Do bezprecedensowego wyroku doszło we francuskim miasteczku Coutances w Normandii przeciwko tamtejszej diecezji.
Tamtejszy sąd przychylił się do wniosku osoby, która domagała się wykreślenia swego nazwiska z Księgi Chrztów. Uznał, że figurowanie w niej czyjegoś nazwiska stoi w sprzeczności z ochroną życia prywatnego.
Jako uzasadnienie podano, że istnienie wpisu w księdze, do której mają dostęp osoby trzecie uderza w życie prywatne osoby wnoszącej pozew, bo stanowi rodzaj upowszechniania tych danych. Wymazanie ma być wykonane według wyroku „na przykład niedającym się wywabić i nie pozwalającym na odczytanie danych czarnym tuszem”. Na wykonanie wyroku sądowego diecezja ma 30 dni.
Ordynariusz bp Stanislas Lalane odwołał się od wyroku i sąd drugiej instancji go potwierdził. Teraz sprawa trafiła do sądu apelacyjnego. Gdyby i ten utrzymał wyrok w mocy, to na teranie Francji weszłaby w życie właśnie taka praktyka.
Dotychczas Kościół wobec osób wyrzekających się swojego chrztu dokonuje odpowiednich adnotacji w Księdze ochrzczonych, podobnie odnotowuje się w niej inne ważne fakty z życia religijnego człowieka, bierzmowanie, ślub czy święcenia kapłańskie.
Mam nadzieję, że wyrok sądu w Coutances zostanie uchylony, bo jest to kolejny dowód zacietrzewienia europejskich antyklerykałów i katofobów, który doprowadziło ich do walki już nie tylko z Bogiem i Kościołem, ale nawet z prawdą historyczną i nieusuwalnością sakramentów. Żaden bowiem czarny tusz nie usunie faktu chrztu z duszy.
Księgi przechowywane od wieków w Kościołach są czymś więcej niż tylko źródłem informacji koniecznych do prowadzenia duszpasterstwa. To dzięki nim wiadomo, kto zgodnie z prawem może zawrzeć małżeństwo, przyjąć święcenia czy choćby być światkiem na ślubie, czy chrzestnym. Nie ma tu znaczenia, czy wierzymy, wystarczy zdrowy rozsądek, żeby wiedzieć, że są to również cenne i czasami jedyne dokumenty historyczne o ludziach żyjących teraz i przed wiekami.
Jak pisze w „Idziemy” ks. Henryk Zieliński – Aż strach pomyśleć, jak może wyglądać pisanie na nowo historii przez aktywistów przetaczającej się także przez Polskę światopoglądowej i obyczajowej rewolucji. Żarty w rodzaju „Kopernik była kobietą” mogą wkrótce przestać nas śmieszyć, gdyby za korektę metryk wzięła się Anna Grodzka i jej poplecznicy.
Jeśli dzisiaj za pogwałcenie praw człowieka uzna się samo odnotowanie niezbitego faktu jego chrztu, to jutro przestępstwem może być adnotacja, że ktoś się urodził mężczyzną albo że się w ogóle urodził. Jedni znowu wyskrobią nam z historii Chrystusa, inni Dmowskiego jako „faszystę”, a Wanda Nowicka pozbyłaby się Jana Pawła II, żeby się dłużej za niego nie „wstydzić”.
Ostatnie wypory parlamentarne wykazały niezbicie, że antyklerykalne nastroje w Polsce rosną. Sama ostatnio doświadczyłam wyjątkowej agresji katolofobów i wiem, ze żadne argumenty do nich nie trafiają, dlatego ważne jest, żeby francuski sad nie dopuścił do niebezpiecznego precedensu, który może wywołać lawinę działań, które i tak nie zmienią status quo, bo człowiek raz ochrzczony, nie może odwołać tego, bo mu się odwidziało. Nie da się wymazać z duszy nieśmiertelności, jaką ten sakrament niesie. Może natomiast dojść do nieodwracalnego niszczenia dokumentów w imię ochrony życia prywatnego i danych osobowych.
Swoją drogą do czego doszło, że aż takim wstydem jest dla niektórych fakt przynależności przez pewna część życia co Kościoła Katolickiego, że trzeba to wymazać z akt czarnym tuszem! A sądy wydając krzywdzące wyroki nie mają się czego wstydzić?