – one mają dać spełnienie w tych miejscach, które sztucznie, przez wychowanie, media i promowanie idoli, zostały utworzone. Jeśli czytasz tę stronę, to zapewne masz niską samoocenę. Ludzie szczęśliwi nie szukają tego typu rozwiązań, tylko się bawią życiem. Jeśli więc mnie czytasz, śmiało można założyć, że 99% Twoich marzeń o szczęściu nie jest Twoje. Oznacza to, że gdy jakimś cudem osiągniesz sztuczny cel (jesteś przekonany, że on da Ci szczęście), czeka Cię przykra niespodzianka – nie da Ci to spełnienia, nic się nie zmieni. Chwila podniecenia wymieszanego z niepokojem, a później frustracja, zmęczenie i rozpacz. Pal licho jeśli celem było coś niewielkiego; samochód, motor, komputer – a co gdy osiągnięcie fałszywego celu trwało latami, dekadami? Można wtedy się psychicznie załamać, popełnić samobójstwo.
Moje emocje to oszustwo
To trzeba koniecznie zrozumieć. Jeśli nie szanujesz siebie, nie odnosisz do siebie z życzliwością, wszystko o czym marzysz jest oszustwem. Sięgnij wstecz pamięcią, zobacz ile razy miałeś błędne przekonania – uważałeś je za swoje, prawdziwe, ale z czasem wyszło jakim są kłamstwem. Ileż ludzi uwierzyło Wałęsie, a ile wierzyło Korwinowi? I co później się stało z tą wiarą w krzykaczy? Tak samo jest z obecnymi przekonaniami, o tym co daje szczęście. Są kłamstwem.
Gdy człowiek ćwiczeniami podwyższy swą samoocenę, okaże się że większość z tych marzeń automatycznie odpada. Dlaczego? Ponieważ nie były one prawdziwe; były stworzone przez niską samoocenę, kompleksy; były sztucznie wykreowane.
Co Cię kręci?
Zanim więc weźmiesz się za realizację swych życiowych celów, wypadałoby podwyższyć samoocenę. Dopiero wtedy okaże się, co Cię naprawdę w życiu kręci. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz zaspokajał potrzeby, które nie są Twoje – spełnienie nie nadejdzie. Przerabiałem to wiele razy, ponieważ praca nad samooceną przypomina sinusoidę. Gdy stajesz na jej szczycie, stare wzorce (stworzone przez kulturę, religię i media) spychają Cię na sam dół. Na szczycie moje pragnienia znacząco różnią się od tych, które odczuwam gdy jestem na dnie. Na szczycie życie staje się rozkoszą samą w sobie; przyjemność i zachwyt sprawiają najprostsze rzeczy, śpiew ptaków rano, poczucie siły własnego ciała, chłodny wieczór, rześki poranek, siła słońca które Cię tak mocno nagrzewa… w tym stanie, chcesz się dzielić swoją radością, siłą, chcesz pomagać, ponieważ masz tak dużo satysfakcji i spełnienia, że wylewa się to z Ciebie. Jest Ci dobrze, bardzo dobrze, ale też spokojnie. Znacznie lepiej niż na opiatowym haju. Myśli wytracają swą energię, są jakby dalekim echem… jest tylko cicha radość, akceptacja życia bez względu na to, co przyniesie następna chwila. Z tego punktu widzenia, zwykłe, bogobojne, normalne życie wydaje się rzygowinami. Pisząc te słowo, jestem bardzo dyplomatyczny, ponieważ mam ochotę użyć innego, bardzo brzydkiego słowa, bądź ich zestawu. Na dnie jest typowo; marzenia o sławie, bogactwie, laskach, podziwie ludzi, władzy, podcieraniu się banknotami o wysokim nominale, oddychaniu koksem… syf! Gdy raz poznasz szczyt, dół wyda Ci się piekłem; jest nim w istocie. Niebo i piekło istnieje, jest naszym widzeniem świata, przekonaniem o nim, a ostatecznie samooceną. To jaki masz stosunek do siebie, decyduje o jakości Twego życia.
Załóżmy że udało Ci się podbić nieco samoocenę. Co dalej? Musisz nauczyć się wyczuwać i kontrolować swoją energię. Posiadanie swojego (a nie cudzego) celu, nie wystarczy; coś musi go pchnąć do przodu, ku realizacji i spełnieniu.
Energia psychiczna
Ktoś kto chce osiągnąć w życiu sukces, musi opanować sztukę kontroli swej energii psychicznej, która stoi za każdym wielkim przedsięwzięciem (firma, jakaś cecha, samoocena). Załóżmy że człowiek ma codziennie pewną ilość energii – na co ją zużywa przeciętny mieszkaniec tej nieszczęsnej planety?
1. Na wytrysk nasienia, solo bądź z partnerką. Przyjęło się uważać, że to właśnie wytrysk spermy daje tak wielką rozkosz orgazmu; to nieprawda. Te dwa procesy zachodzą bardzo blisko siebie, dlatego zostały tak skojarzone, niemniej nie mają ze sobą nic wspólnego. Mogą i powinny być rozdzielone siłą woli. Orgazm, czyli przyjemność powstająca w mózgu, może obyć się bez wytrysku. Rozkosz jest wtedy nawet większa, bardziej głęboka, a po jej przeżyciu nie ma efektu braku siły, zmęczenia, braku witalności. Energia została – co otwiera drogę mądremu kochankowi, do przeżywania wielokrotnych orgazmów, bez efektu zmęczenia. By tak się stało, należy systematycznie ćwiczyć mięsień łonowo guziczny. Poczytaj o tym w internecie, jest o tym wiele materiałów. Zamiast trysnąć i iść spać, zamęcz na śmierć swoją partnerkę!
2. Utrzymywanie w sobie negatywnych emocji.
Zauważyłeś że po wyobrażeniu sobie przykrych zdarzeń (wyobrażonych, przeszłych bądź tych z telewizji) czujesz się sfrustrowany, gniewny? Co później? Dziwne zmęczenie, nieprawdaż? Chce się spać, zresetować? Otóż to. Te zmęczenie wynika z tego, że negatywne emocje które przeżywamy, wypalają w strasznym tempie energię psychiczną. Jeśli nie wybaczysz innym ich zła które Ci uczynili (albo tylko tak Ci się wydaje), będziesz słaby jak niemowlę. Wszystko, cała energia pójdzie na przeżywanie w głowie tych trucizn. Bez wybaczenia i pozytywnego nastawienia, a nade wszystko wysokiej samooceny – będziesz flakiem. Bez tej energii którą wytracasz, zapomnij o sukcesie. Zmiażdżą Cię, zmielą i wyplują. Takie życie.
Dopóki te blokady nie zostaną usunięte, będziesz zdechlakiem; masz moc, ale źle jej używasz. Każdy rozwój duchowo – osobisty, to usunięcie tego, co drenuje Cię z tej energii.
—————————–
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.