Wyrwane z kontekstu: Agitka wyborcza
25/09/2011
432 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Ten odpowiedział „Idę Panie”, lecz nie poszedł. (Mt 21,29)
Jakże się tu dziwić, że arcykapłani wydali Jezusa na śmierć, skoro On bez ogródek, na dodatek publicznie, wytykał im fałsz i obłudę? Czytając Ewangelię, odnosimy wrażenie, że Jezus chętnie – jak to dziś powiedzielibyśmy – „zaginał” uczonych w Piśmie. Lecz przecież nie czynił tego dla zwykłej próżności, ani dla sportowej żyłki, nie dla ambicji udowodnienia za wszelką cenę, że ma rację. Czynił to, świadom śmiertelnego niebezpieczeństwa jakie mu groziło ze strony ówczesnych duszpasterzy rozjuszonych brakiem argumentów, lecz rozpaczliwie broniących swego autorytetu, bez którego przecież niemożliwe jest posłuszeństwo „owieczek”.
Jezus czynił to dla prawdy. Był przecież jej ambasadorem na ziemi („ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J.18, 37)). Prawda jest świętością, wartością, dla której wszystkie inne, łącznie z własnym życiem, należy poświęcić. Prawda przeciwstawia się fałszowi, lecz nie lokuje się w słowach, tylko w czynach. Nie ten jest dobrym sługą, który mówiąc „idę, Panie” ani myśli tak postąpić (dziś nazywamy takich demagogami), ale ten, który, mówiąc „nie”, umie się opamiętać i spełni wolę Pana.
Zastosowanie Chrystusowej mądrości do spraw związanych z królestwem niebieskim jest oczywiste, lecz przecież jej nie wyczerpuje. Winniśmy ją stosować także na tym łez padole.
Zwłaszcza w czas wyborów ta mądrość jest nam potrzebna. Uczmy się więc rozpoznawać prawdziwe sługi. Po uczynkach ich poznawajmy, nie po strugach wodolejstwa sączącego się dzień w dzień do naszych umysłów – z ekranu telewizora, głośnika, gazety.
No i psiakość, znów ten Kościół miesza się do polityki!