Wyrwane z kontekstu: W symulatorze wybaczania
11/09/2011
441 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
…ile razy mam przebaczyć? (Mt 18,21)
Pytanie to pada z ust Piotra, który dopiero co został mianowany na „lidera” pośród Chrystusowych uczniów. Piotr pyta przeto w imieniu ich wszystkich, w imieniu nas wszystkich. Więc i odpowiedź nas wszystkich dotyczy.
Piotr pyta w taki sposób, jakby chciał zasugerować odpowiedź, na starcie coś „wytargować”: Czy aż siedem razy?Ale Jezus jest nieprzejednany – odpowiada Siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18,22).
Z kontekstu wynika, że nie idzie tu o dosłowność. Liczba siedem w Izraelu była uważana za mistyczną, oznaczała pełnię, doskonałość. Siedem było dni stworzenia, siedmiu było archaniołów, siedem dni trwały wielkie święta, siedem tygodni dzieliło Paschę od Święta Tygodni. A siedemdziesiąt siedem to siódemka wzmocniona o rząd wielkości. W tej symbolice oznacza „zawsze”.
Dotykamy dziś sedna Chrystusowego posłannictwa. Dotykamy centralnego punktu recepty na życie, jaką nam pozostawił. Dotykamy bodaj najistotniejszej różnicy między tradycyjnym kodeksem postępowania wywodzącym się od Mojżesza afirmującym zasadę „oko za oko” a nauką Jezusa. Nie wystarczy już tylko „nie zabijać” „nie kraść” i tak dalej. Trzeba umieć przebaczać – zawsze i każdemu.
Cóż jednak znaczy „przebaczać”? Niektórzy mówią: zapomnieć. „Zapomnij nam nasze winy” – śpiewamy w popularnej pieśni religijnej.
To jednak słowo mylące. Przecież „zapomnieć” oznacza „nie wiedzieć”. Przecież zapomnieć się nie da. A gdyby się nawet dało – jakaż to dla nas zasługa, że nie żywimy urazy do kogoś, kto nas skrzywdził, jeśli nie pamiętamy?
Przebaczyć nie znaczy tyle samo, co zapomnieć. To byłoby zbyt łatwe.
Znaczy: pamiętając, nie planujemy zemsty, rewanżu.
Znaczy jeszcze więcej: pamiętając, nie żywimy urazy.
Źródłem przebaczania jest miłość. Przeciwieństwem miłości jest nienawiść. Do miłości wzywa nas Bóg. Do nienawiści kusi nas Szatan.
O nienawiści pięknie pisała ostatnio Hanna Fona (
Czy media nawołują do nienawiści? Lemingi i pisiołki). Wartością tego tekstu jest umocowanie go „tu i teraz” – w naszej polskiej rzeczywistości. Powinno było dotrzeć do wszystkich, nawet do tych, którzy uważają Ewangelię za abstrakcyjną albo ciemnogrodzką.
Hanna Fona pisze: Nienawiść, silna emocja, odbiera kompletnie resztki człowieczeństwa i inteligencji. Nie myślimy już dlaczego nienawidzimy kogoś, i upokarzamy go.(…) Nienawiści uczą nas media. Dobrze jest nienawidzić, zdają się mówić. (…) Ta polityka upokarzania i nienawiści, wszechobecna w mediach, przekłada się na rozmowy Polaków. Zamiast informować: szczuć na siebie, wzbudzać skrajne emocje, prowokować.
I niestety nienawiść działa w każdą stronę. Jak ciebie nienawidzą, zwykle odpowiesz nienawiścią, prawda? A potem oni powiedzą, że to wina Twojej nienawistnej postawy, to przez Ciebie wszystko. Dlatego im bardziej są niemili – tym z większą miłością, i cierpliwością. To jedyna metoda jaką znam. I jedyna, która działa. Na wszystkich. Niezależnie od wyznawanych poglądów.
Spróbuj wyrwać się ze szpon nienawiści. Zacznij od próby wybaczenia. No, żeby było bezpiecznie, może najpierw popróbuj na symulatorze?
Jeśli jesteś „pisiołkiem” weź na tapetę Sikorskiego, Niesiołowskiego, Palikota, Tuska czy kogo tam nie cierpisz szczególnie. Wyobraź sobie, że nie żywisz doń urazy – oczywiście pamiętając wszystkie jego wisty, które wytoczyły ci pianę z ust lub zmusiły do zgrzytania zębami. I że to twoje wybaczenie nie zadziała jak czarodziejska różdżka, zamieniając go w potulnego aniołka.
Jeśli jesteś „lemingiem”, popróbuj tego samego z Kaczorem – wystarczy.
Dałeś radę? Więc wyłaź z symulatora i rób to samo w realu. I pamiętaj: siedemdziesiąt siedem razy! Czyli zawsze!