„Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami
nigdy mi kto szlachetny nie był obojętny.
Dziś was rzucam i dalej idę w cień z duchami
a jakby tu szczęście było, idę smętny.”
J. Słowacki „Testament Mój”
W chwili, kiedy dowiedziałam się o wyroku sądu apelacyjnego w Gdańsku w sprawie: Wałęsa contra Wyszkowski, oniemiałam i nie mogę otrząsnąć się ze zdumienia. Wałęsa przyznał się, do współpracy z SB dopiero co w programie Olejnik. Są dokumenty i naukowe opracowania w IPN na to, że tw. Bolek to Wałęsa. Są, potwierdzające ten fakt, dokumenty w aktach rządowych III RP i w aktach Prezydenta III RP. Są osoby, które poświadczają ten fakt oficjalnie przed odpowiednimi urzędami i organami państwowymi. Są świadkowie wydarzeń, są pokrzywdzeni przez tw. Bolka na których donosił do SB, znani z imienia i nazwiska. Są w końcu rozliczne listy agentów, mniej lub bardziej jawne, na których Wałęsa widnieje jako współpracownik SB.
I co z tego? I nic z tego: sąd uznaje, że Wałęsa ma prawo do ochrony swojego wizerunku, jako osoba publiczna a Wyszkowski nie ma prawa do wolności sumienia i wolności słowa. Witam w państwie faszystowskim. Zobaczycie, co będzie się dziać za chwilę. Wieszczę obozy pracy dla niepoprawnych, niepokornych, niezależnych, solidarnych i innych patriotów. Od początku PO wiedziałam, że ta nachalna propaganda wizerunkowa do tego prowadzi. Kłania się Goebbels.
Dlaczego poległy Prezydent RP prof. Lech Kaczyński nie miał prawa do ochrony swojego wizerunku? i dlaczego dzisiaj też nikt – z mocy państwa, tego wizerunku nie broni? Wręcz odwrotnie!
Zastanawiam się, co zrobi Wyszkowski? Zastanawiam się, co może zrobić?
Zastanawiam się, co ja bym zrobiła? Nie podporządkowałabym się takiemu wyrokowi sądu. Nie przeprosiłabym za nic w świecie. Ale mnie łatwo mówić. Jakie konsekwencje grożą za taką decyzję Krzysztofowi Wyszkowskiemu? Co stanie się z jego życiem i życiem jego rodziny?
Myślę, że musimy pomóc Krzysztofowi Wyszkowskiemu w każdy konieczny sposób. Walczył dla nas w obronie wolności sumienia i wolności słowa od zawsze i pozostał wierny, także dzisiaj, w tym splugawionym państwie.
Gdzie mieszka sędzia, który wydał taki wyrok. Pójdźmy tam w proteście, niech się dowie, kim jest.
Zróbmy zbiórkę pieniężną w całym kraju dla Krzysztofa Wyszkowskiego, trzeba Go ratować. Japończycy muszą poczekać. Mamy własne tsunami.
Swoją drogą zastanawia mnie, jak długie ręce ma Wałęsa. W każdym razie Tusk robi wszystko, co Wałęsa chce – nie odwrotnie. Nawet najbardziej niedorzeczne pomysły Wałęsy realizuje. Może wśród dokumentów archiwalnych, zabezpieczonych przez Wałęsę, kiedy był prezydentem, są nie tylko akta dotyczące jego osoby?
I jeszcze jedno kołacze mi się po mojej biednej głowie, oszołomionej dzisiejszym wyrokiem sadu w Gdańsku – kołacze mi się Leon Kieres, pierwszy szef IPN – z Wrocławia. On wydał Wałęsie poświadczenie statusu osoby pokrzywdzonej przez „służby” PRL, mając w ręku wszystkie karty przeczące temu. Okrył się w ten sposób sromotną hańbą. Dzisiaj wszyscy nim pogardzają. Temu sędziemu też nigdy nie zapomnimy wyroku wydanego w sprawie Wałęsa – Wyszkowski. Sędzia nazywa się Roman Kowalkowski. Zapamiętamy.